„Dajcie Realowi czas, w kolejnym kroku poprosi o sędziów z Anglii czy Polski”
Isaac Fouto, jeden z nieoficjalnych rzeczników prasowych prezesa La Ligi Javiera Tebasa oraz dziennikarz COPE i Movistar+ zawsze broniący La Ligi, opublikował poniższy tekst na portalu Iusport. Przedstawiamy jego pełne tłumaczenie.

Gil Manzano po wyrzuceniu Deana Huijsena z boiska. (fot. Getty Images)
KOLEJNY ATAK NA ROZGRYWKI
Real Madryt znów atakuje. A dokładniej rzecz ujmując, Florentino. Real Madryt jest klub prezydenckim i choć ma świetnych działaczy, to nic się nie rusza bez gestu prezesa.
Ostatnią nowością jest groźba złożenia skargi do FIFA na sędziowanie, na które rzekomo „cierpi” Real Madryt. W dossier przesłanym do najwyższego organu mają trafić zagrania z tych pierwszych czterech kolejek. Zobaczycie, jak tam trafi gol anulowany za rękę Gülera, a przecież sama FIFA – poprzez IFAB – jasno w swoich przepisach podkreśla, że nie można uznać bramki, jeśli wcześniej było zagranie ręką.
To tak, jakbyś wysłał skargę do rządu Hiszpanii za obniżenie emerytur. Bezsens. Jak wszystko, co w ostatnim czasie dzieje się w tym klubie – skargi, groźby i naciski, by spadały głowy na szczytach władzy.
Ostatnie użalanie się w formie tej skargi dotyczy akcji niejednoznacznej – wyrzucenia z boiska Huijsena w Anoeta – w przypadku której jeszcze przed sezonem powiedziano, że VAR ma szanować decyzję sędziego głównego.
Ale nawet to nie wystarczy. Realowi Madryt nic nie wystarcza. Nawet to, że podano mu głowy poprzednich liderów struktury sędziowskiej. Od pierwszego dnia, gdy Fran Soto został mianowany prezesem CTA, już poprzez swoich medialnych rzeczników puścili sygnał, że ta zmiana też im nie odpowiada. A co w takim razie im odpowiada?
W rzeczywistości nic. Jedynym celem od dawna jest próba rozwalenia hiszpańskich rozgrywek. To nie jest atak tylko na środowisko sędziowskie, lecz na wszystko, co dotyczy hiszpańskiego futbolu. Real od dawna z pogardą podchodzi do gry przeciwko Villarrealowi czy Getafe.
A wszystko to przyprawione jest brutalną kampanią medialną, w której dziennikarze nawet nie mogą powiedzieć, co naprawdę myślą, z obawy przed konsekwencjami.
Dopóki mówi się o sędziach i skargach do FIFA, w cieniu pozostaje klęska koncertów na Bernabéu, kompromitacja związana z Superligą czy ta dziwna sprawa możliwej zmiany struktury właścicielskiej klubu.
Real Madryt, jak każdy inny, ma prawo się skarżyć. Ale od dawna klub się nie skarży – on grozi, donosi, naciska i tworzy wrogą atmosferę. A tymczasem ten nowo powstały związek sędziowski, zwany AESAF, milczy.
No niezupełnie, bo domagają się podwyżki wynagrodzeń o 2%. Być może za kilka lat, zamiast prosić o podwyżkę, będą musieli prosić o pracę, kiedy do Hiszpanii przyjadą gwizdać sędziowie z Anglii czy Polski. To będzie kolejny krok, którego zażąda Real Madryt. Dajcie im tylko czas.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze