Nieśmiałość Trenta
Trent Alexander-Arnold wyszedł w pierwszym składzie Realu Madryt na mecz z Osasuną, ale Dani Carvajal nie zamierza odpuszczać i zapowiada podjęcie rywalizacji. Na ten moment Anglik na pewno nie spełnia wszystkich pokładanych w nim oczekiwań.

Trent Alexander-Arnold przed meczem z Osasuną. (fot. Getty Images)
Trent Alexander-Arnold dołączał do Realu Madryt wzbudzając bardzo duże oczekiwania. Przy poważnej kontuzji Daniego Carvajala rynek nie dawał lepszych opcji niż właśnie były już zawodnik Liverpoolu, wskazuje MARCA. Ponadto 26-letni Anglik przenosił się do stolicy Hiszpanii jako wolny agent po wygaśnięciu kontraktu z The Reds. To dla klubu było jednoznaczne z zaoszczędzeniem pokaźnej sumy, która bez wątpienia musiałaby zostać wyłożona na stół w przypadku standardowego transferu.
Ostatecznie Królewscy postanowili zapłacić za Trenta około 10 milionów euro, aby móc go przed czasem zwolnić z przynależności do Liverpoolu i tym samym skorzystać z niego już na Klubowym Mundialu, na którym Carvajal był jeszcze na świeżo po zakończeniu długiej rehabilitacji. Turniej w Stanach Zjednoczonych przyniósł ze sobą niejednoznaczną ocenę występów angielskiego prawego obrońcy, który wykazywał się nadmierną nieśmiałością zwłaszcza przy akcjach ofensywnych, które przecież od zawsze były jego znakiem rozpoznawczym. Mimo wszystko pokazał, że ma nieźle ułożoną nogę przy dośrodkowaniach (asysty przy bramkach Gonzalo Garcíi i Frana Garcíi w meczach z Juventusem i Borussią) i że będzie odgrywał ważną rolę przy stałych fragmentach gry.
Co by jednak nie mówić, madridismo oczekiwało zdecydowanie więcej od swojego nowego zawodnika, który przecież dołączył do zespołu jako jeden z pierwszych tegorocznych transferów. Oczekiwania te bazowały na tym, co Trent osiągnął w koszulce Liverpoolu, z którym wygrał wszystko, będąc przy tym jednym z kluczowych zawodników i notując aż 92 asysty w 345 rozegranych meczach.
Mając to wszystko na uwadze, madridistas mogli oczekiwać dużo bardziej śmiałego i odważnego prawego obrońcy. Trzeba tu też jednak przyznać, że Anglik dużo lepiej odnajduje się przy wolnych przestrzeniach, a takowych Osasuna we wtorkowy wieczór na Santiago Bernabéu ewidentnie nie zostawiała. Nie da się jednak ukryć, że gdy Trent uczestniczył już w akcji ofensywnej, to prawie zawsze podejmował bardziej zachowawcze i bezpieczniejsze decyzje, które nie pomagały w tym, aby skruszyć cofniętą drużynę rywala.
Fakty są jednak takie, że w 1. kolejce La Ligi to właśnie Trent był pierwszym wyborem Xabiego Alonso na prawą obronę, na której dopiero w drugiej połowie zameldował się powitany wielką owacją Carvajal. Liczby Anglika w meczu z Osasuną były poprawne – skuteczność podań na poziomie 89% (57/64), ale jednocześnie kiepskie wyniki przy tych długich podaniach (0/4). Z drugiej strony Carvajal mimo gry przez mniej niż pół godziny był lepszy i w jednym (skuteczność podań na poziomie 91% – 20/22), i w drugim aspekcie (2/3 przy długich podaniach).
Co by nie mówić, na horyzoncie już teraz rysuje się bardzo ciekawy pojedynek. A kapitan Realu Madryt na pewno nie zamierza odpuścić. „Podchodzę do tego, jak robiłem to przez całą karierę. Najlepiej prezentowałem się, gdy miałem największą rywalizację. Podchodzę do tego jak do wyzwania, dzięki któremu obaj będziemy lepsi. To będzie też najlepsze dla drużyny”, zapowiada Carvajal, który jest gotowy, aby powalczyć o swoje miejsce w składzie, podsumowuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze