„Carreras y Huijsen grają tak, jakby mieli za sobą już 200 spotkań w białej koszulce”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat meczu Realu z Osasuną. Przedstawiamy refleksje dziennikarza.

Álvaro Carreras. (fot. Getty Images)
Przez całe lato diagnozy były zgodne i powtarzane do znudzenia: aby znów być konkurencyjnym, Real Madryt musi wyraźnie poprawić pracę bez piłki. I właśnie to było najbardziej widoczne w ligowym debiucie drużyny Xabiego Alonso. Debiucie dość przeciętnym. Z niewielką świeżością i jeszcze mniejszym błyskiem, Królewscy byli znacznie bardziej aktywnim gdy piłki nie mieli, niż gdy nią grali. Wykazywali większą determinację w jej odbiorze niż w rozgrywaniu jej z pomysłem. Oczywiście Osasuna z dobrze ustawioną piątką obrońców nie zostawiała wiele przestrzeni, skutecznie utrudniając błyskotliwe akcje. Ale od pierwszej minuty Real jasno pokazał swoje zamiary. Gospodarze chcą być stroną dominującą i kontrolować grę poprzez posiadanie piłki. Xabi to obiecał i wczoraj jego piłkarze to zrealizowali. I to mimo braku ruchliwości i dynamiki, grając powoli, głównie na nogę partnera.
No, nie wszyscy. Mbappé porusza się o jedną czy dwie prędkości szybciej od reszty. Ma błysk, tempo, jakość. Szukanie jakichkolwiek punktów wspólnych między początkiem obecnego sezonu a tym poprzednim nie ma sensu. Dziś Francuz wie, że jest niekwestionowanym liderem i bierze na siebie rolę, której tak unikał na początku, obawiając się dziwnych spojrzeń i niepotrzebnej zazdrości. Po raz kolejny nie mógł jednak liczyć na dużą pomoc ze strony Viníciusa, który wydaje się kontynuować spadkową tendencję całego poprzedniego sezonu. Ma za mało pewności siebie, aby odważnie atakować rywala i robić różnicę.
Wszyscy chcieli zobaczyć ostatniego z nowych piłkarzy, Mastantuono, ale największe wrażenie zrobili inni debiutanci na Bernabéu, czyli Carreras i Huijsen. Gdyby po końcowym gwizdku obaj zapozowali z Florentino Pérezem z pamiątkową koszulką z okazji 300. meczu w klubie, nikt nie byłby zdziwiony, patrząc na osobowość, jaką pokazali. Pokazali dojrzałość, wachlarz umiejętności i ogromny charakter. Zastanawiające jest, że najbardziej sprawdzony i doświadczony z czwórki nowych graczy, Trent Alexander-Arnold, był najsłabszym ogniwem, w równie nijakim wydaniu jak podczas Klubowych Mistrzostw Świata. Anglik będzie musiał się mocno otrząsnąć, bo Carvajal jest w znakomitej formie i bardzo wysoko zawiesza poprzeczkę w walce o miejsce w wyjściowej jedenastce.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze