Militão broni swojego statusu
Éder Militão chce wrócić na dobre po dwóch poważnych kontuzjach, przez które tak naprawdę stracił dwa ostatnie sezony. Stoper wierzy w to, że jest w stanie wrócić na poziom z 2022 roku.

Éder Militão podczas treningu w Valdebebas. (fot. Getty Images)
Éder Militão przeszedł do Realu Madryt w 2019 roku jako najdroższy obrońca w historii klubu – Porto zainkasowało wówczas za niego 50 milionów euro, a dopiero tego lata przegonił go pod tym względem Dean Huijsen, który kosztował 58 milionów euro. Klub, który jest przyzwyczajony do tego, że te wielkie sumy przeznacza raczej na zawodników ofensywnych, zdecydował się postawić na 21-letniego stopera, który miał już doświadczenie na tym najwyższym poziomie, przypomina AS. Chociaż z drugiej strony nie było też ono niezwykle okazałe, gdyż na poziomie reprezentacyjnym miał na koncie kilka meczów z Brazylią, w barwach której zadebiutował we wrześniu 2018 roku.
Ostatecznie jednak decyzja ta wyszła Królewskim na dobre. W ciągu trzech lat w Madrycie Militão stał się niekwestionowanym zawodnikiem pierwszego składu zarówno w Realu Madryt, jak i w reprezentacji. Ponadto w 2022 roku stał się drugim najdrożej wycenianym obrońcą na świecie (70 milionów euro), mając w tej klasyfikacji przed sobą jedynie Marquinhosa. Gdy jednak był już na szczycie, zaczął go prześladować nieprawdopodobny wręcz pech.
Kariera Militão została zastopowana za sprawą dwóch poważnych kontuzji – zerwanie więzadeł w obu kolanach. Brazylijczyk zdołał rozegrać zaledwie 31 meczów na przestrzeni dwóch ostatnich sezonów – odpowiednio 13 i 18. Z kolei jego wartość rynkowa spadła w okolice 30 milionów euro. Po dwóch tak poważnych kontuzjach i w wieku 27 lat jego faktyczny potencjał pozostaje na ten moment wielką niewiadomą. Jednak mimo to Militão pozostaje w planach Realu Madryt, gdyż wraz z Huijsenem i Raúlem Asencio są opcjami na przyszłość. Z drugiej strony klub nie planuje przedłużać wygasających za rok kontraktów z Antonio Rüdigerem i Davidem Alabą.
Mając to wszystko na uwadze, dwie ostatnie bramki brazylijskiego stopera w sparingach z Leganés i Tirolem są dla niego jak wiatr w żagle. Zarówno na poziomie osobistym, jak i klubowym. Ponieważ podczas tej niezwykle krótkiej pretemporady Militão zdążył pokazać, że jest gotowy i potwierdził dobre odczucia, jakie pojawiły się wokół niego już na Klubowym Mundialu. To właśnie na turnieju w Stanach Zjednoczonych wrócił do gry po 234 dniach przerwy po swojej drugiej kontuzji kolana.
Najbliższa przyszłość
Militão przedłużył swój kontrakt z Realem Madryt do 2028 roku. Klub bacznie śledzi jego stan fizyczny, gdyż to właśnie od niego w dużej mierze zależeć będą przyszłoroczne ruchy w defensywie. Królewscy mają tutaj na stole dwie opcje i niezależnie od sytuacji Brazylijczyka jedną z nich na pewno podejmą. Mowa tutaj o Ibrahimie Konaté i Williamie Salibie, którym aktualne kontrakty odpowiednio z Liverpoolem i Arsenalem wygasają już za rok. Jeśli jednak okaże się, że Militão nie jest już w stanie wrócić na poziom z 2022 roku, to niewykluczone są dwie operacje transferowe jednocześnie. Tym bardziej że jednym z ulubionych systemów Xabiego Alonso jest gra w ustawieniu 3-5-2 z trójką stoperów.
„Decyzja jest już podjęta, jest skupiony na wielkim powrocie. Bardzo ciężko nad tym pracuje. I tak, to jest możliwe, aby wrócił na poziom, który pokazywał już w koszulce Realu Madryt. To kontuzja, która wymaga najdłuższej rehabilitacji w futbolu, więc wątpliwości są czymś normalnym. Ale możemy oczekiwać Militão z wielką ochotą na powrót do rywalizacji na najwyższym poziomie”, zapowiadał niedawno indywidualny trener stopera. Militão wraca i chce bronić swojego statusu, podsumowuje AS.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze