Ceballos cały czas w zawieszeniu
Real Madryt nie ma w planach pozbywać się Daniego Ceballosa, ponieważ zmusiłoby to klub do dokonania transferu innego zawodnika. Sam pomocnik czeka jednak na oferty z miejsc, gdzie mógłby otrzymać ważniejszą rolę.

Dani Ceballos w walce o piłkę. (fot. Getty Images)
Agustín Martín z dziennika AS pisze, że w ostatnich tygodniach wiele wskazywało na to, iż przyszłość graczy takich, jak Camavinga i Ceballos jest raczej jasna. Xabi liczy na obu piłkarzy i uwzględnia w ich swoich planach na kolejny sezon. W przypadku drugiego z wymienionych w tle wciąż jednak toczy się zakulisowa gra.
Ceballos przeszedł do Realu Madryt w 2017 roku jako obiecujący rozgrywający i lider reprezentacji Hiszpanii do lat 21. Podpisał kontrakt na sześć lat, ale w międzyczasie udał się na dwuletnie wypożyczenie do Arsenalu. Kontuzje i konkurencja w środku pola uniemożliwiły mu regularną grę w wyjściowej jedenastce. Celu nie zdołał osiągnąć nawet pomimo współpracy z czterema trenerami.
Dani w zaistniałej sytuacji zaczął intensywnie myśleć nad powrotem do Betisu, z którego trafił do stolicy. Myśli te zresztą kłębią się w nim aż do teraz. Po raz pierwszy coś na rzeczy było w 2023 roku. Andaluzyjczycy chcieli dokonać głośnego transferu, a Ceballos był naturalnym kandydatem. Pomimo miliona wątpliwości Królewscy wyszli z kontrą, a gracz koniec końców podpisał nowy kontrakt, oczywiście na lepszych warunkach. Kibice Betisu po raz kolejny poczuli zaś głębokie rozczarowanie zachowaniem swojego wychowanka.
Dziś Ceballos ponownie chętnie wróciłby na stare śmieci. Uważa, że nie będzie pełnił ważnej funkcji w nowym projekcie Xabiego, gdzie konkurencja wciąż jest olbrzymia. Przed nim w kolejce do gry znajdują się Valverde, Tchouaméni, Bellingham, Arda i być może nawet Camavinga. Co prawda w kadrze nie ma innego zawodnika o zbliżonym profilu, ale zdaniem Agustina Martina wciąż nie jest to w stanie nadać pełni równowagi całej sytuacji.
Kilka dni temu sam Dani odwiedził Sewillę. Już na samym wejściu po raz kolejny puścił oczko do Betisu, mówiąc, że klub ten jest i będzie jego domem. Był to jasny sygnał, choć piłkarz zdaje sobie sprawę, że Real nie puści go za mniej niż 10-15 milionów euro. Los Verdiblancos mogą wyłożyć na stół jednak zaledwie 5 milionów. Ponadto Królewscy nie chcą pozbywać się piłkarza, nie mając wcześniej przygotowanego zastępstwa.
W zaistniałych okolicznościach jedyne, co może zrobić pomocnik, to prosić o zgodę na odejście, powołując się na potrzebę regularnej gry, marzenia o grze na Mundialu i powrót do domu. Położenie Hiszpana wydaje się jednak mimo wszystko skomplikowane.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze