Davide Ancelotti: Z nami Gonzalo na pewno również grałby w jedenastce
Davide Ancelotti udzielił wywiadu radiu COPE. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi byłego asystenta trenera w Realu Madryt. Rozmowę nagrano zanim Włoch objął Botafogo, ale tłumaczymy ją z powodu wartości dotyczącej omówienia ostatniego sezonu.

Davide Ancelotti żegnający się w maju z Bernabéu. (fot. Getty Images)
– Są lepsze i gorsze momenty. W każdym sezonie. Gorsze były teraz i były w poprzednich latach, nawet jeśli zdobywaliśmy największe tytuły. Najgorszy moment w tych 4 latach dla mnie osobiście to porażka 0:4 z Barceloną w domu w pierwszym sezonie. Byliśmy liderami i to był nieoczekiwany cios. Był bardzo ciężki, a musieliśmy od razu wstać, bo ciągle graliśmy o wszystko. Wygraliśmy La Ligę i Ligę Mistrzów, ale tamten mecz był dla nas ciężki i mógł odbić się bardzo niekorzystnie.
– Czy często nasze posady były zagrożone? W Realu zagrożony jesteś każdego dnia [śmiech]. Kiedy jesteś w Realu Madryt, to jego wymagania sprawiają, że czujesz to każdego dnia. To jest sekret tego klubu. Dlatego odnosi sukcesy. Wszyscy pracownicy w klubie czują tę nerwowość, że zawsze muszą pokazać maksimum. Nie czuliśmy, że w jednym konkretnym meczu możemy być zwolnieni, bo to odczucie jest tam naprawdę ciągłe. Nie ma jednego takiego momentu. Nie myślisz tam w taki sposób. Może tak było, ale my nie przeżywaliśmy tego w taki sposób. Nikt też nie przekazywał nam w klubie takiego przekazu.
– Kiedy w tym roku dowiedzieliśmy się, że faktycznie odejdziemy? Pod koniec sezonu. Kiedy zbliżały się ostatnie mecze, wiedzieliśmy, że drogi się rozejdą. Z powodu informacji mediów, odczuć i rozmów ojca [Carlo Ancelottiego] z klubem. Wszyscy to czuli, że zmiana będzie naturalna po tych 4 latach z tymi osiągnięciami. To odpowiedni moment dla ojca i Realu Madryt na rozejście się. My podkreślamy, że bardzo trudno o takie pożegnanie od Bernabéu w takim klubie jak Real Madryt. Dlatego tak bardzo to doceniamy. Na końcu mamy bardziej pozytywne odczucia i zaczynamy naprawdę doceniać to, co osiągnęliśmy. Gdy jesteś w środku, cieszysz się, ale chcesz i idziesz po więcej. Real Madryt pcha cię do tego, byś chciał więcej. Gdy się zatrzymujesz, zaczynasz rozumieć, co zrobiłeś.
– Carlo nie odebrał nagrody na gali Złotej Piłki? Nie wiem, czy powinien był jechać. Jeśli klub tak zdecydował, to moim zdaniem dobrze, że posłuchał klubu. Jego tego nie zabolało. Jego za bardzo nie obchodzą nagrody indywidualne. Zresztą ta nagroda do niego dotarła i stoi u niego w domu [śmiech].
– Jak zarządzaliśmy sytuacjami wokół Viníciusa? Było wiele sytuacji, ale on sprawił, że wygraliśmy dwie Ligi Mistrzów. Strzelał gole w obu finałach. Wygrał nam wiele meczów. Ja pozostaję przy tym. Naszym priorytetem w jego przypadku było rozwijanie go jako piłkarza. To po pierwsze. Kiedy przyszliśmy, pracowaliśmy z nim nad tym, czego mu brakowało. Zanotował poważny rozwój, a co do wydarzeń poza boiskiem, to przede wszystkim mogliśmy stać po jego stronie. Vinícius to bardzo konkurencyjna osoba. Jest ekstremalnie nastawiony na rywalizację. Na boisku potrzebuje starcia. Czasami przesadza, ale to osoba o dobrym sercu. My go znamy i o tym wiemy. On każdego dnia ciężko pracuje. Vinícius to dobra osoba. My próbowaliśmy rozwijać go jako piłkarza i możemy być tylko wdzięczni za to, co nam dał.
– Carlo był czasami sfrustrowany jego zachowaniami na boisku? Jasne. Próbował mu pomagać. Ojciec zawsze próbował stać po jego stronie. Czasami był wobec niego ostrzejszy, gdy uważał to za stosowne w danym momencie. My dookoła niego w drużynie zawsze próbowaliśmy być z nim, bo uważaliśmy, że dla niego najlepsze od środka jest wsparcie, a nie kłótnia i ochrzan. Tego ma wystarczająco na zewnątrz. Tak, także z waszej strony [mówi do dziennikarza prowadzącego]. My w środku próbowaliśmy go chronić, bo był jednym z nas. Takie było przesłanie.
– Co stało się z Rodrygo? Ale w jakim sensie... [Że przestał grać i działy się dziwne rzeczy] Nie potrafił grać na najwyższym poziomie. Mówimy o ostatnim etapie, bo w całym drugim etapie dał nam mnóstwo rzeczy. On jest obecny w każdym pamiętnym wydarzeniu z naszego drugiego etapu. Mamy nadzieję, że będzie grał na najwyższym poziomie także ze względu na reprezentację Brazylii. On pokazał już, że może to robić. Teraz może nie ma najlepszego okresu, ale w ogóle się tym nie martwimy i wiemy, że będzie ważny dla Realu i reprezentacji.
– Boli mnie, że teraz mówią, że z Xabim wszyscy będą bronić? [śmiech] Nie, to normalne. Kiedy wchodzi nowość, to jest nowy sposób pracy i pojawia się entuzjazm. To absolutnie nas nie boli, to jest całkowicie normalny. Xabi ma wystarczające zdolności do określenia problemów i zastosuje swoje rozwiązania, jak my szukaliśmy rozwiązań dla naszych problemów.
– Czy Real z Xabim biega więcej niż z nami? [śmiech] Nie wiem, muszę spojrzeć do statystyk. Nie wiem, zależy. Oglądam mecze, ale nie patrzę na to, że ten czy ten teraz biega więcej.
– Dla mnie mój ojciec to najlepszy trener na świecie. A drugi? Uff... Teraz to Xabi Alonso. Jest świetny. [dziennikarz mówi, że jest zszokowany odpowiedzią] Dla mnie to najlepszy młody trener na świecie. Pytasz o ten moment i tak odpowiadam. W historii musisz wspomnieć o Pepie, Mourinho czy Kloppie. Ale teraz przy obecnej panoramie dla mnie idealnym następcą mojego ojca był Xabi. Uważam, że to najlepszy młody trener na rynku. [Czy z nim rozmawialiśmy?] Znaliśmy się wcześniej, bo grał z nami w Realu, grał z nami w Bayernie i trenował wcześniej w Realu. Oczywiście, że z nim rozmawiamy, bo się znamy.
– Wszyscy mówili, że zwycięzca Ligi Mistrzów z Mbappé będzie nie do zatrzymania? Chcę podkreślić, że transfer Mbappé nigdy nie jest błędem, bo zapewne dzisiaj to piłkarz o największym talencie. Myślę, że mieliśmy problemy wynikające głównie z konieczności dostosowania się w defensywie, bo straciliśmy dwóch bardzo ważnych piłkarzy: Militão i Carvajala. Militão ledwo co wrócił, a Carvajal był kluczowy także poza boiskiem. Dla tej coraz młodszej szatni ta strata była czymś bardzo poważnym. Moim zdaniem mieliśmy problem, by to pokryć. Próbowaliśmy się dostosowywać. Ja w tym identyfikuję wszystkie problemy. Były też inne, jasne... Teraz patrzę już bardziej na etap jako całość i oceniam go pozytywnie.
– Nie mogli nam kupić Huijsena wcześniej? Pewnie, że transfery zawsze się przydają, ale klub uznał, że to nie był odpowiedni moment. Teraz uznał to za stosowne i dokonał dobrych transferów. Ci zawodnicy na pewno poprawią drużynę. My jednak nie możemy mieć żalu o to, co wydarzyło się pół roku temu.
– Czy zaskoczyło nas to, co Flick zrobił z Barceloną? Wśród trudności tego sezonu był też fakt, że trudno było nam utrzymać rytm Barcelony. To był powód, przez który nie wygraliśmy La Ligi. Oni pokazali wysoki poziom i grali w zaskakujący sposób, ale nie pod względem sposobu, a utrzymywania stałego poziom, bo coś takiego mocno męczy. Oni sobie z tym poradzili. Nas wiele kosztowało utrzymanie ich rytmu, bo oni radzili sobie zaskakująco dobrze.
– Dlaczego wychowankowie nie triumfują w Realu Madryt? Po pierwsze, uważam, że w szkółce mamy wielu świetnych zawodników. Lista jest bardzo długa. Wielu ze szkółki odniosło w tych latach sukcesy, ostatni przykład to Nico Paz, który tworzy różnicę we Włoszech. Poziom w szkółce jest bardzo wysoki i wielu tych graczy ma wielką przyszłość. Przy tym Real Madryt to rzeczywistość, w której musisz pokazać perfekcyjność i stały poziom w formie. W Realu Madryt dobra postawa to nie jeden mecz, a dobra postawa przez sezon czy 10 lat. Tymczasem młody gracz potrzebuje 10-15 meczów, by potwierdzić swój poziom. W Realu nie ma na to czasu, bo musi być perfekcyjny we wszystkich 15 meczach. Jeśli tego nie robi, to na jego miejsce gotowy jest wskoczyć inny zawodnik.
– Ale trener musi też wystawiać wychowanka? Jasne, ale w pierwszej drużynie są też zawodnicy, w których wiele zainwestowano i są świetni. Dla wychowanka trudno potwierdzić przy nich swój poziom, szczególnie w ofensywie.
– Czy z nami Gonzalo grałby w jedenastce na Klubowym Mundialu? Przy kontuzjach Kyliana i Endricka na pewno tak. U nas Gonzalo dał nam awans w Pucharze Króla z Leganés. Ja nie zgadzam się, że nie daliśmy szans młodym. W tych latach młodzi debiutowali i grali, przy czym jedna rzecz w Realu to debiut, a druga to potwierdzenie poziomu i ustabilizowanie pozycji. To zrobił Raúl [Asencio] w tym sezonie. To nie jest łatwe. Raúl ustabilizował pozycję, bo grał świetnie. Zadebiutował z Osasuną i dał asystę. Potem pojechaliśmy do Liverpoolu i był najlepszy. Musisz wejść i z miejsca grać doskonale. To robi teraz Gonzalo. Oni potrzebują takich szans, ale do tego potrzebne są odpowiednie okoliczności i tego czasami brakowało.
– Czy piłkarze nie czuli głodu i nie potrafiliśmy ich zmotywować? Chodziło o utrzymanie stałego poziomu. Do zaliczenia dobrego sezonu potrzebujesz robienia wielu dobrych rzeczy na stałym poziomie przez długi czas. Nam zabrakło w tym roku tego stałego poziomu. Nie jest prawdą, że piłkarzom się nie chciało. Oni chcieli, ale moim zdaniem stracili w szatni w tej codzienności podstawowe wzory do naśladowania. Mogę ich konkretnie wymienić: Toni [Kroos], Carva, ale też Joselu czy Kepa. Takie osoby generują zwyczaje, które są ważne dla utrzymania się na stałym wysokim poziomie przez długi czas. Tego trochę nam zabrakło, a problemy taktyczne to konsekwencja tej sytuacji. Bo możesz w jakimś meczu odpuścić sobie ten jeden sprint, ale to tworzy od razu nierównowagi i za tym idzie reszta. Przy tym Real w poprzednich sezonach też nie był drużyną, która biegała najwięcej. Zawsze biegaliśmy mniej, a wygraliśmy dwie Ligi Mistrzów i dwie La Ligi. Problem jest taki, że w Realu Madryt często w fazie defensywnej wielu piłkarzy regeneruje się po wysiłku, którym jest pokonywanie dużych dystansów na dużej prędkości w fazie z piłką. Wielu zawodników wykonuje w meczu wiele sprintów. Przykład to Vinícius. Wskazuje się, że on spaceruje, ale on w danym momencie spaceruje, bo regeneruje się po wysiłku, który właśnie wykonał w grze piłką. U nas w tym sezonie powstawały nierównowagi, bo zabrakło nam ważnych graczy w obronie. Te nierównowagi w poprzednich sezonach tworzyły nam często wręcz przewagę, bo byliśmy trochę złamani na pół jako drużyna, ale to pozwalało nam na wyprowadzanie szybkich wertykalnych ataków po odbiorze piłki. Nie sądzę, że zgubiliśmy w tym sezonie tożsamość. Z wielu powodów poszło nam gorzej, ale charakterystyka zespołu była podobna do tej w naszych zwycięskich sezonach.
– Czy Mbappé wszedł do szatni mistrza Europy ze zbyt dużą pokorą i skromnością? Moim zdaniem pokory u piłkarza nigdy za mało. Ona jest podstawą i Kylian ją posiada. To miła osoba, z którą jest łatwo pracować. Ma ekstremalnie duży talent, ale nie uważam, że powinien był wejść do szatni z przytupem. Uważam, że wszedł świetnie i doskonale się zaaklimatyzował. Potrzebował swojego czasu, co było naturalne, bo wchodził do ekipy ze swoimi mechanizmami. Na końcu poradził sobie dobrze i jego sezon był dobry. Nie musiał ogłaszać szatni, że teraz on tu jest, bo jego umiejętności sprawiły, że stał się ważny.
– Czy Modrić mógł zostać i czy zostałby, gdybyśmy zostali my? Jako piłkarz na pewno mógł zostać, bo ciągle ma w sobie dużo futbolu. Nie wchodzę jednak w decyzje. Jeśli tak zdecydowali, to oznacza, że był to odpowiedni moment. Gdybyśmy zostali, to moim zdaniem to by się nie zmieniło. Luka ma jednak w sobie ciągle wiele futbolu. Dzisiaj piłka jest bardziej fizyczna i toczysz więcej pojedynków, ale ciągle grasz głową i dlatego moim zdaniem on ciągle ma w sobie futbol.
– Do kadry Brazylii dalibyśmy paszport Mbappé czy Yamalowi? Kylianowi. Jeśli mam wybrać między nimi, to wybieram Kyliana.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze