Advertisement
Menu
/ elpais.com

Braterski pojedynek, który się nie odbędzie

Gdy młodszy z braci Bellingham wahał się, czy podpisać kontrakt z niemieckim klubem, zwrócono mu uwagę, że na Klubowym Mundialu może zmierzyć się z Realem Madryt – w spotkaniu, które teraz opuści z powodu zawieszenia.

Foto: Braterski pojedynek, który się nie odbędzie
Jude i Jobe Bellingham. (fot. Getty Images)

Kiedy Borussia Dortmund zaczęła tracić nadzieję na sprowadzenie Jobe’a Bellinghama, sięgnęła po pomoc jego brata – Jude’a, który przez trzy sezony grał w ich barwach. To właśnie ta przeszłość początkowo powstrzymywała młodszego z braci przed podpisaniem kontraktu, ale klub potrzebował mocnego ruchu. Pod koniec maja Jobe, który nigdy nie grał przeciwko Jude’owi, otrzymał wiadomość, że w Klubowym Mundialu oba kluby mogą trafić na siebie w ćwierćfinale. Przyjął ofertę, a jego transfer z Sunderlandu ogłoszono 10 czerwca. Los sprawił, że wymarzony przez braci pojedynek faktycznie miał się odbyć – w sobotę w New Jersey. Ale Jobe nie będzie mógł zagrać. I wściekł się, kiedy się o tym dowiedział, opisuje dziennik El País.

Młodszy z braci otrzymał drugą żółtą kartkę w turnieju w meczu 1/8 finału przeciwko Monterrey. Wtedy nie przejął się tym za bardzo – był przekonany, że kartki z fazy grupowej się zerują przed fazą pucharową. Ale nie. I to, że nie wiedział o tym wcześniej, wywołało w nim ogromną frustrację, zwraca uwagę El País.

Bracia Bellingham spędzili razem sporo czasu podczas tego turnieju. Hotel Four Seasons w Palm Beach, w którym mieszka Real Madryt, leży zaledwie 55 kilometrów na północ – wzdłuż wybrzeża – od hotelu Dortmundu w Fort Lauderdale. Jude kilka razy wieczorami odwiedzał Jobe’a, i odwrotnie – często towarzyszyli im rodzice. Są bardzo zżyci, co pomagało im rozwijać kariery, ale też wzbudzało sporo wątpliwości u młodszego brata, gdy kilka tygodni temu szykował się do opuszczenia Championship. Jeszcze pod koniec maja był przekonany, że nie chce iść do Dortmundu. Cień Jude’a był zbyt przytłaczający. Chciał iść własną drogą i zawęził wybór do dwóch klubów: Eintrachtu Frankfurt i Lipska, wcześniej odrzuciwszy zainteresowanie Interu i Milanu, zauważa El País.

Władze Borussii też miały wątpliwości, czy zatrudnianie drugiego Bellinghama to dobry pomysł. Podobał im się jako zawodnik, ale obawiali się, że pamięć o starszym bracie może zaburzać ocenę. Dlatego postawili znacznie wyższe wymagania wobec raportów skautów – którzy jednak dalej rekomendowali piłkarza, przekonani, że może być jednym z trzech najlepszych graczy Bundesligi. Ale gdy klub w końcu zdecydował się działać, okazało się, że Jobe – którego dobrze znali z jego wizyt u brata – czuje się nieswojo, idąc tą samą ścieżką.

Część jego otoczenia widziała to inaczej, a Dortmund postanowił spróbować jeszcze raz – ostatni, rozpaczliwy raz, w środku szaleńczego kalendarza. W sobotę 24 maja Sunderland grał finał baraży o awans do Premier League z Sheffield United na Wembley, w poniedziałek 26 maja Jobe miał odwiedzić Eintracht, a dzień później lecieć do Madrytu, by polecieć z bratem na wakacje na Ibizę. Dortmund musiał działać w niedzielę 25 maja. Dyrektor sportowy Lars Ricken poprosił dyrektora generalnego Hansa-Joachima Watzke, by pojechał do niego osobiście, donosi El País.

Sunderland wygrał z Sheffield (2:1), a drużyna została w Londynie, by świętować. Watzke przyleciał tam z Berlina i gdy jego taksówka dojechała do hotelu, zastał ulicę pełną rozentuzjazmowanych kibiców Sunderlandu. Musiał się między nimi przeciskać, ukryty pod czapką z daszkiem i w okularach przeciwsłonecznych. Miał dla Jobe’a kilka wiadomości: „Nie chodzi o to, żebyś wybrał coś innego niż Jude, tylko żebyś wybrał to, co właściwe”. Powiedział mu też, że jeśli chce grać razem z bratem w reprezentacji Anglii, będzie miał na to dużo większe szanse w Dortmundzie, regularnie występując w Lidze Mistrzów, informuje El País.

Kiedy Watzke opuszczał hotel i znów przedzierał się przez tłum fanów Sunderlandu, Jobe wciąż nie był przekonany. Wtedy, po tym jak usłyszał, że transfer do Dortmundu może pomóc mu kiedyś zagrać u boku Jude’a, wysłano mu jeszcze jedną wiadomość: że może już jutro zagra przeciwko niemu. Aż do momentu, gdy złapał drugą żółtą kartkę, podsumowuje El País.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!