„Jestem tym samym zawodnikiem, którym byłem, gdy strzeliłem 15 goli i zająłem miejsce Bale'a”
Kanaryjczyk, który dzielił szatnię z Xabim Alonso, ciężko pracuje, aby być gotowym, gdy zadzwoni telefon od zainteresowanego nim klubu i wciąż uważa, że emerytura to wciąż dla niego odległa perspektywa.

Jesé na prezentacji w Johor DT. (fot. X)
Czy jesteś szczęśliwy?
Tak, jestem szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Dopóki moja rodzina ma się dobrze, to wystarczy. Jestem szczęśliwszy, widząc, że inni są szczęśliwsi ode mnie. Wszystko w porządku. Jestem w domu. Tęskniłem za rodziną. Nie byłem w Las Palmas od dawna. Chcę wykorzystać czas z rodziną, z przyjaciółmi. Trochę się pobawić.
Jesteś na wakacjach czy indywidualnym obozie treningowym?
To i to, ale nie chcę stracić formy. Wprowadzam pewne zmiany w treningu w Oval High Performance Center. Jest tam mnóstwo maszyn, a ja trenuję z maską hipoksyjną. Biegam na dużych wysokościach, do 3000 metrów... Chcę być gotowy, gdy zadzwoni telefon.
Jak wygląda twoja sytuacja kontraktowa?
Jestem wolnym agentem. Johor z Malezji był dobrym doświadczeniem. Ludzie mówią, że byłem kontuzjowany... ale to nieprawda. Wykonałem swoją pracę. Teraz jestem otwarty na oferty, otwarty na inne ligi, na grę w Hiszpanii. Ważne jest, żeby być przygotowanym. Nadal ma motywację.
Jak oceniasz swoją karierę?
Są myśli, które chodzą mi po głowie, nie będę kłamać. Gdybym nie miał tamtej kontuzji... To normalne, że tak myślę. Ale dlatego chcę zakończyć karierę czymś pięknym. Zakończyć w wyjątkowy sposób. I myślę, że futbol ma dla mnie w zanadrzu jeszcze jakąś niespodziankę. Kontuzja naznaczyła moją karierę. To był punkt zwrotny. Zmieniła wszystko. Jednocześnie sprawiła, że spojrzałem na pewne rzeczy inaczej.
Co sądzisz o swoim czasie w Realu?
Bardzo mi się podobał. Wielcy piłkarze mi pomogli. Byli świetnymi graczami, a do tego zdobywaliśmy tytuły. Kiedy zdobywasz tytuły z najlepszą drużyną na świecie, czujesz coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczałeś.
Masz kontakt z Cristiano?
Urwał się jakiś czas temu, ale jestem pewien, że jeśli się zobaczymy lub do niego napiszę, to porozmawiamy. Sergio Ramos jest tym, z którym nadal mam najlepsze relacje.
Cristiano nazywali bicho, a ciebie bichito.
To prawda. Spodobało mu się to i mnie również. Cristiano dzwonił do mnie codziennie (śmiech). W tamtym czasie rywalizowałem o miejsce Bale'a. Raz grał on, a raz ja... dopóki nie doznałem kontuzji.
Po długiej nieobecności wróciłeś, a musiałeś odejść do PSG.
Tak, zaraz po przyjeździe do Paryża miałem rzadkie zapalenie wyrostka robaczkowego. To mnie powaliło. Przeszedłem operację w trybie nagłym. Powrót do zdrowia zajął mi dużo czasu. Wróciłem zimą, kiedy role w drużynie były już ustalone, a inni zawodnicy byli w lepszej formie fizycznej niż ja.
Real przestał na ciebie liczyć.
Kiedy wracasz po tak długiej kontuzji, potrzebujesz kogoś, kto zaufa ci całkowicie. Nie miałem tyle szczęścia, by mówili: „Wstawiaj go bez względu na wszystko”. A kiedy wracasz po kontuzji, musisz grać i grać, aby stracić strach i odzyskać pewność siebie. Kiedy doznałem kontuzji, był Ancelotti, a kiedy wyzdrowiałem, odszedł i w klubie pracował już Zidane.
Kiedy grałeś z Xabim, myślałeś, że będzie trenerem?
Grałem z nim przez kilka lat, tak. Widać było, że będzie dobrym trenerem. W meczach zawsze nas poprawiał, mówił poważnie, z szacunkiem. W 50. minucie krzyczał na ciebie „domknij tutaj!”... i ja to robiłem, domykałem to. Widać było, że będzie świetnym trenerem.
Może triumfować w Realu?
Problem polega na tym, że ludzie chcą wyników od razu. Kibice nie dają czasu. To nie jest takie proste. Xabi ma inny system i inne metody. Co więcej, musi narzucić swoje racje wielkim graczom. Muszą w niego uwierzyć i dać mu czas.
Jakiej rady udzieliłbyś Gonzalo?
Przede wszystkim chcę ci pogratulować. Radzisz sobie bardzo dobrze. Z pierwszych dni pamiętam to, jak mnie przywitali. Potem zaczynasz się rozluźniać, ale na początku... Sergio Ramos był tym, który pomógł mi najbardziej. Był dla mnie bardzo uważny. Dawał mi dobre rady: nie rób tego, zrób to.
Jak to jest być zawodnikiem Realu Madryt?
Często zamykałem się w domu, nie wychodziłem, bo bałem się reakcji ludzi. Będąc młody, nie wiedziałem, jak się zachować. Kiedy wychodziłem na ulicę, to był boom. Chodziłem do restauracji, do kina... musiałem nosić czapkę, a i tak mnie rozpoznawali. Ale wtedy ludzie byli dla mnie bardzo mili. Nawet dziś wciąż spotykam się z dużą sympatią. Również w Las Palmas, fani proszą mnie, bym wrócił do klubu, bym tu grał... Jestem im za to wdzięczny. Moja żona pomogła mi wszystko znormalizować. Zwykle zamykałem się w sobie, a ona pomogła mi z tego wyjść.
Oglądasz Klubowy Mundial? Jakie szanse na triumf dajesz Realowi?
Oglądam dużo piłki nożnej, kocham ją. Nigdy nie można zapominać o Realu, ale może są inne silniejsze drużyny. Mam nadzieję, że Królewscy wygrają. Trzeba pamiętać, że piłkarze są po długim sezonie, jest gorąco, terminarze są napięte... Nie jest łatwo grać. Podoba mi się ten turniej.
Grałeś na kilku kontynentach, w kilku ligach...
Taka jest moja kariera. Poznałem kilka krajów i różne rodzaje futbolu. W niektórych radziłem sobie lepiej niż w innych. Ale wszystkie doświadczenia są dobre. Zobaczymy, co się wydarzy. Na rynku już coś się dzieje. Pojawiają się plotki i niektóre z nich są prawdziwe. Zobaczymy, czy coś się wydarzy.
Czy czujesz pewien brak szacunku do ciebie, dlatego, że nie spełniłeś oczekiwań?
Myślę, że to zależy. Są ludzie, którzy cię szanują i tacy, którzy nie szanują. Czułem brak szacunku, ale także dostawałem komplementy. Każdy, kto mnie zna, wie, jaki jestem jako zawodnik i jako osoba, a inni nie spędzają mi snu z powiek. Każdy zawodnik ma swoją karierę. Jestem tym samym zawodnikiem, którym byłem, gdy strzeliłem 15 goli i zająłem miejsce Bale'a... Jestem taki sam.
Myślisz o przejściu na emeryturę?
Chcę grać jeszcze przez wiele lat. Trzeba to czuć. Od najmłodszych lat niektórzy z nas są do tego przyzwyczajeni: rywalizacja, trening, bycie w drużynie... Dopóki nie stracę tej motywacji, nie wyznaczam sobie limitu. Dopóki moje ciało nie powie, że wystarczy. Zostało mi jeszcze kilka lat i to na dobrym poziomie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze