Albiol: Uwielbialiśmy konferencje Mourinho
Raúl Albiol był gościem Josepa Pedrerola w jego formacie wywiadów o nazwie El Cafelito. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi byłego obrońcy Realu Madryt, który teraz szuka klubu po rozstaniu z Villarrealem.

Raúl Albiol w barwach Villarrealu. (fot. Getty Images)
– Mam świetne relacje z Xabim Alonso. Już w szatni dużo rozmawialiśmy o piłce i jego rozwój mnie nie zaskakuje. Może zaskakuje jego szybkość, ale nie było wątpliwości, że zostanie wielkim trenerem. Rozmawiałem z nim i pogratulowałem mu przejścia do Realu.
– Szatnia z Cristiano i Kaką? Panował w niej szacunek i koleżeństwo. To była dobra grupa graczy. I z Pellegrinim, i z Mourinho. Mieliśmy grupki Hiszpanów, Portugalczyków i Brazylijczyków, ale wszyscy tworzyli jedność. Istniał między nami szacunek i podziw.
– Cristiano był dobrym kolegą. Jeśli czegoś potrzebowałeś, oni ci pomagał, ale tak naprawdę pomagał. [Arogancja?] Wobec kolegów nie. Uwielbiał rywalizować i czasami dochodziło do starć na treningach, bo się denerwował. Gdy strzelaliśmy jego drużynie, celebrowaliśmy jego cieszynką [śmiech]. Uwielbialiśmy to, jak rywalizował i jak napięty był, żeby wygrywać w każdym minimeczu. Wszystko opierało się na dobrych stosunkach, a gdy on wygrywał, to śmiał się z nas.
– Mourinho mnie odstawił? Taka jest prawda. Byli tam wtedy Ramos, Pepe i potem przyszedł Rafa Varane. Do tego był Carvalho. W pewnym momencie mieliśmy sześciu stoperów, bo był jeszcze Garay, ale odszedł szybciej. Mourinho rozmawiał ze wszystkimi. To był trener, który mówił jasno do każdego, bez względu na nazwisko. Mówił, co myślał. Był bardzo przejrzysty i myślę, że dosyć sprawiedliwy. I był ponad wszystkim wielkim zwycięzcą. Miał obsesję na punkcie wygrywania. Nie miał znaczenia sposób, ale musieliśmy wygrywać. Dobra gra czy zła, ale trzeba było wygrać. Niektórzy wolą grać pięknie i nawet nie wygrywać, ale on chciał zwyciężać.
– Konferencje Mourinho? Uwielbialiśmy je [śmiech]. Sam o tym wiesz [śmiech]. Prawda jest też taka, że często po prostu byliśmy w szatni po treningu, gdy on szedł na konferencję. Tam są telewizory i puszczali konferencję. Było śmiesznie, bo trzeba przyznać, że były świetne. Miał świetne hasła i wszyscy to oglądaliśmy. On wiedział, że go oglądamy, bo wiedział o wszystkim. Jego nie dało się oszukać.
– Ancelotti? Pracowałem z nim przez rok [w Napoli]. Może nie tyle tego żałuję, ale gdy odchodziłem z Realu Madryt [w 2013 roku], to wtedy tam przyszedł Ancelotti. Chciałbym móc pracować z nim w Realu. To dosyć zabawne, bo odszedłem z Realu zanim zaczęły się przygotowania i się nie spotkaliśmy. Tak samo miało być w Neapolu: miałem odejść wtedy, gdy on przyszedł. I on do mnie zadzwonił: słuchaj, ty przede mną uciekasz czy o co chodzi, bo kiedy gdzieś przychodzę, to ty uciekasz? [śmiech]. Bo wtedy faktycznie chciałem odejść z Napoli. On powiedział, że może się spotkamy, by się chociaż poznać. I przekonał mnie do pozostania. Jest świetny, on i Davide [asystent i syn Carlo]. On naprawdę jest jak ojciec. Obdarza cię sympatią i spokojem. Pamiętam nasz pierwszy mecz w Lidze Mistrzów w Serbii z Crveną Zvezdą. Wielu z naszych graczy debiutowało wtedy w Lidze Mistrzów. Nie mieliśmy takiej historii jako drużyna. On zebrał nas na przedmeczowym treningu i mówi: spokojnie, jestem tu z wami, a to są moje rozgrywki. A mieliśmy grupę z Liverpoolem i PSG. Wszyscy patrzą po sobie, że jak tu można być spokojnym, a on mówi: spokojnie, awansujemy. I nie awansowaliśmy przez jednego gola, którego Liverpool strzelił nam na Anfield. Przegraliśmy 1:0, a remis dawał nam awans. Mieliśmy setkę w 90. minucie na remis i awans. Nie udało się, odpadliśmy przy równych punktach z PSG i Liverpoolem, ale on przekonał nas, by wierzyć w awans. Powtarzał, że to jego rozgrywki. Potem pokazał to najlepiej w Realu Madryt, ale wyobraź sobie, ile ten przekaz zrobił w Napoli. To dawało nam pewność siebie.
– Myślę, by kiedyś może zostać trenerem. Gdybym miał obstawiać, to mój styl byłby najbliższy właśnie Ancelottiemu. Ale może któregoś dnia oszaleję i będę jak Mourinho [śmiech]. Na dzisiaj byłbym jak Carlo.
– [W kontekście sezonu Realu z Mbappé] Czy gwiazdy nie tworzą drużyny? Pokazywano, że można wygrywać z gwiazdami, ale najważniejsza jest drużyna. Jasny przykład to PSG z tego sezonu. Możesz jednak mieć i gwiazdy, i drużynę. Realowi w tym sezonie to się nie udało. W żadnym względzie - defensywnym ani ofensywnym. Jeśli jednak masz wybierać, to stawiasz na drużynę. Paryż też jest wielką drużyną, ale ma też w niej wielkich piłkarzy. Też ma gwiazdy. Nie ma gwiazd z TOP3 świata, ale ma TOP9 czy TOP11. Wszyscy jednak pracowali na rzecz zespołu.
– Który napastnik sprawił mi najwięcej problemów? Eto'o. Do tego oczywiście Messi i Cristiano.
– Kto powinien wygrać Złotą Piłkę? Lamine Yamal. A jeśli Dembélé lub Mbappé wygrają Klubowy Mundial? Ciągle Lamine Yamal. Niezależnie od wszystkiego Lamine.
JEDNO SŁOWO
Benítez: Inteligentny.
Aragonés: Zwycięzca.
Setién: Pomysły.
Marcelino: Charakter.
[prezes Getafe] Torres: Bardzo, bardzo inteligenty. Dobrze zna się na piłce.
Laporta: Fenomen. Lubię go.
[właściciel Villarrealu] Roig: Ma swój sposób bycia. Takich ludzi już nie ma.
Florentino: Najlepszy prezes w historii futbolu.
Najlepszy stadion: Santiago Bernabéu.
Gdybym nie był piłkarzem, to byłbym: Policjantem.
Marzenie do spełnienia: Wygranie ostatniego tytułu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze