„Odejście Achrafa to nie był błąd Zidane’a, nadal łączy ich przyjaźń”
Alejandro Camaño, agent Achrafa Hakimiego i Lautaro Martíneza, opowiada dla dziennika AS, jak pozyskał dwie gwiazdy PSG i Interu oraz jakie były ich dalsze losy.

Achraf Hakimi w barwach PSG. (fot. Getty Images)
– Nasi gracze w finale Ligi Mistrzów? To dla nas bardzo piękny moment, pełen radości – z dwoma zawodnikami, którzy oprócz tego, że są wielkimi profesjonalistami, są także wspaniałymi ludźmi. Achraf ma niesamowitą wrażliwość i człowieczeństwo. Mamy go przy sobie od dziecka. Lautaro dołączył trochę później, ale jego charakter też jest bardzo „nasz”.
– Początku? W Sanagusie, w drugiej regionalnej lidze Madrytu, zaprosili mnie kiedyś do gry i tam poznałem Petóna. Razem założyliśmy firmę o nazwie Atlántico, która później przekształciła się w Bahíę. Mówimy o wydarzeniach sprzed 35 lat – proszę sobie wyobrazić. Zawsze staraliśmy się nadać naszej profesji bardziej ludzkie oblicze. Jesteśmy grupą byłych piłkarzy, którzy wiedzą, czym jest sukces, ale też czym jest cierpienie. Joyce Moreno, Agus, Balboa… To wszystko sprawia, że łatwiej nam wczuć się w sytuację zawodnika. Menotti mówił, że woli człowieka z „dziesiątką” jako osobowością, nawet jeśli jest „szóstką” jako piłkarz. My też tak myślimy.
– Powiedziano mi, że chcą mnie przedstawić pewnemu chłopakowi o imieniu Achraf, który grał wtedy w drużynie kadetów Realu Madryt. Stało się to przez mojego prawnika, który go znał. Spotkaliśmy się z jego ojcem w centrum handlowym w Getafe. Powiedziałem mu: „Jeśli pójdziesz ze mną, zrobimy razem niesamowite rzeczy”. Po pięciu minutach pomyślałem: „Ten chłopak jest mój!”. Czułem to. Są dwaj piłkarze, których pozyskałem dzięki ich uśmiechowi: Caño Ibagaza i właśnie Achrafa. Uśmiech mówi wszystko.
– Achrafa prowadziło przeznaczenie. Przeznaczenie wynikające z jego korzeni. Jest Arabem, urodzonym w Hiszpanii w wyniku emigracji jego rodziców, którzy przyjechali do Getafe, by zawalczyć o lepszy świat. Ale on ma w sobie coś szczególnego. Uczył się w Realu. Przeszedł przez wielki klub, jakim jest Borussia Dortmund. Inter go ściągnął, bo bardzo na nim zależało. A PSG uznało, że będzie najlepszy na świecie – i nie pomyliło się.
– Jego odejście z Realu miało związek z obecnością Carvajala, jednego z najlepszych prawych obrońców na świecie. Ta rywalizacja uczyniła Achrafa lepszym. To nie był błąd Zidane’a. Nadal łączy ich przyjaźń, również z jego synami. Ale my potrzebowaliśmy, żeby Achraf rozegrał 40 meczów w sezonie. Real zawsze traktował go z sympatią. Prezes troszczył się o niego i chciał, żeby zawsze czuł się pełnoprawnym madridistą. Nikt nie myślał, że odejście mu zaszkodzi. On sam był nastawiony na sukces.
– Mówiono, że PSG to projekt państwowy… A teraz trener stworzył zespół piłkarski, a zawodnicy – również Achraf – czują silną przynależność do klubu.
– Lautaro w Atlético? Było bardzo blisko transferu – choć nie znam szczegółów. Wiem, że Atlético dało z siebie wszystko. On zawsze miał szczególne upodobanie do Hiszpanii. Jeśli kiedyś odejdzie z Interu, to właśnie Hiszpania jest miejscem, gdzie najbardziej chciałby grać. Jest wojownikiem. Jest kapitanem Interu i nosi tę opaskę z ogromnym poczuciem odpowiedzialności. Czuje, że musi dawać przykład. W przypadku Lautaro miałem na stole spektakularne oferty, a on zawsze odpowiadał: „Nie, Inter”. To naprawdę bardzo dużo znaczy. To bardzo normalny chłopak, jest jak koń z Folwarku zwierzęcego, prawdziwy koń, choć porównuje się go do byka. Chcę cieszyć się tym jego momentem.
– Kto ma wygrać finał? Będę po stronie tego, kto przegra – czy to on, czy Achraf. W piłce nożnej zawsze jest rewanż dla przegranego. Piłkarze potrzebują cię bardziej, gdy sprawy się komplikują, niż gdy wszystko idzie dobrze.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze