Tah: Xabi jeszcze do końca nie przyzwyczaił się do roli trenera
Jonathan Tah pożegnał się z Bayerem Leverkusen po podpisaniu umowy z Bayernem Monachium. Przedstawiamy fragmenty tekstu stopera opublikowanego w The Players' Tribune, w których wypowiada się o Xabim Alonso, nowym trenerze Realu Madryt.

Jonathan Tah z Xabim Alonso po ostatnim meczu Bayeru Leverkusen w kończącym się sezonie. (fot. Getty Images)
Rzadko kiedy dostaje się drugą szansę, by się pożegnać.
Chyba jestem jednym z tych szczęśliwców w futbolu, bo właśnie taką szansę teraz dostaję.
Widzicie, to pożegnanie miało nastąpić już zeszłego lata. Powiedziałem „tak” Bayernowi Monachium i wszystko było dograne w 90%. Walizki miałem już spakowane — dosłownie. Ale w futbolowym biznesie 90% znaczy tyle co nic. Pojechałem z drużyną na obóz przedsezonowy, chociaż wiedziałem, że w każdej chwili mogę dostać telefon, ale chciałem być z moimi braćmi — z niektórymi chłopakami znałem od prawie 10 lat. Przy całej tej niepewności naprawdę potrzebowałem poczucia rutyny. Sama możliwość śmiechu z chłopakami bardzo mi wtedy pomogła.
Pewnego dnia, kiedy wszystko wyglądało na dogadane, dostałem wiadomość od Xabiego.
„Jona, pogadajmy.”
Poszliśmy do sali konferencyjnej, a Xabi... on ma w sobie tę naturalną aurę... Trudno to nawet określić, ale to widać w sposobie, w jaki mówi i patrzy ci w oczy. Taka szczerość jak ta jego jest rzadkością w futbolu. Wiesz, co osiągnął jako piłkarz, ale tu chodzi bardziej o to, jak traktuje cię jako człowieka. Wzbudza absolutny szacunek.
Odbyliśmy dość głęboką rozmowę. Nie chcę zdradzać dokładnie, co powiedział, ale byłem w Leverkusen przez dziewięć lat i on dokładnie wiedział, jak wiele znaczy dla mnie ten klub. Zaczął mówić o cechach, które wnoszę do zespołu i również także wpływie, jaki mam na kolegów z drużyny, a ja poczułem, że naprawdę widzi we mnie kogoś wyjątkowego.
Nie rozmawiał ze mną jako legenda. Po prostu mówił do mnie jak człowiek.
Na koniec powiedział: „Cała ta gadka o transferze, o kontrakcie... Zapomnij o tym. Jesteś tutaj teraz i dopóki tu jesteś, masz moje pełne wsparcie.”
Usłyszeć coś takiego od niego... Ta, byłem wzruszony.
Mógł mnie odsunąć. Mógł kazać mi trenować z rezerwami. Mógł mnie potraktować jak obcego.
Ale nie, to jest Xabi. Potraktował mnie jak rodzinę.
Kiedy wróciłem do domu i opowiedziałem żonie o tej rozmowie, rozpłakała się.
Powiedziała: „Jona, zapomnij na chwilę o piłce. To coś więcej niż tylko praca. Spójrz, jakie przyjaźnie tu zbudowałeś. Zobacz, jakie to piękne”.
* * *
[przy opowiadaniu o Bayernie] Kompany jak Xabi, widzi cię najpierw jako człowieka, a potem jako sportowca.
* * *
[opowiada o luzie i nawykach afrykańskich graczy] Szczęśliwie Xabi był spokojny, jeśli ktoś był odrobinę spóźniony. Trzy razy z rzędu i mógł rzucić „No dalej...”. Zawsze znajdował odpowiedni balans.
* * *
[po zwolnieniu Gerardo Seoane] Niektórzy z nas płakali, bo było nam naprawdę przykro z powodu Gerardo, i wiedzieliśmy, że to nie była jego wina. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem: „Bardzo cię przepraszamy.”
Odpowiedział: „Nie martwcie się, mam tylko nadzieję, że uda wam się to poukładać.”
Potem zaczęliśmy słyszeć plotki o Xabim Alonso. Wiedzieliśmy, że jest jeszcze młody jako trener, ale wszyscy myśleliśmy: Okej, to byłoby naprawdę fajne. I kiedy przyszedł, od razu zauważyliśmy, że spokojnie ciągle mógłby z nami grać. Poważnie, mógłby wejść do naszego zespołu i by sobie poradził. Było jedno ćwiczenie, w którym mieliśmy zagrywać długie piłki za linię obrony do naszych wahadłowych, a on nagle mnie zatrzymał. „Nie, Jona, nie w ten sposób.”
Szczerze mówiąc, myślałem, że zagrałem całkiem dobrą piłkę, ale on powiedział: „Ta piłka musi być... ostrzejsza.”
Mówię: „Co masz na myśli?”
Próbował to wytłumaczyć, ale potem powiedział: „Ok, daj mi piłkę.”
Przyjął ją, obrócił się i posłał diagonalne podanie przez całe boisko na drugą stronę, prosto jak strzała. Piłka wylądowała idealnie na bucie jednego z naszych wahadłowych, który nawet nie musiał zwalniać, by ją opanować. Każdy amator by ją zgasił.
Xabi odwrócił się do nas:
„... to właśnie mam na myśli, mówiąc ostrzejsze.”
Pomyślałem: Chyba żartujesz.
Nawet dźwięk, jaki wydaje piłka, kiedy ją uderza, jest inny. Ping. Można odwrócić się plecami, usłyszeć to uderzenie i wiedzieć, że to Xabi.
Odwróciłem się do kolegów i mówię: „Jak ja mam to zrobić?”
I wszyscy zaczęli się śmiać. Nikt z nas nie potrafił zrobić tego, co Xabi.
Myślę, że Xabi jeszcze do końca nie przyzwyczaił się do roli trenera. Głęboko w środku on wciąż jest piłkarzem. Robiliśmy ćwiczenia na podania, a on stał obok nas, wykonując ruchy, jakby też brał udział w ćwiczeniu. Poważnie, kątem oka widziałeś Xabiego, jak ustawia ciało, otwiera się na podanie, chociaż stał 15 metrów dalej. Jeśli zagrałeś dobrą piłkę, mówił: „Tak, tak… Tak! Właśnie tak!” Jakby to on sam zagrał to podanie.
Kiedy widzisz, że możesz sprawić mu tyle radości, sam się cieszysz. Jego pasja jest po prostu niesamowita.
Dużo mu zawdzięczam, bo sprawił, że poczułem się naprawdę ważny. Pamiętam jedną z naszych pierwszych sesji. Dopiero się rozgrzewaliśmy, a on mnie zawołał. Nigdy nie wiesz, co nowy trener o tobie myśli. Może cię posadzi na ławce, a może nawet sprzeda. Może nie jesteś jego typem zawodnika. A on powiedział: „Jestem tu nowy, a ty jesteś liderem w szatni, więc cię potrzebuję. Potrzebuję, żebyś pchał chłopaków do przodu, żebyś przekazywał im to, czego oczekuję od drużyny.”
Widziałem kiedyś filmik z Realu Madryt, jak Carlo Ancelotti mówił coś bardzo podobnego do innego piłkarza — a wiedziałem, że Xabi grał w Madrycie. To naprawdę sprawiło, że poczułem się wyjątkowo.
Jedną z pierwszych rzeczy, które nam powiedział, było: „Musimy popracować nad obroną przy dośrodkowaniach.”
Potem spojrzał na mnie.
„Jona… w polu karnym ty jesteś tym najważniejszym.”
Znasz te gole, kiedy napastnik chowa się za twoimi plecami, a potem wyprzedza i strzela? To nie może się nigdy wydarzyć. Pracowaliśmy bardzo ciężko nad pilnowaniem zarówno piłki, jak i zawodnika. Delikatny kontakt z napastnikiem, żeby wiedział, że tam jesteśmy. Użycie ręki bez faulu. To jest sztuka.
Druga sprawa to ustawianie się: jak otworzyć ciało, żeby szybciej przyjąć i podać. Odpowiednie odległości do piłki.
„Abre la cadera”, jak to mawiał Xabi.
Otwórz biodro. Znajdź trójkąty.
Dostarcz piłkę do Floriana.
To był zawsze nasz cel — znaleźć Floriana między liniami. Kiedy to już mieliśmy opanowane, Xabi znajdował kolejną rzecz do poprawy.
„Ok, teraz długie piłki za linię obrony.”
Uwielbiałem to u Xabiego. Ciągle go pytałem: „Co jeszcze mogę robić lepiej?” Ach, pomógł mi niesamowicie z tymi drobnymi szczegółami. Rzeczy, które wydają się niczym wielkim, ale kiedy je wszystkie zbierzesz, robią ogromną różnicę.
Pełny tekst można przeczytać na tej stronie The Players' Tribune.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze