MARCA: Real Madryt i Barcelona rozważają zamknięcie koszykarskich szkółek

W 2021 roku doszło do zmiany w przepisach, które pośrednio mocno uderzyły w koszykarskie szkółki między innymi Realu Madryt i Barcelony. Mowa o wprowadzeniu NIL (Name, Image, Likeness). W skrócie chodzi o to, że zawodnicy grający w NCAA zyskali prawo do czerpania korzyści finansowych za wykorzystanie ich imienia, wizerunku i podobizny. Wcześniej sportowcy w uczelniach nie mogli zarabiać na swoim wizerunku.

Pojawienie się dużych pieniędzy od razu przyciągnęło największe koszykarskie talenty z całego świata. Bardzo mocno ucierpiała na tym Europa. Jak informuje MARCA, niektóre kluby uważają, że ten proces jest już nie do zatrzymania i zamierzają podjąć drastyczne kroki. Największy hiszpański dziennik donosi, że Real Madryt i Barcelona rozmawiały w ostatnim czasie o możliwości zamknięcia swoich koszykarskich szkółek. Żadna decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta, ale samo rozważanie takiej opcji jasno pokazuje, że sytuacja jest poważna.

Real Madryt i Barcelona były przyzwyczajone do tego, że największe gwiazdy obu zespołów odchodziły do NBA. Teraz kluby opuszczają utalentowani zawodnicy ze szkółki, którzy w pierwszej drużynie zaliczyli ledwie kilka występów lub nawet w ogóle w niej nie grali. Przyciąga ich NCAA. Katalończycy w ostatnim czasie stracili w ten sposób Kasparasa Jakučionisa czy Dame Sarra. Z Realu Madryt natomiast odeszli Ismaila Diagné, Jan Vide oraz Jegor Demin. Możliwe, że kolejnym graczem będzie Sigi Gueye, a Hugo González w poprzednim roku mógł odejść, miał ofertę w wysokości miliona dolarów, ale postanowił zostać. Teraz zapisał się do Draftu.

MARCA opisuje powyższy problem szerzej na przykładzie Jegora Demina. Rozgrywający opuścił canterę Realu Madryt na rzecz Uniwersytetu Brighama Younga. Teraz może się znaleźć w pierwszej dziesiątce Draftu, a dzięki przepisom NIL zarobił podobną kwotę do tej, którą w stolicy Hiszpanii otrzymuje Facundo Campazzo.

To doskonale pokazuje, że zatrzymywanie młodych zawodników staje się niemożliwe. W tej sytuacji lepszym wyjściem może być zlikwidowanie szkółki i przeniesienie zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy na pierwszą drużynę. W końcu, jaki jest cel kształcenia kolejnych talentów, jeśli nie można się nimi nacieszyć. Oczywiście klub zyskuje finansowo na rozwiązaniu umowy, ale te kwoty nie są duże, ponieważ muszą być powiązane z zarobkami, a wynagrodzenia młodych koszykarzy w szkółce nie są wysokie.

Andreas Zagklis, sekretarz generalny FIBA, odniósł się do tego zagadnienia podczas kongresu, który odbywa się w Bahrajnie. „Nasze kluby, nasze ligi i nasze federacje inwestują w kogoś, kto zaczął grać w wieku 9, 10, 11 lat, a teraz kończy z czekiem na siedmiocyfrową kwotę, nie osiągając nawet 18 lat”, powiedział.

W celu przeciwdziałania ucieczki talentów za ocean FIBA wprowadziła wymóg Karty Autoryzacji. Uniwersytety traktuje się jak profesjonalne kluby. „Musi istnieć zgoda klubu i federacji, żeby zawodnik odszedł. Muszą też być przedstawione informacje, gdzie będzie grać, w jakich warunkach i musi być dyspozycyjny na powołania z reprezentacji”, kontynuował Zagklis.

W Hiszpanii natomiast istnieją plany utworzenia ligi dla rezerwowych drużyn klubów z Ligi Endesa. W ten sposób młodzi zawodnicy mogliby liczyć na większą liczbę minut i dalej rozwijać swoją grę. Jednak i tak sytuacja nie jest łatwa do rozwiązania.