Buntownik, który stał się legendą
Przed meczem z Sevillą MARCA jak zawsze bierze na tapet historię jednego z zawodników Królewskich z dawnych lat. Dziś wybór padł na Chusa Alonso.

Chus Alonso. (fot. realmadrid.com)
Jesús Chus Alonso (1917-1979) oglądał finał krajowego pucharu w 1936 roku z trybun Estadio Mestalla. Zawodnik wówczas jeszcze Realu Valladolid został zaproszony przez Real Madryt na wygrane spotkanie z Barceloną, które było jednocześnie ostatnim przed wybuchem Wojny Domowej. Kilka tygodni wcześniej Alonso na prośbę Los Blancos wziął udział w organizowanym w stolicy turnieju amatorskich drużyn. Przyjął propozycję. W rozgrywkach w formie miniligi wystartowało sześć zespołów: Nacional, El Cafeto, Ferrobiaria, Imperio, Áncona i oczywiście Real. Królewscy z Chusem w składzie zwyciężyli, a nagrodą dla triumfatora była właśnie możliwość udania się do Walencji na finał pucharu. Mecz ten zapisał się w historii przede wszystkim słynną paradą Ricardo Zamory po strzale Martiego Ventolary.
Z Walencji Alonso wrócił do Asturii, gdzie odpoczywał z rodziną. To w rodzinnych stronach dotarła do niego wieść o wybuchu Wojny Domowej. W październiku 1937 roku po zajęciu przez nacjonalistów Gijonu Chus zgłosił się na ochotnika do ugrupowania militarnego w Oviedo. Był w nim odpowiedzialny za przeorganizowywanie i tworzenie patroli. Brał też udział w Bitwie nad Ebro, a następnie działał w Katalonii. W Barcelonie dołączył do drużyny piłkarskiej utworzonej w obrębie 50. Dywizjonu, gdzie występował między innymi ze swoim szwagrem Herreritą (byłym graczem Realu Oviedo), Enrique Casasem (Racing de Sama) i Hectorem Garcíą (Sporting de Avilés). Zespół trenował na stadionie RCD Español, przez co Jesusem zainteresował się klub ze stolicy Katalonii.
Przed zakończeniem Wojny Domowej Alonso zdążył wrócić do Asturii. Pomimo zainteresowania największych klubów z Barcelony on zawsze marzył o występach dla Realu Madryt. Jeden z członków jego rodziny zaczął nawet negocjacje z Królewskimi. Na stole znajdował się kontrakt opiewający na 10 tysięcy peset rocznie plus tysiąc peset miesięcznie. Porozumienie udało się domknąć dzięki Angelowi Rodriguezowi, bardziej znanemu pod pseudonimem El Feo (z hiszp. „Brzydal” – przyp.red.). „Nigdy nie pobierałem opłat od klubów, lecz wyłącznie od zawodników, ponieważ to oni byli moimi klientami”, zapewniał Rodríguez uważany za pierwszego agenta w hiszpańskim futbolu. On sam fach negocjatora wznowił po pobycie w więzieniu za działalność na rzecz republikanów w trakcie wojny. Jakkolwiek patrzeć, walnie przyczynił się do przenosin Chusa Alonso z Realu Valladolid do Realu Madryt.
31 grudnia 1939 roku Chus zadebiutował w koszulce Los Blancos w 5. kolejce ligowej z Valencią. W 30. minucie strzelił gola na 1:1. Było to pierwsze z jego 65 trafień dla Realu. To jego autorstwa była między innymi pierwsza oficjalna bramka zdobyta na Santiago Bernabéu (28 grudnia 1947 w wygranej 5:1 potyczce z Athletikiem). Wieloletnia przygoda atakującego w Madrycie nie była jednak pozbawiona zwrotów akcji. Piłkarz po podpisaniu umowy zorientował się bowiem, że istnieje pewna rozbieżność między warunkami zaoferowanymi przez Real i Barcelonę. Choć pensja w obu przypadkach była taka sama, to jednak w Katalonii zawodnik mógłby odejść po pierwszym roku kontraktu. W dokumentach z Realem taki zapis nie istniał. Chus protestował, ale ostatecznie dokończył sezon, który zwieńczyła porażka w finale pucharu z Españolem na Vallecas (2:3).
Po zakończeniu kampanii Alonso sfrustrowany brakiem rozwiązania postanowił się zbuntować. Na siedem miesięcy zaszył się w Asturii. Do końca umowy brakowały dwa miesiące. Po czasie Chus nie był już w stanie wytrzymać tak długiej rozłąki z piłką na najwyższym poziomie, a i sam klub nie chciał skreślać równie utalentowanego gracza. 24 grudnia 1940 roku Alonso ponownie wystąpił w białej koszulce. Królewscy zaś zaoferowali mu umowę na takich samych warunkach, jak Lecue: 60 tysięcy peset rocznie. Alonso się zgodził.
W ten sposób rozpoczęła się kariera trwająca dekadę. W 1945 roku Real zorganizował w hołdzie dla niego mecz (2:2 z Belenenses), który miał zrekompensować mu nierówności kontraktowe. Po raz ostatni Alonso wystąpił dla Los Blancos w sparingu z Toledo 29 sierpnia 1948 roku. Później spędził jeszcze dwa lata w Realu Saragossa, gdzie przez dwa lata zarobił więcej niż przez całą karierę w Madrycie.
Jesús Alonso urodził się w Hawanie 24 kwietnia 1917 roku. Jego rodzina miała hiszpańskie korzenie, a na powrót do Asturii zdecydowała się, gdy Chus miał trzy lata. Od najmłodszych lat futbol znajdował się w centrum jego życia. W 1943 roku po meczu z Realem Sociedad (4:1 z jednym golem jego autorstwa) doznał zapaści. Lekarzom powiedział, że poprzedniej nocy palił bardzo mocny portugalski tytoń. Ci zaś nakazali mu odpocząć i nawet zasugerowali, by rzucił futbol. On jednak nie miał zamiaru tego robić. Od grudnia do kwietnia nie grał, ale wrócił na dwie ostatnie ligowe kolejki. Ślub z Josefiną Delgado de las Peñas mocno odmienił jego życie. Dojrzał i poukładał sobie w głowie wiele rzeczy. Był ojcem piątki dzieci.
Po przejściu na emeryturę Alonso nie chciał być trenerem. Nie odsunął się jednak od piłki, ponieważ pełnił funkcję działacza oraz przychodził oglądać mecze Realu. Wraz z teściem pracował też w branży papierniczej. Zmarł nagle 8 sierpnia 1979 roku. W trakcie kariery rozegrał trzy mecze w reprezentacji Hiszpanii (w 1942 roku z Francją, Niemcami i Włochami). Jedna statystyka łączy go również z Kylianem Mbappé. Jest on bowiem jednym z czterech graczy Królewskich, którzy strzelili w lidze hattricka w przegranym meczu. Chus Alonso zdobył trzy bramki na wyjeździe z Sevillą, co jednak nie uchroniło gości przed porażką 4:5. Przed nim podobnej rzeczy dokonał Węgier Vilmos Kelemen (1936), a po nim Barinaga (1941) i w zeszłym tygodniu Mbappé.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze