Advertisement
Menu

Kot Schrödingera

Czy da się być martwym i żywym jednocześnie?

Foto: Kot Schrödingera
Kylian Mbappé żywy i marwy jednocześnie. (fot. Getty Images)

Real Madryt – Sevilla: Przewidywane składy

Kot Schrödingera jest prawdopodobnie jednym z najbardziej znanych nieistniejących nigdy kotów zaraz obok Garfielda, Klakiera, Sylwestra i Toma. Opracowany w minionym stuleciu przez Erwina Schrödingera eksperyment myślowy z hipotetycznym kotem w roli głównej należy bowiem do najsłynniejszych w historii, również, a może przede wszystkim, ze względu na stanie w dość jawnej opozycji ze zdrowym rozsądkiem, o ile rzecz jasna nie interesujemy się na co dzień fizyką kwantową. Jakkolwiek patrzeć, skala jego popularności pozwoliła mu nawet zawitać na salonach kultury masowej.

Jeśli ktoś nie wie, o co dokładnie w rzeczonym eksperymencie chodzi, postaramy się to w miarę sprawnie wyjaśnić. Do jego przeprowadzenia potrzeba szczelnego pudełka, atomu promieniotwórczego pierwiastka oraz detektora promieniowania zaopatrzonego w trujący gaz. Kota zamykamy w pudełku z pierwiastkiem i detektorem, a następnie zastanawiamy się, czy atom pierwiastka wyemitował cząstkę promieniowania jonizującego. Jeśli tak – detektor ją wykryje i uwolni trujący gaz, a kot dokona żywota. Jeśli nie – zwierzę przeżyje. Paradoks całego przedsięwzięcia polega natomiast na tym, że z zewnątrz nie mamy żadnej pewności, co wydarzyło się w pudełku, przez co kot pozostaje na swój sposób żywy i martwy jednocześnie. Brzmi absurdalnie? Cóż, tam, gdzie kończy się logika, zaczyna się rzeczona parę chwil wcześniej fizyka kwantowa. 

No dobrze, ale co wspólnego może mieć Kot Schrödingera z Realem Madryt, zastanawiacie się zapewne intensywnie w tej chwili. Otóż to, że Królewskich na ten moment również można uważać za martwych i żywych jednocześnie. Martwych, bo sezon zakończył się dla nas, nie ma co owijać w bawełnę, sportową katastrofą, a dwie ostatnie ligowe potyczki w sytuacji zarówno naszej, jak i naszych rywali będą w stanie zmienić mniej więcej tyle, co przyklejanie się ekoświrów do asfaltu. Żywych zaś, bo choć w bieżącej kampanii zgon został oficjalnie stwierdzony, to jednak Real żyje, ale już w sezonie 2025/26. 

Śmiertelna choroba, jaka dopadła Los Blancos w trwającej jeszcze kampanii, była naprawdę trudna do przewidzenia przed startem rozgrywek. Gdy do mistrza Hiszpanii i triumfatora Ligi Mistrzów dołączył jeszcze Kylian Mbappé, wydawać się mogło, że projekt został uzupełniony o ostatni brakujący element. Transfer Francuza koniec końców okazał się jednak nie klejnotem w koronie, lecz – pomimo niemrawego startu atakującego – najjaśniejszym punktem w okresie przejściowym. Z perspektywy czasu stosunkowo łatwo znaleźć prawdopodobne przyczyny obecnego stanu rzeczy. 

W przypływie euforii po sprowadzeniu Kyliana po drodze zbagatelizowaliśmy odejście nie tylko Kroosa, lecz także Nacho oraz Joselu, którzy z pewnością w wielu momentach wciąż okazywaliby się niezwykle przydatni. W innych aspektach natomiast trudno nie odnieść wrażenia, że zapomnieliśmy o zasadzie mówiącej, iż stojąc w miejscu, tak naprawdę się cofamy. Czas pokazał jednak, że wejście do tej samej rzeki w innych kąpielówkach wciąż jest misją z góry skazaną na niepowodzenie. 

Tak oto doszliśmy do momentu, w którym martwy Real czeka już tylko na koniec ceremonii pogrzebowej, podczas gdy ten żywy zaczyna ząbkować przed sezonem 2025/26. W obliczu zarówno tych już dokonanych zmian (przybycie Xabiego Alonso i Deana Huijsena), jak i tych, które niewątpliwie dopiero się dokonają, nie sposób się dziwić, że żyjemy praktycznie tylko tym, co nas czeka w najbliższych miesiącach. 

Choć zgadzamy się, że umiejętność życia tu i teraz jest kluczem do szczęścia, to jednak w tym konkretnym przypadku teraźniejszości nie da się już wykorzystać w zasadzie do niczego innego niż podejmowania działań stricte pod kątem przyszłości. Gdzieś mogą docierać do nas jeszcze tylko jakieś słabe sygnały przypominające, że koronę króla strzelców chce przyklepać Mbappé, a za moment pożegnamy jednego z najznakomitszych trenerów w historii klubu. To pierwsze jest już jednak niemal pewne, z myślą o drugim z kolei zdążyliśmy się oswoić. 

Gdybyście więc chcieli wyciągnąć od nas jakiś powód, dla jakiego faktycznie warto włączyć sobie dziś mecz Realu Madryt z Sevillą, to powiedzielibyśmy, że chyba właśnie dla samego zjawiska. W przeciwieństwie do Kota Schrödingera Real Madryt bowiem istnieje, a możliwość obserwowania czegoś, co jest żywe i martwe w praktyce naszym zdaniem jest stosunkowo rzadka.

* * *

Mecz z Sevillą rozpocznie się dzisiaj o godzinie 19:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na Eleven Sports 1 na platformie CANAL+ Online.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!