Co się gotuje w Barcelonie?
Ślepa wiara w Hansiego Flicka, kuszenie Fermína przez Arabię i opłacalne przyspieszenie wyborów przez Joana Laportę.

Joan Laporta. (fot. Getty Images)
Tak jak trafnie zauważył Ancelotti podczas konferencji prasowej, w niedzielę rozegrany zostanie ostatni Klasyk tego sezonu, ponieważ Barcelona nie weźmie udziału w Klubowych Mistrzostwach Świata. Nie musiał natomiast potwierdzać, że będzie to także jego ostatni Klasyk – Real Madryt już zdecydował, że nie przedłuży z nim umowy, a sam trener – wspominając na konferencji o Xabim Alonso – niejako już powitał swojego następcę. Co więcej, może się okazać, że włoski szkoleniowiec, podobnie jak Barça, nie wystąpi w tych rozgrywkach z żadnym z dwóch klubów swojego życia – drugim jest Milan. Najważniejsze jednak jest to, że Carlo przyjeżdża dziś na Montjuïc, by wygrać, doprowadzić do nerwowej końcówki sezonu i pożegnać się z Madrytem, zostawiając kolejny puchar w gablocie, którą wzbogacił już o 15 trofeów. Żaden inny trener Królewskich nie zdobył więcej, opisuje Relevo.
Flick, z kolei, choć doskonale zdaje sobie sprawę z rangi meczu przeciwko Realowi, podchodzi do tego spotkania bez presji – nie ciąży na nim odpowiedzialność lidera, nie czuje na plecach oddechu rywala i ma zapewnioną przyszłość niezależnie od wyniku. Podczas gdy w Madrycie kończy się pewna epoka, w Barcelonie zaczyna się nowy rozdział. Nikt nie ma wątpliwości co do trenera – poziom zadowolenia jest maksymalny, a wzajemne zaangażowanie bardzo silne. Dlatego już w najbliższych dniach – w poniedziałek, we wtorek lub w każdej innej chwili – może zostać oficjalnie ogłoszone przedłużenie kontraktu Flicka do 2027 roku, donosi Relevo.
Barcelona będzie ostatnim klubem w karierze Flicka i – jak przyznał w sobotę – jego największym zmartwieniem nie jest sam mecz z Realem, lecz dalszy rozwój zespołu, stopniowe podnoszenie poziomu gry i osiągnięcie jeszcze wyższego pułapu niż w jego pierwszym sezonie pracy. Flick nie uważa za istotne, że już pokonał Ancelottiego w Superpucharze i w finale Pucharu Króla. Nawet wysokie zwycięstwo na Bernabéu nie ma dla niego znaczenia. Liczy się wyłącznie niedzielne spotkanie, podkreśla Relevo.
Może się jednak zdarzyć, że będzie to także ostatni Klasyk dla kilku zawodników na boisku – w przypadku Realu chodzi o Modricia, Lucasa Vázqueza i Vallejo, a w Barcelonie niepewna pozostaje przyszłość Héctora Forta, Araújo, Ansu Fatiego, Pablo Torre, a nawet Fermína. Ten ostatni to znakomity piłkarz, który już wzbudza zainteresowanie wielu klubów. Barcelona nie zamierza go sprzedawać za mniej niż 60 milionów euro. Niedawno pojawiły się informacje, że może trafić do Arabii Saudyjskiej, gdzie zarabiałby ponad osiem milionów euro netto rocznie. Jako 21-latek wciąż miałby szansę na powrót do Europy w pełni sił, z przyszłością finansową swoją i swojej rodziny całkowicie zabezpieczoną, zawraca uwagę Relevo.
Fermín doskonale o tym wie, ale jeśli dziś wyjdzie na boisko, da z siebie wszystko – tak, jakby to był jego ostatni mecz przeciwko Realowi. Oprócz wysokich umiejętności, ma też nierozerwalną więź emocjonalną z Barceloną. Jeśli transfer dojdzie do skutku, nie będzie to kwestia chęci zarobku, lecz konieczność finansowa – klub nie ma środków, by wzmocnić inne pozycje. Na przykład, by móc pozyskać swój transferowy priorytet: Luisa Díaza, informuje Relevo.
A skoro już o Arabii… Raphinha i Al-Hilal
W Arabii Saudyjskiej nie słabnie zainteresowanie Raphinhą. Al-Hilal nadal chce go pozyskać i oferuje długoterminowy, ogromnie lukratywny kontrakt. Barcelona z kolei intensywnie negocjuje jego przedłużenie. Gdyby jednak doszło do transferu, Raphinha miałby szansę zagrać przeciwko Mbappé i spółce – Al-Hilal będzie bowiem rywalem Realu w Klubowych Mistrzostwach Świata. Ale to nie wszystko. Petrodolary nie mają granic – po rozstaniu z Jorge Jesúsem, klub próbuje teraz przekonać Simone Inzaghiego, finalistę Ligi Mistrzów, który w półfinale wyeliminował Barcelonę. Na liście kandydatów do objęcia drużyny znajduje się również Xavi Hernández – po roku przerwy od pracy chciałby wrócić na ławkę trenerską, a Bliski Wschód zna bardzo dobrze. Niezależnie od tego, kto zostanie trenerem, cel Al-Hilal jest jasny – stworzyć zespół pełen gwiazd, który zrobi wrażenie podczas Klubowego Mundialu w USA. To promocja przed Mistrzostwami Świata w 2034 roku, które odbędą się właśnie w Arabii Saudyjskiej, zauważa Relevo.
Ale dziś… znów Klasyk
Tymczasem dziś znów nadchodzi ten moment. Świat na dwie godziny się zatrzyma, by przeżyć kolejny Klasyk – jak zawsze z sercem w gardle, jakby miał być ostatni, nawet jeśli tak nie będzie. Choć bez względu na wynik liderem pozostanie Barcelona, to znaczenie może mieć rozmiar przewagi. Co innego mieć siedem punktów przewagi i lepszy bilans bramek, a co innego – tylko jeden punkt zapasu. Co ciekawe, mało kto mówi o remisie, który dałby Barcelonie cztery punkty przewagi i „bonus” w postaci lepszego bilansu. Wielu kibiców Barçy chętnie by taki rezultat przyjęło, ale fanów Realu – znacznie mniej. Najważniejsze, że takiego rozwiązania nie zaakceptują ani Ancelotti, ani tym bardziej Flick. Ani on, ani jego zespół nie potrafią grać zachowawczo. Gdy przegrywają – chcą odrabiać straty. Gdy remisują – chcą wygrać. Gdy wygrywają – chcą powiększyć przewagę.
Ta godna podziwu ambicja to największy atut Barcelony, ale według niektórych – również jej pięta achillesowa. To młody, bardzo młody zespół, pełen przekonania, że zawsze może wygrać, ale niekiedy – właśnie przez tę wiarę – brakuje mu doświadczenia. Tak było choćby we wtorek w Mediolanie. Być może rozczarowania udałoby się uniknąć, nie rezygnując z ofensywy, ale zachowując odrobinę ostrożności. W szatni mówią, że porażkę już przepracowano, ale tak naprawdę dopiero dziś przekonamy się, czy rzeczywiście wyciągnięto wnioski – że czasem, przy korzystnym wyniku i końcówce meczu, nie trzeba już atakować. Czasem trzeba „płynąć i nie zamoczyć ubrania”. Ale nie tu należy szukać zarzutu wobec ofensywnego futbolu. Przeciwnie – od lat nie widzieliśmy tak widowiskowej Barcelony. Jeśli utrzyma ten poziom, w przyszłym sezonie może być prawdziwym spektaklem – najpierw co tydzień, a potem co trzy dni, prorokuje Relevo.
I jeszcze jedno… wybory?
Niektórzy w Barcelonie uważają, że niezależnie od wyniku, Joan Laporta powinien rozważyć rozpisanie przedterminowych wyborów. W przyszłym sezonie klub znów będzie walczył o wszystkie trofea, a w 2026 czeka Mundial – może warto byłoby skrócić kadencję o rok, by już teraz, latem, zdobyć nowy mandat zaufania i zapewnić sobie kolejne cztery lata. Zobaczymy. Za dwa tygodnie ruszy rynek transferowy, znów rozgrzeje się temat „fair play” i wszystko nabierze tempa, podsumowuje Relevo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze