Advertisement
Menu
/ theathletic.com

Kulisy odejścia Trenta z Liverpoolu: frustracja związana z kontraktem, co powiedział Slotowi i dlaczego właśnie teraz?

James Pearce na łamach The Athletic zdradza, czemu angielski obrońca zdecydował się odejść z Liverpoolu i dołączyć do Realu Madryt. Przedstawiamy pełne tłumaczenie jego tekstu.

Foto: Kulisy odejścia Trenta z Liverpoolu: frustracja związana z kontraktem, co powiedział Slotowi i dlaczego właśnie teraz?
Trent Alexander-Arnold. (fot. Getty Images)

Trent Alexander-Arnold podjął decyzję i chciał przekazać ją Arne Slotowi osobiście. Do rozmowy doszło podczas marcowej przerwy na mecze reprezentacji. Prawy obrońca Liverpoolu, wracający do zdrowia po kontuzji kostki odniesionej w rewanżowym meczu z Paris Saint-Germain w 1/8 finału Ligi Mistrzów, odwiedził nowego trenera w jego biurze w ośrodku treningowym w Kirkby.

Alexander-Arnold poinformował Slota, że zamierza odejść z klubu swojego dzieciństwa po wygaśnięciu kontraktu wraz z końcem sezonu. Wyjaśnił, że na tym etapie kariery czuje potrzebę wyjścia ze strefy komfortu i podjęcia nowego wyzwania. Slot wyraził rozczarowanie, ale uszanował decyzję swojego wicekapitana. – Jesteś ogromnie ważną częścią tego zespołu, więc zakończmy to razem w wielkim stylu – powiedział. Alexander-Arnold, który usłyszał zapewnienie, że po powrocie do pełni sił trener nadal widzi go w składzie w walce o mistrzostwo Anglii, odpowiedział: – Moje nastawienie i zaangażowanie się nie zmienią. Będę dawał z siebie wszystko dla tego klubu aż do ostatniego dnia.

W tym samym mniej więcej czasie jego przedstawiciel formalnie poinformował dyrektora sportowego Liverpoolu, Richarda Hughesa, że piłkarz nie zamierza podpisać nowej umowy z klubem. Na Anfield nie było to większym zaskoczeniem – rozmowy o przedłużeniu kontraktu de facto zakończyły się już na początku marca, a Alexander-Arnold potrzebował czasu, by podjąć ostateczną decyzję. Postanowił jednak zachować wszystko w tajemnicy do momentu zdobycia tytułu, by nie rozpraszać zespołu. Teraz, osiem dni po euforycznej celebracji na Anfield po zwycięstwie 5:1 nad Tottenhamem, jego odejście zostało oficjalnie potwierdzone. Z szacunku do Liverpoolu i dlatego, że długoterminowa umowa z Realem Madryt nie została jeszcze ostatecznie dopięta, Alexander-Arnold nie zdradził oficjalnie, dokąd trafi, ale wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie będzie grał na Santiago Bernabéu.

To koniec 20-letniej historii związanej z Liverpoolem – od momentu, gdy jako sześciolatek trafił do akademii. Spełnił swoje marzenie, rozgrywając ponad 350 meczów i zdobywając Ligę Mistrzów, dwa mistrzostwa Anglii, Puchar Anglii, dwa Puchary Ligi, Superpuchar UEFA i Klubowe Mistrzostwo Świata. Teraz nadchodzi emocjonalne pożegnanie. Dziennikarze The Athletic porozmawiali z wieloma osobami dobrze zorientowanymi w sytuacji Alexander-Arnolda, którzy zgodzili się wypowiedzieć pod warunkiem zachowania anonimowości, by odpowiedzieć na kluczowe pytania dotyczące jego decyzji o odejściu.

Jak doszło do tego, że Liverpool i jego właściciele – Fenway Sports Group (FSG) – znaleźli się w sytuacji, w której jeden z ich najcenniejszych zawodników odchodzi za darmo w szczytowym momencie kariery? Kiedy Real Madryt rozpoczął swoją ofensywę? I wreszcie: dlaczego Alexander-Arnold zdecydował się na ten krok?

Lato 2023 roku było przełomowe. Po raz pierwszy w zawodowej karierze Alexander-Arnold wchodził w ostatnie dwa lata kontraktu. Wcześniej podpisywał nowe umowy w lipcu 2017 roku, styczniu 2019 i lipcu 2021, a Liverpool regularnie nagradzał jego rozwój i rosnącą rolę w drużynie coraz lepszymi warunkami. Po odejściu Jamesa Milnera i mianowaniu go przez Jürgena Kloppa wicekapitanem, Alexander-Arnold spodziewał się rozpoczęcia rozmów jeszcze przed sezonem 2023/24 – ale tak się nie stało. W klubie panował wówczas duży chaos organizacyjny. Julian Ward zrezygnował z funkcji dyrektora sportowego zaledwie rok po tym, jak zastąpił Michaela Edwardsa. Liverpool nie znalazł odpowiedniego długofalowego następcy, więc tymczasowo powierzył to stanowisko Jorgowi Schmadtke. Niemiec został wyciągnięty z emerytury po rekomendacji agenta Kloppa – Marca Kosicke. 

Schmadtke sam przedstawiał się jako „asystent Kloppa”, a jego głównym zadaniem były negocjacje transferowe, ponieważ klub rozpoczął przebudowę środka pola. Przedłużenia kontraktów zeszły na dalszy plan. W listopadzie 2023 roku sytuacja dodatkowo się skomplikowała, gdy Klopp poinformował prezesa FSG, Mike’a Gordona, że jest wypalony i odejdzie po zakończeniu sezonu. Gdy dwa miesiące później ogłosił to publicznie, stało się jasne, że wszystko zostanie zawieszone do czasu, aż zapadną decyzje dotyczące kierunku, w jakim pójdzie Liverpool. Żaden piłkarz nie chciał deklarować przyszłości bez wiedzy, kto przejmie zespół i jaką rolę mu wyznaczy.

Gordon sam planował się wycofać z codziennego zarządzania i ostatecznie przekonał Michaela Edwardsa do powrotu – tym razem w roli dyrektora generalnego ds. futbolu FSG, z początkiem marca 2024 roku. Jego pierwszym zadaniem było ściągnięcie Richarda Hughesa z Bournemouth na stanowisko dyrektora sportowego. Hughes miał przede wszystkim zająć się poszukiwaniem następcy Kloppa – ostatecznie wybór padł na Slota z Feyenoordu. W rzeczywistości jednak pierwszym telefonem Hughesa po objęciu funkcji było przedstawienie się ludziom Alexandra-Arnolda. Jeszcze w drugiej połowie kwietnia zeszłego roku rozpoczęto rozmowy o nowym kontrakcie, a w ich końcówce złożono wstępną propozycję. Reprezentant Anglii rozumiał, dlaczego klub tak długo zwlekał z działaniem, ale zbliżając się do ostatniego roku umowy, zaczął prywatnie rozważać, czy sezon 2024/25 nie będzie jego ostatnim w barwach Liverpoolu.

Zainteresowanie ze strony Realu Madryt było już wtedy powszechnie znane, a sam Alexander-Arnold zaczął się zastanawiać, jak bardzo Liverpoolowi tak naprawdę zależy na jego zatrzymaniu. Wątpliwości te w kolejnych miesiącach rozwiały propozycje składane przez Hughesa. Klub oferował mu warunki, dzięki którym stałby się najlepiej zarabiającym bocznym obrońcą w Premier League i jednym z najlepiej opłacanych na świecie. Jednak wtedy Alexander-Arnold coraz poważniej rozważał już przeprowadzkę do Hiszpanii.

– Spędziłem w tym klubie 20 lat. Podpisałem cztery albo pięć przedłużeń kontraktu i żadne z nich nie toczyło się publicznie. Tak będzie i tym razem – mówił dziennikarzom po wygranej 3:0 z Bournemouth we wrześniu.

Dopytywany, czy chce zostać, odpowiedział: – Chcę być zawodnikiem Liverpoolu w tym sezonie (co najmniej) – to wszystko, co powiem.

Był to pierwszy i zarazem ostatni raz, gdy Alexander-Arnold zatrzymał się w mixed zonie, by porozmawiać z mediami. Gdy udzielał wywiadów telewizjom posiadającym prawa, temat przyszłości był z góry wykluczony. Zachowywał milczenie, mimo narastających spekulacji. Nie chciał dolewać oliwy do ognia, nawet jeśli oznaczało to, że inni wypełnią pustkę niesprawdzonymi informacjami. W głębi serca zmagał się z najtrudniejszą decyzją w swoim życiu. Tym trudniejszą, że bardzo szybko nawiązał silną więź ze Slotem. Uwielbiał jego skrupulatność i dbałość o detale. Alexander-Arnold uważa go za geniusza i perfekcjonistę, który znacząco poprawił jego grę w defensywie.

– Chcę, żebyś był wobec mnie surowy – powiedział Slotowi, gdy razem analizowali jego występy w początkowych tygodniach sezonu w Kirkby. Było dla niego jasne, że z Holendrem u steru Liverpool będzie walczył o największe trofea. Pomogło mu również to, że przez większą część sezonu dużo mówiło się o przyszłości Virgila van Dijka i Mohameda Salaha. Obaj ostatecznie przedłużyli umowy w kwietniu o kolejne dwa lata. Tym bardziej bolały go jednak momenty, gdy czytał lub słyszał, że jego zaangażowanie jest kwestionowane – że „głową jest już w Hiszpanii”. Apogeum przyszło przed meczem z Manchesterem United na Anfield 5 stycznia. Wcześniej, po doniesieniach hiszpańskich mediów, że miał już dać słowo Realowi Madryt, Alexander-Arnold odpowiedział symbolicznym gestem „gadania”, gdy świętował gola w wygranym 5:0 meczu z West Hamem.

30 grudnia Liverpool oficjalnie odrzucił ofertę Realu Madryt, który chciał go kupić już zimą. Propozycja była niespodziewana i pojawiła się jeszcze przed 1 stycznia – datą, od której mogły rozpocząć się legalne rozmowy z piłkarzem. Źródła w Hiszpanii sugerowały, że Real był gotów zapłacić około 20 milionów funtów, by nie czekać kolejnych sześciu miesięcy, ale żadna konkretna kwota nie padła w krótkiej wymianie zdań. Edwards i Hughes od początku zapowiadali, że nie zamierzają osłabiać drużyny do końca sezonu – zwłaszcza że Liverpool nadal rywalizował na czterech frontach, a wartość Alexandra-Arnolda dla zespołu była nie do przecenienia.

Klub odrzucił również poważne zainteresowanie ze strony Al-Nassr, które chciało pozyskać Darwina Núñeza. 18 stycznia nadeszło potwierdzenie, że Liverpool miał rację – Alexander-Arnold asystował przy bramce Núñeza w dramatycznym zwycięstwie nad Brentford, a tego samego dnia Arsenal roztrwonił dwubramkowe prowadzenie z Aston Villą, co pozwoliło ekipie Slota umocnić się na czele tabeli.

Alexander-Arnold bardzo przeżył oskarżenia, jakoby to on sam miał zachęcać Real Madryt do złożenia oferty pod koniec grudnia. Wiedział, że po kontuzji kolana, jakiej w październiku doznał Dani Carvajal, madrycki klub miał poważny problem z obsadą prawej strony defensywy i że chciał go sprowadzić. Jednak nigdy nie zamierzał odchodzić w trakcie sezonu. O tym, że Liverpool otrzymał i odrzucił ofertę, dowiedział się zaledwie kilka minut przed tym, jak informacja trafiła do brytyjskich mediów w Sylwestra. Wciąż prowadził wtedy rozmowy kontraktowe z klubem i nie podjął jeszcze decyzji co do swojej przyszłości.

Krytyka, jaka go spotkała, wpłynęła na jego grę w starciu z Manchesterem United. Popełnił kilka błędów i stał się głównym celem frustracji kibiców na Anfield podczas zremisowanego 2:2 spotkania. Alexander-Arnold był wdzięczny za wsparcie, jakie otrzymał od Slota – zarówno publicznie, jak i prywatnie – w tym trudnym okresie. Bardzo podniosło go też ciepłe przyjęcie ze strony kibiców gości, gdy wszedł na boisko w pierwszym meczu półfinału Pucharu Ligi z Tottenhamem w Londynie trzy dni później. Następnie, jako kapitan zespołu, zdobył bramkę w wygranym meczu Pucharu Anglii z Accrington Stanley. Gdy w drugiej połowie zastąpił go Conor Bradley, otrzymał owację.

Real Madryt od dawna uważnie śledził sytuację kontraktową Alexandra-Arnolda i od listopada był przekonany, że uda mu się pozyskać zawodnika. W ostatnich latach Królewscy regularnie sięgali po topowych piłkarzy europejskich na zasadzie wolnego transferu – takich jak Kylian Mbappé, David Alaba czy Antonio Rüdiger – i wypracowali w tym zakresie sprawdzony system. Główny skaut Juni Calafat odpowiada za budowanie relacji z zawodnikiem i sondowanie jego chęci do przenosin. Dopiero później do akcji wkracza dyrektor generalny José Ángel Sánchez, który prowadzi negocjacje. Wszystkie kluczowe decyzje muszą uzyskać akceptację prezesa klubu, Florentino Péreza.

Po zerwaniu więzadła krzyżowego przez Carvajala w meczu z Villarrealem, zarząd Realu podjął decyzję, że Alexander-Arnold ma być ich priorytetowym celem transferowym na prawą obronę. Carvajal w styczniu skończył 33 lata i klub już wcześniej rozglądał się za jego następcą, ale wobec nagłej luki w składzie chciał sprowadzić Anglika jak najszybciej. W styczniu osoba bliska Carlo Ancelottiemu powiedziała The Athletic: – Wiem jedno – bez prawego obrońcy nie da się wygrać Ligi Mistrzów.

Ludzie z madryckiego klubu sądzili, że skoro Liverpool ma dużą przewagę w lidze i bardzo dobrze spisującego się zmiennika w osobie Bradleya, to może będzie skłonny sprzedać Alexandra-Arnolda za odpowiednią kwotę, zamiast stracić go za darmo latem. Myśleli jednak błędnie – Liverpool natychmiast odrzucił ofertę. Ponieważ Królewscy nie zdołali przekonać Liverpoolu, ich planem stało się pozyskanie zawodnika po sezonie, jako wolnego agenta. Przedstawili mu szczegółowo swój projekt sportowo-finansowy i poprosili, by nie przedłużał umowy na Anfield.

W Madrycie rosło przekonanie, że uda się dopiąć transfer, a już w marcu Ancelotti i inni kluczowi ludzie w ośrodku treningowym w Valdebebas zostali poinformowani przez zarząd, że sprawa jest praktycznie przesądzona. Slot nadal stawiał na Anglika, bo jego nastawienie ani razu się nie zmieniło i nie chciał rezygnować z tak kreatywnego zawodnika. Trener wiedział, jak wiele Alexander-Arnold poświęcał, by być do dyspozycji zespołu. Jeszcze w październiku, po urazie w meczu Anglii z Finlandią, grał dla Liverpoolu na zastrzykach przeciwbólowych. Później, po kontuzji kostki odniesionej w starciu z PSG w połowie marca, ciężko pracował podczas rehabilitacji i wrócił wcześniej, niż przewidywano.

Dlatego właśnie gol, który dał Liverpoolowi zwycięstwo w jego powrocie do gry na wyjeździe z Leicester City 20 kwietnia, wywołał tak ogromne emocje. Alexander-Arnold chciał udowodnić czynami, a nie słowami, że nadal jest oddany walce o 20. tytuł mistrza Anglii dla klubu. – Niech nagłówki będą o jego pięknej bramce, a nie o kontrakcie – powiedział Slot po meczu. – To byłoby absurdalne, gdyby ktoś kwestionował jego zaangażowanie w sprawy tego klubu.

Wcześniej również wychowankowie Liverpoolu – Steve McManaman i Michael Owen – odchodzili do Realu Madryt w poszukiwaniu sukcesów, ale sytuacja Alexandra-Arnolda jest inna, bo jego odejście następuje po sezonie zwieńczonym dominującym mistrzostwem pod wodzą Slota.

Dlaczego więc odchodzi? Bo czuje, że w Liverpoolu osiągnął wszystko, co sobie założył. W wieku 26 lat uznał, że to właściwy moment, by spróbować sił w nowym środowisku. Jeszcze w tym sezonie mówił, że chce zostać pierwszym bocznym obrońcą, który zdobędzie Złotą Piłkę, i wierzy, że nowe wyzwanie może pomóc mu w pełni rozwinąć potencjał. Chce doświadczyć życia i gry w Madrycie, udowodnić swoją wartość od zera. Pomóc ma mu w tym również bliska przyjaźń z Jude’em Bellinghamem.

Fakt, że Alexander-Arnold odejdzie jako wolny zawodnik, oznacza wysoką premię za podpisanie kontraktu, ale pieniądze nigdy nie były dla niego czynnikiem decydującym. Gdyby było inaczej, od 1 stycznia zacząłby przyjmować oferty z całej Europy i rozważałby również zainteresowanie ze strony klubów Premier League. Ostatecznie nie miało znaczenia, jaką propozycję finansową złożył mu Liverpool. Dodatkowe 5 milionów funtów rocznie nie zmieniłoby niczego. Po żadnej ze stron nie ma poczucia żalu ani pretensji. Jest za to szacunek – zwłaszcza wobec Hughesa, który przejął trudną sytuację rok temu i zrobił wszystko, by przekonać zawodnika do pozostania.

Z perspektywy Liverpoolu negocjacje były długie, ale prowadzone w dobrej atmosferze i z wzajemnym zrozumieniem. Z czasem stawało się jednak coraz bardziej oczywiste, że nie da się osiągnąć porozumienia. Klub nie mógł dać piłkarzowi tego, czego najbardziej pragnął – nowego wyzwania.

Rekordzista Premier League pod względem asyst obrońcy (64) w pełni uczestniczył w świętowaniu mistrzostwa po efektownym zwycięstwie nad Tottenhamem na Anfield. Podszedł pod The Kop, które skandowało „Scouser w naszej drużynie”. Stanął przed trybuną z rozpostartymi ramionami, po czym dotknął serca. Niektórzy dopatrywali się w tej scenie zapowiedzi zmiany decyzji, ale dla niego to było idealne pożegnanie.

Wieczorem ciepło pożegnał się z głównym właścicielem klubu, Johnem W. Henrym. – Byłeś niesamowitym piłkarzem dla tego zespołu. Nie mogę ci wystarczająco podziękować za wszystko, co dałeś temu klubowi – powiedział Henry. – Szkoda, że odchodzisz, ale życzę ci powodzenia. Alexander-Arnold odparł: – Dziękuję za wszystko. To była przyjemność.

Kilka ulic dalej, na rogu Sybil Road, znajduje się ogromny mural z jego podobizną i cytatem: „Jestem zwykłym chłopakiem z Liverpoolu, którego marzenie właśnie się spełniło”. Wypowiedział te słowa po wygranym finale Ligi Mistrzów z Tottenhamem w Madrycie w 2019 roku. Teraz jego historia będzie toczyć się dalej – również w stolicy Hiszpanii.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!