Advertisement
Menu
/ marca.com

Karne – od koszmaru po chwałę

W pierwszej części sezonu 2023/24 rzuty karne były dla Realu Madryt istnym koszmarem. Ostatecznie w kluczowym momencie okazały się być drogą ku chwale.

Foto: Karne – od koszmaru po chwałę
Jude Bellingham podchodzi do rzutu karnego. (fot. Getty Images)

Real Madryt i rzuty karne w sezonie 2023/24 to historia o miłości i nienawiści. Lub żeby być bardziej precyzyjnym – o nienawiści i miłości. Ponieważ wszystko zaczęło się od prawdziwych koszmarów związanych z wykonywaniem jedenastek przez Królewskich, aby ostatecznie odegrać kluczową rolę przy zdobywaniu wszystkich trzech tytułów ze specjalnym wskazaniem na Ligę Mistrzów.

Pierwszy poważny problem dotyczył tego, że po odejściu Karima Benzemy Carlo Ancelotti musiał wskazać nowego podstawowego wykonawcę rzutów karnych. Na początku wybrańcem został Vinícius, który w sposób naturalny chciał wziąć na siebie większą odpowiedzialność za całą ofensywę Los Blancos po tym, jak klub opuścił jego najlepszy strzelec na przestrzeni pięciu ostatnich sezonów. Debiut Brazylijczyka w nowej roli nie był jednak najlepszy – przestrzelił już przy pierwszej możliwej próbie podczas letniego sparingu z Barceloną. Był to początek swego rodzaju małej klątwy, jaka spadła na piłkarzy Realu Madryt.

W trzeciej kolejce z Celtą Vigo Vinícius doznał kontuzji i gdy sędzia podyktował Królewskim jedenastkę, to nie było go już na boisku. Wówczas przy bezbramkowym remisie odpowiedzialność wziął na siebie Rodrygo, który również przestrzelił. Sytuacja ta bardzo zdenerwowała Ancelottiego, ponieważ zgodnie z jego wytycznymi do jedenastki miał podejść Luka Modrić. Ostatecznie ten błąd Brazylijczyka nie miał większych konsekwencji, ponieważ pod koniec spotkania zwycięską bramkę zdobył Jude Bellingham.

Pechowa passa nie miała jednak końca. W październiku przy okazji domowego meczu z Osasuną trzecim wykonawcą jedenastki był Joselu, który również nie potrafił pokonać bramkarza rywala. Następnie w grudniu w meczu Ligi Mistrzów z Unionem Berlin z jedenastego metra przestrzelił także wcześniej już wymieniony Modrić. Mimo wszystko w obu tych przypadkach Real Madryt potrafił wygrać swoje mecze i zgarnąć komplet punktów.

Pełna radość z City i Bayernem
Koszmar jedenastu metrów zaczął przemijać w finale Superpucharu Hiszpanii, gdy Vinícius wykorzystał rzut karny i zdobył bramkę na 3:1 w finałowym Klasyku z Barceloną. Następnie Joselu wykorzystał jedenastkę w Copa del Rey, a Bellingham trafił w ligowym meczu z Almeríą. Kolejny przestrzelony rzut karny to lutowa goleada z Gironą, przy okazji której Joselu nie wykorzystał swojej szansy, aby zdobyć bramkę na 5:0.

W kluczowym momencie sezonu Real Madryt zapomniał jednak o powtarzających się problemach i koszmar zamienił ostatecznie w chwałę. Najpierw Królewscy wyeliminowali Manchester City w ćwierćfinale Ligi Mistrzów właśnie po serii rzutów karnych, a następnie w pierwszym półfinałowym starciu z Bayernem Monachium jedenastkę wykorzystał Vinícius i pozwolił Los Blancos wywieźć z Allianz Arena bezcenny remis. W samej La Lidze wisienką na torcie był rzut karny ponownie wykorzystany przez Viniego, który walnie przyczynił się do pokonania Barcelony w rozstrzygającym starciu o mistrzostwo Hiszpanii.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!