Advertisement
Menu
/ marca.com

Historia zawsze szukała goli

Odejście Karima Benzemy do Arabii Saudyjskiej rodzi ten sam znak zapytania, który pojawiał się w przeszłości, gdy klub opuszczali Alfredo Di Stéfano, Cristiano Ronaldo czy Hugo Sánchez.

Foto: Historia zawsze szukała goli
Fot. Getty Images

Odejście wielkiej gwiazdy zawsze rodzi niewiadome, wątpliwości i pytania o to, jakie odpowiedzi drużyna może odnaleźć, by poradzić sobie z wieloma sytuacjami, które wcześniej dotyczyły tego konkretnego kluczowego zawodnika. Z tą właśnie kwestią mierzy się teraz Real Madryt po decyzji Karima Benzemy o odejściu do Arabii Saudyjskiej i przy transferze Kyliana Mbappé bardziej prawdopodobnym w przyszłości aniżeli w tym momencie.

Wraz z Benzemą Madryt opuszcza mnóstwo jakościowego futbolu i mnóstwo goli. Karim z dorobkiem 354 bramek jest drugim najlepszym strzelcem w historii klubu, ustępując jedynie Cristiano. Zadaniem Carlo Ancelottiego jest znalezienie odpowiedzi na tę pustkę, której inni trenerzy musieli stawić czoła w trakcie całej swojej pracy w klubie, w którym ciężar teraźniejszości nie pozwala na bezbolesne okresy przejściowe czy powolne procesy adaptacji.

Cristiano: Benzema zanotował progres, Bale nie
Cristiano Ronaldo odszedł z Realu Madryt w lipcu 2018 roku, tuż po zamknięciu cyklu trzech triumfów z rzędu w Lidze Mistrzów i z niebywałymi statystykami indywidualnymi: 451 goli w 438 meczach. Klub zdecydował, że Gareth Bale zrobi stanowczy krok wprzód i w znaczącym stopniu wejdzie w buty Portugalczyka. Ostrożny w tym temacie Julen Lopetegui nalegał na przybycie klasycznego snajpera. Nalegał tak bardzo, że koniec końców klub się poddał i niechętnie odkupił z Lyonu Mariano.

Pierwszy rok bez Cristiano był katastrofalny: trzech trenerów (Lopetegui, Solari i Zidane), jeden tytuł (Klubowe Mistrzostwo Świata) i La Liga oraz Liga Mistrzów przegrane już w marcu. Bale skończył z 14 trafieniami, ale nie przekonał tym Zizou, który domagał się jego odejścia. Tylko Benzema (30 goli) stanął na wysokości zadania. Dużo złego wydarzyło się w tamtym sezonie, ale Królewscy odkryli, że mają w Karimie goleadora z krwi i kości, który między 2018 a 2023 rokiem zdobył 162 ze swoich 354 bramek w białych barwach.

Raúl: Cristiano był już na miejscu
Objęcie Realu Madryt przez José Mourinho zbiegło się z odejściem Raúla Gonzáleza do Schalke. Odchodził kapitan, ikona, piłkarz epokowy. Instytucja. Był wówczas najlepszym strzelcem w historii klubu (323 gole). Ale rola Raúla w zespole sukcesywnie stawała się coraz bardziej drugoplanowa. Siedem bramek zdobytych przez niego w pożegnalnym sezonie (2009/10) było jego najgorszym wynikiem, któremu dorównywała tylko kampania 2005/06, w której doznał kontuzji kolana.

Pierwszy sezon bez Raúla przyniósł Realowi Puchar Króla, którego nie zdobyli od 1993 roku, oraz powrót do półfinału Ligi Mistrzów. Obowiązki flagowego strzelca drużyny bezpardonowo przejął Cristiano, który w rozgrywkach 2010/11 strzelił 53 gole w 54 spotkaniach.

Di Stéfano: Mistrzostwo i strzelec Grosso
Odejście Di Stéfano latem 1964 roku było traumatyczne. Relacja La Saety, Miguela Muñoza i Santiago Bernabéu uległa na tyle drastycznemu rozpadowi, że zepsuło to pożegnanie najważniejszego zawodnika w historii Los Blancos. Don Alfredo zmienił wszystko. Był latarnią pierwszych pięciu Pucharów Europy i pozostawił po sobie 308 goli w 396 występach. Dołożył do tego aż osiem tytułów mistrza Hiszpanii.

Pierwszy rok bez niego był najlepszym sezonem Ramóna Grosso (23 trafienia w 37 meczach) i zakończył się zwycięstwem w lidze. W Pucharze Europy Los Merengues polegli w ćwierćfinale z Benficą po miażdżącej porażce w pierwszym starciu w Lizbonie (1:5; w Madrycie wygrana 2:1), a w Copa del Rey odpadli w 1/16 finału z Atlético (wygrana 1:0 u siebie, porażka 0:4 na wyjeździe).

Santillana: płynne przejście
Carlos Alonso Santillana w kwietniu 1988 roku ogłosił, że jego przygoda w stolicy Hiszpanii, która rozpoczęła się w 1971 roku, dobiega końca. Był tuż przed swoimi 36. urodzinami. Najlepszy strzelec goli głową w historii hiszpańskiego futbolu trafiał do siatki aż do ostatniego meczu z Valladolidem. Jego licznik zatrzymał się na 290 bramkach.

Odejście to nie była traumą, ponieważ rola pierwszej armaty drużyny nie należała do Santillany już od jakiegoś czasu, a konkretnie od pojawienia się w Realu Hugo Sáncheza w 1985 roku. Meksykanin i Emilio Butragueño tworzyli ofensywny duet, Losada był zmiennikiem, a Schuster gwiazdorskim transferem. W takim zestawieniu Królewscy zdobyli mistrzostwo, Puchar Króla i Superpuchar Hiszpanii. Ale nie udało się sięgnąć po upragniony Puchar Europy. Co więcej, tamten sezon (1988/89) zakończył się swoistym katharsis z powodu porażki 0:5 w rewanżowej półfinałowej potyczce Pucharu Europy z Milanem, w którego szeregach występował wtedy Carlo Ancelotti (Włoch nawet sam rozpoczął strzelanie w tamtym meczu). Ta klęska podpisała wyrok na Leo Beenhakkera.

Puskás: ciche pożegnanie
12 kwietnia 1967 roku, w towarzyskiej rywalizacji z Mestallą na Bernabéu, Ferenc Puskás rozegrał swój ostatni mecz w koszulce Realu Madryt. W tamtym sezonie węgierska gwiazda grała tylko w spotkaniach towarzyskich. W wieku 40 lat (urodził się 2 kwietnia 1927 roku) nie był już wystarczająco sprawny fizycznie. Chociaż formalnie figurował w kadrze, kampanię 1966/67 można tak naprawdę uznać za pierwszą bez Puskása.

W poprzednim sezonie, zakończonym zdobyciem szóstego Pucharu Europy w Brukseli, był w stanie strzelić 10 goli w zaledwie 14 występach. W rozgrywkach 1966/67 Los Blancos triumfowali w Primera División, odpadli w ćwierćfinale Pucharu Europy z Interem, w Pucharze Króla musieli uznać wyższość Valencii również na etapie ćwierćfinału, a urugwajski Peñarol pokonał ich w dwumeczu o Puchar Interkontynentalny.

Hugo Sánchez: Zamorano godnym następcą
2 kwietnia 1991 roku Hugo Sánchez ogłosił, że odejdzie z Realu Madryt po zakończeniu sezonu. Właśnie zdiagnozowano u niego częściowe zerwanie więzadeł krzyżowych przednich w prawym kolanie. Z tego powodu trzy tygodnie później przeszedł operację. Jego odejściu towarzyszyło duże napięcie, sprzeczne informacje, doniesienia o niezdrowych relacjach w sztabie trenerskim i ekipie śmiertelnie rannej po przegranej 0:3 ze Spartakiem w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Europy. Ale Meksykanin i tak opuszczał Madryt po tym, jak naznaczył w nim epokę: pięć tytułów mistrzowskich z rzędu na krajowym podwórku, 208 bramek i pięć razy korona króla strzelców rozgrywek ligowych.

W obliczu utraty zawodnika, który dźwigał na swoich barkach ciężar strzelania goli nieprzerwanie od 1985 roku, Królewscy udali się do Sevilli, żeby kupić Ivána Zamorano. Chilijczyk błyskawicznie odpłacił się za okazane zaufanie: zdobył 37 bramek w 45 meczach, co było jego najlepszym indywidualnym osiągnięciem w ciągu czterech lat spędzonych w Madrycie. Z Benito Floro na ławce trenerskiej Real w sezonie 1992/93 wygrał Copa del Rey, przegrał ligę z Barceloną jednym punktem po tragicznej porażce na Teneryfie w ostatniej kolejce, a w Pucharze UEFA odpadł w ćwierćfinale z PSG po porażce 1:4 w rewanżu w Paryżu (w pierwszej potyczce w Madrycie wygrana 3:1).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!