Advertisement
Menu
/ marca.com

MARCA: Real przyspiesza negocjacje w sprawie Bellinghama

Królewscy wiedzą, że angielski pomocnik chciałby grać na Santiago Bernabéu i wierzą w to, że już niebawem wybierze ich ofertę. Real musi rywalizować z Manchesterem City i Liverpoolem, które oferują piłkarzowi większe pieniądze.

Foto: MARCA: Real przyspiesza negocjacje w sprawie Bellinghama
Fot. Getty Images

Saga transferowa z udziałem Jude'a Bellinghama wchodzi w decydującą fazę, a Real Madryt jest dość optymistycznie nastawiony do szans na pozyskanie swojego celu numer jeden, angielskiego pomocnika, do którego uśmiecha się cała Europa, informuje MARCA. Chociaż Los Blancos przez cały czas zdawali sobie sprawę z trudności wejścia w wojnę ofertową z wielkimi klubami z Premier League, to są pewni, że ostatnie słowo będzie należeć do młodego pomocnika, gdy przyjdzie mu zdecydować o swojej przyszłości. Wierzą, że kiedy nadejdzie czas, Anglik będzie bardziej zafascynowany Realem Madryt i całą jego mistyką, niż ewentualną wolą Marka, jego ojca i innych członków rodziny, dotyczącą powrotu do swojego kraju. W stolicy Hiszpanii liczą, że chłopak przedłoży swoje czysto piłkarskie upodobania nad kwoty wykładane na stół przez Manchester City i Liverpool, kwoty, których Real Madryt nie może lub nie chce spełnić. Zawodnik ma podjąć decyzję o swojej przyszłości w ciągu najbliższych dwóch, trzech tygodni.

115 milionów i zmienne
W Valdebebas od tygodni znają cenę, jaką Borussia Dortmund ustaliła, by zgodzić się na transfer swojego gwiazdora: między 110 a 115 milionami stałej kwoty i zmiennymi, które podlegają negocjacją, ale mogą podnieść ostateczną cenę do 150 milionów. To podobna kwota do tej, której Dortmund zażądał od Barcelony w 2017 roku za Ousmane'a Dembelé: 105 milionów i 40 milionów w formie zmiennych, co skończyło się na 30. To sporo pieniędzy, ale Real zdawał sobie z tego sprawę, gdy kilka miesięcy temu zdecydował się umieścić Bellinghama na szczycie listy transferowej. Mieli świadomość, że pozyskanie jednego z najbardziej obiecujących zawodników na rynku zmusi ich do pobicia własnego rekordu transferowego, ustanowionego wraz z przybyciem rozczarowującego Hazarda w 2019 roku.

Anglicy oferują więcej
Manchester City i Liverpool to dwa kluby, które również prowadzą rozmowy zarówno z zawodnikiem, jak i z Borussią. Oferty, które złożyli, są wyższe niż propozycja Królewskich, którzy badają formułę, aby móc poprawić swoją ofertę wraz ze zmiennymi, aby zadowolić Niemców. City wydaje się być w lepszej sytuacji niż Liverpool, który jako jeden z pierwszych wykazał zainteresowanie Bellinghamem, ale niepewna przyszłość klubu nie sprzyja tak dużym ruchom. Wszystko to ku zmartwieniu Jürgena Kloppa, który uważa ten transfer za „fundamentalny” dla ponownego włączenia się do walki o trofea. Ze swojej strony klub Guardioli jest pewny, że przekona piłkarza różnymi argumentami, takimi jak atrakcyjny model piłkarski, potencjał ekonomiczny, atrakcyjność dla każdego piłkarza bycia trenowanym przez Pepa i fakt ponownego połączenia z Haalandem, a także powrót do swojego kraju. Wiele potężnych powodów.

Jude woli Real
Królewscy są przekonani, że Dortmund nie zaszaleje z ofertami z Premier League i utrzyma swoje żądania na poziomie obecnych liczb. Jeśli tak, to uważają, że mają pewną przewagę, bo liczą na to, że będą priorytetową opcją dla zawodnika. Ale to hipotetyczne upodobanie, które zostało wyrażone w rozmowach prowadzonych z Junim Calafatem, będzie musiało zostać potwierdzone, gdy przyjdzie do zamknięcia transakcji w takich obszarach, jak pensja zawodnika (około 10 milionów netto) i prowizje zarówno dla agenta, jak i ojca, czyli aspekt, który czasami przechyla szalę w jedną lub drugą stronę. Jeśli operacja mieści się w rozsądnych parametrach, klub ją przeprowadzi. Ale prawdą jest też, że w Valdebebas, choć mają jasność, że Bellingham to wyjątkowy zawodnik, to nie będą skłonni sięgać po kwoty, którymi operowali, gdy negocjowali transfer Kyliana Mbappé. Dlatego bardziej niż żądań Borussii Dortmund obawiają się komplikacji, które mogą wyniknąć z prowizji.

Przypadki Camavinigi i Tchouaméniego
Krótko mówiąc, Real Madryt jest skłonny zapłacić wysoką opłatę transferową, zbliżoną do tego, czego żąda Dortmund, z którym ma doskonałe relacje, ale niemiecki klub już zapowiedział, że ostateczną decyzję podejmie sam gracz. I to do Jude'a Bellinghama będzie należała decyzja. Jeśli na pierwszym miejscu postawi swoje osobiste preferencje i projekt sportowy, to prawdopodobnie w przyszłym sezonie zagra na nowym Santiago Bernabéu. Tak jak to robili ostatnio Camavinga czy Tchouaméni. Jeśli jednak, z drugiej strony, priorytetem będą dla niego pieniądze w postaci wygórowanych prowizji, które niebotycznie zwiększą operację, wróci do Premier League. Bellingham ma w ręku swój los. A Real Madryt jest przekonany o chęciach zawodnika.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!