Advertisement
Menu

Pewny awans do finału Superpucharu

Real Madryt wysoko pokonał Betis, zdobywając równe 100 punktów. Jutro zagra w finale z Barceloną lub Joventutem.

Foto: Pewny awans do finału Superpucharu
Fot. własne

Inauguracja sezonu przebiegła pomyślnie dla Realu Madryt. Królewscy wysoko pokonali Betis i zameldowali się w finale Superpucharu Endesa. Starcie z Andaluzyjczykami było okazją do debiutu dla trzech graczy. Musa potwierdził świetną dyspozycję, którą prezentował w trakcie pretemporady i w reprezentacji, zdobywając 21 punktów i zostając graczem meczu.

Real Madryt rozpoczął mecz piątką bez nowych zawodników, ale już w pierwszej kwarcie na parkiecie pojawili się Hezonja, Sergio Rodríguez oraz Musa. Spotkanie było bardzo wyrównane. Betis świetnie rzucał z dystansu i dzięki temu dotrzymywał kroku Królewskim, którzy z kolei lepiej czuli się pod koszem. Trudno się temu dziwić, w końcu Andaluzyjczycy musieli pod tablicą mierzyć się z Tavaresem. Chus Mateo postawił na mocne rotowanie składem i to był dobry ruch. Najlepiej w tej kwarcie po stronie madrytczyków punktowali Yabusele (7), Deck (6) i Musa (6). Królewscy schodzili na przerwę z prowadzeniem 25:21.

Druga kwarta przyniosła mniej uporządkowaną grę w ofensywie i niższą skuteczność po obu stronach. Real Madryt cały czas znajdował się na prowadzeniu, jednak nie potrafił uciec. Nawet kiedy przewaga sięgnęła dziesięciu punktów, to Betis potrafił odpowiedzieć i zmniejszyć straty o połowę. Wynik przed przerwą ustalił Deck po znakomitym podaniu Sergio Rodrígueza. Blancos wygrywali 42:35 w połowie rywalizacji. Prowadzenie mogło być większe, ale w drugiej kwarcie nie udało się wykorzystać żadnego z siedmiu rzutów za trzy punkty.

Po zmianie stron Betis zaskoczył Real Madryt kilkoma zbiórkami ofensywnymi, ale mistrzowie Hiszpanii szybko odzyskali kontrolę pod tablicami i jednocześnie nad całym spotkaniem. Przewaga ponownie stała się dwucyfrowa i to mimo wielu spudłowanych rzutów. Skuteczność nie była mocną stroną podopiecznych Mateo. To był kluczowy moment tej rywalizacji. Seria 8:0 sprawiła, że różnica punktowa sięgnęła 20 punktów i Betis już nie był w stanie wrócić do gry (48:68).

Ostatnia kwarta toczyła się znacznie spokojniej. Real Madryt nie chciał niepotrzebnie tracić sił, a Betis nie wierzył w możliwość odrobienia strat. Debiutu w zespole Królewskich doczekał się Cornelie, który jako ostatni z dzisiejszej meczowej dwunastki pojawił się na parkiecie. Na boisku pozostał Musa. Bośniak w tym fragmencie się nie mylił i znacznie poprawił swoją zdobycz punktową. Królewscy odnieśli wysokie zwycięstwo i jutro o 18:30 zagrają w finale z Barceloną lub Joventutem (drugi półfinał rozpocznie się dzisiaj o 21:30).

69 – Real Betis (21+14+13+21): Kurucs (7), Johnson (14), Evans (12), Bertāns (6), Gerun (8), Cvetković (0), Hill (4), Tsalmpouris (10), Almazán (0), Sylla (6), Pozas (2).

100 – Real Madryt (25+17+26+32): Causeur (0), Hanga (0), Deck (17), Tavares (8), Yabusele (13), Rudy (3), Hezonja (7), Rodríguez (5), Poirier (14), Cornelie (4), Llull (8), Musa (21).

Statystyki

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!