Advertisement
Menu

Wszystkiego najlepszego, Gareth!

Dziś swoje 32. urodziny obchodzi Gareth Bale. Z tej okazji życzymy mu zdrowia, szczęścia w życiu prywatnym oraz satysfakcjonującej końcówki kariery piłkarskiej.

Foto: Wszystkiego najlepszego, Gareth!
Fot. Getty Images

Gareth Bale to swojego rodzaju paradoks. Człowiek, w którego przypadku już na pierwszy rzut oka widać, że jest modelowym przykładem introwertyka, a jednak swoją osobą budzi wśród kibiców absolutnie skrajne emocje. Dyskusje na jego temat nie ustają w zasadzie od jego rekordowego transferu do Realu Madryt. O ile jednak w początkowych latach dysputy dotyczyły głównie jego postawy czysto piłkarskiej i powtarzających się problemów zdrowotnych, o tyle w minionych dwóch-trzech latach zdecydowana większość rozważań tyczy się kwestii światopoglądowych i podejścia do życia. 

Czy komuś się to podoba czy też nie, Gareth Bale żyje po swojemu. Tak jak mu się podoba i tak jak ma do tego prawo. Jakkolwiek to kogoś drażni, Walijczyk ma prawo traktować grę w piłkę jako pracę i nie darzyć tego sportu ślepą miłością. Ma też prawo czerpać większą przyjemność z gry z golfa. Jeśli chce wypełnić lukratywny kontrakt w Realu Madryt – zgadliście –  do tego również ma prawo. Sam z sobą umowy nie podpisywał. Jeśli żyje mu się dobrze w stolicy Hiszpanii, na jakiej podstawie miałby zostać stamtąd przegnany? 

Z formalnego punktu widzenia do Bale'a nie możemy mieć żadnych zarzutów. Ze swoich obowiązków przecież wywiązuje się bez zarzutu. Nie spóźnia się na treningi, nie przychodzi na nie skacowany czy po zarwanych na konsoli nockach. Nigdy nie wrócił też z urlopu z wyhodowanym bojlerem. Jeśli zaś chodzi o zdrowie, podejrzewamy, że sam Gareth również wolałby ich tylu nie mieć. Na pewno jednak tych kłopotów nie pomagał sobie tworzyć, wzorem niektórych ananasów. Chyba że faktycznie jest coś z prawdy w absurdalnych dywagacjach, iż kontuzje spowodowane są postawą przybieraną przed uderzeniem kijem piłeczki do golfa. Śmiemy jednak w te przypuszczenia mimo wszystko wątpić. 

Z drugiej strony jednak nie jest też tak, że piłkarz w żaden sposób nie działał wizerunkowo na swoją szkodę. Pal już licho ten hiszpański, ogólnie lubiany David Beckham przecież też nigdy się go nie nauczył. Momentami po prostu brakowało z jego strony sprawiania choćby tych najbardziej powierzchownych pozorów, że mu jeszcze zależy. Zwykłego „dziękuję, zapraszam ponownie”, które rzucają po zakupach sprzedawcy w marketach, choć przecież najchętniej wcale by tego nie robili.  

Zbyt często też zamiast samemu zabrać głos przemawiał w agresywny sposób ustami swojego agenta. Choć Jonathan Barnett w wielu kwestiach miewał rację, to jednak z jego ust nawet stwierdzenie, że świeci dziś słońce, brzmiałoby pretensjonalnie. Gdzieś w tej całej sytuacji od samego początku brakowało jasnej komunikacji. Być może wówczas wszystkie strony zdołałyby się lepiej zrozumieć. Niewykluczone też jednak, że mówimy o dwóch tak różnych punktach widzenia, że koniec końców nie dałoby to nic. Tak czy inaczej, na jakiekolwiek próby i tak jest już zdecydowanie za późno. 

Kwintesencją tego, z jak dziwaczną sytuacją mamy do czynienia jest fakt, że piłkarz, którego Zidane publicznie wypychał z klubu i który dla zarządu rzeczywiście stanowił balast, dziś wraca do Realu Madryt i zdaniem wielu jest jeszcze w stanie coś temu zespołowi dać. Wypożyczenie do Tottenhamu przez długi czas wydawało się kompletną klapą, jednak w końcowym rozrachunku okazało się całkiem udane. Gareth grał co prawda mało, ponieważ jak zwykle nie oszczędzały go kontuzje, jednak jego statystyki były co najmniej zadowalające: 16 goli i 3 asysty w ciągu 1667 minut (udział przy bramce średnio co 87 minut). Trudno się dziwić, że przy wyczynach naszych skrzydłowych po tym roku nieobecności patrzymy na Walijczyka nieco inaczej. Tym bardziej że w klubie nie ma już tego, z którym Bale miał tak nie po drodze, czyli Zidane'a.

Upatrywanie w Garecie zbawcy oczywiście byłoby sporą przesadą, ale już raka na bezrybiu skrzydłowych? Jeśli Bale jakimś cudem będzie trwał w zdrowiu, to dlaczego nie? Zawsze inaczej musi się też człowiekowi pracować, kiedy ktoś siłą cię nie wypycha lub nie szuka pustego śmietnika. Kto wie, może za Ancelottiego ta aura zobojętnienia ze strony piłkarza nawet trochę odpuści? Niewykluczone przecież, że to jego ostatni rok zawodowej gry w piłkę. A na tym, żeby pozostawić po sobie na koniec dobre wrażenie, zależy już chyba każdemu. 

Tego pozostawienia po sobie dobrego wrażenie właśnie dziś Bale'owi życzymy. Czy to w Madrycie czy też jednak gdzie indziej. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!