Advertisement
Menu
/ abc.es

Decyzja Ødegaarda zapadła na La Rosaledzie

Oglądanie całego meczu z Athletikiem z wysokości trybun przelało czarę goryczy i po tym styczniowym spotkaniu Norweg zdecydował, że poprosi klub o wypożyczenie.

Foto: Decyzja Ødegaarda zapadła na La Rosaledzie
Fot. Getty Images

Martin Ødegaard nosi się z zamiarem opuszczenia Realu Madryt już teraz. Posunięcia Zinédine'a Zidane'a, który przestał rotować składem, doprowadziły już do wypożyczenia Luki Jovicia i podobny los może czekać za chwilę Norwega. Pomocnik ma raptem 22 lata, ale rozegrał w tym sezonie ledwie 367 minut. Dwa razy wystąpił w Lidze Mistrzów i siedem razy w La Lidze. Jest piątym zawodnikiem z najmniejszą liczbą rozegranych minut.

„Rozmawiamy, aby zobaczyć, jakie są możliwości”, tłumaczą w Madrycie i dodają ze zrezygnowaniem: „Jeśli zawodnicy nie są wystawiani, nie możesz wiedzieć, czy są dobrzy, czy nie. To ta sama stara historia”. Klub nie rozumie, czemu Zizou nie daje szans młodym piłkarzom, mimo że polityka Realu zakładała odmładzanie kadry. W rzeczywistości większość z nich jest rezerwowymi lub zdążyli już przenieść się gdzieś indziej.

Wobec braku wzmocnień Ødegaard był letnim „transferem”, o który prosił sam trener. Problem był jednak znowu ten sam. Zidane prosi o jedno, a później robi coś innego. Cierpliwość francuskiego szkoleniowca do młodych graczy nie ma nic wspólnego z tym, jak traktuje weteranów. Zizou obiera niebezpieczną ścieżkę, na której łatwo się pogubić.

Widział to Ceballos, widział Reguilón, widział Archraf, widział Jović, a teraz widzi Ødegaard. Norweg czuje, że znajduje się w kluczowym momencie swojej kariery, aby wskoczyć na najwyższy poziom i obawia się, że dziś w stolicy Hiszpanii może okazać się to niemożliwe. 22-latek podjął ostateczną decyzję, gdy nie zagrał ani minuty w półfinałowym meczu Superpucharu Hiszpanii, a dopiero po nim wykonał indywidualny trening na La Rosaledzie. To tam pojawił się niezbędny impuls, by coś zmienić. Od 1 grudnia i spotkaniu w Kijowie przebywał na murawie tylko przez pięć minut. To zdecydowanie za mało.

W Maladze drużyna potrzebowała zmian, a Ødegaard nie został wysłany nawet na rozgrzewkę, a przynajmniej nie stało się tak przez 90 minut meczu. Biegał po boisku dopiero po jego zakończeniu. Zidane kazał mu ćwiczyć, gdy reszta piłkarzy stała pod prysznicem lub rozmawiała z dziennikarzami. Po powrocie do szatni Norweg zadzwonił do swojego ojca i powiedział mu, że zamierza poprosić o wypożyczenie.

Dlatego podczas poniedziałkowego treningu nie znalazł się w składzie, który trener przygotowywał na dzisiejszy mecz. I dlatego nie otrzymał też wczoraj powołania. To, co miało być cichym zimowym okienkiem transferowym, zmieniło się w bunt przeciwko szkoleniowcowi. A co gorsza pogłębiło przepaść między trenerem a klubem, która może w każdej chwili zapaść się jeszcze bardziej. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!