Advertisement
Menu
/ marca.com

Wojna między Realem a La Ligą nie ma końca

Dziś, wczoraj i przedwczoraj zapisano kolejny rozdział wojny, która od dłuższego czasu trwa między Realem Madryt a La Ligą.

Foto: Wojna między Realem a La Ligą nie ma końca
Fot. własne

Wylot do Pampeluny i mecz rozgrywany z Osasuną w niesprzyjających warunkach jedynie zwiększyły napięcie między Realem Madryt a La Ligą. Królewscy zakończyli spotkanie oburzeni, a Zidane i Courtois nie przebierali w słowach, reprezentując stanowisko drużyny. To kolejny rozdział w wojnie, która zaczęła się od praw telewizyjnych i realizacji spotkań, a później przetoczyła się na tematy Superligi oraz VAR-u, a teraz podróży do Nawarry.

Los Blancos byli wściekli już przed meczem. Przede wszystkim chcieli udać się do Pampeluny w sobotę, a nie w piątek. Dla klubu irytujące było też to, że kiedy było już wyraźnie widać, że sytuacja w Madrycie jest przytłaczająca z powodu śniegu, La Liga nie zrobiła nic, aby przełożyć spotkanie. Real podróżował, grał na boisku, które było dalekie od ideału i zremisował. A wojna za La Ligą odżyła na nowo.

W ostatnim czasie relacje między Realem a La Ligą są oddalone od siebie bardziej niż kiedykolwiek. Podczas ostatniego spotkania z socios Florentino zasugerował wyraźnie, że trwają już prace nad utworzeniem Superligi, co szybko zdążył skrytykować Javier Tebas. Zgody nie ma też w kwestii powtórek i Królewscy już wcześniej zwracali uwagę na to, że kontrowersyjne sytuacje na niekorzyść Realu albo są pokazywane z niewielu kamer, albo w ogóle, a ten sam obraz mają też sędziowie VAR. Widzieliśmy to też wczoraj, gdy w ostatniej sytuacji w polu karnym padł Casemiro i nikt nie dowiedział się, czy Brazylijczyk był faulowany.

Nie możemy też zapominać o wojence w sprawie terminarza. Los Blancos od dawna utrzymują, że mają znacznie mniej czasu na odpoczynek niż ich rywale. Problem pojawił się przede wszystkim w ubiegłym sezonie, gdy Królewscy grali najpierw z Getafe, a 64 godziny później mierzyli się już z Athletikiem. W sumie po wznowieniu rozgrywek Real miał na regenerację 135 godzin mniej niż Barcelona.

Wszystko to sprawia, że wojna, która rozpoczęła się do praw telewizyjnych, trwa nadal. Klub i La Liga nie potrafią się już dogadać niemal na żadnej płaszczyźnie, a stosunki między Florentino a Tebasem wydają się nie do naprawienia, tym bardziej że klub dzisiaj odrzucił też propozycję La Ligi, która zachęcała Królewskich do obrania alternatywnej trasy powrotnej do Madrytu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!