Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Wielki mecz i pogrom na Bernabéu! Magiczny Real goni lidera!

6:1

Real Madryt wygrał z Betisem 6:1. Gole dla Królewskich strzelili po dwie Raúl i Huntelaar, a po jednym dorzucili Higuaín i Sergio Ramos. Honorowego gola dla gości zdobył pięknym strzałem Oliveira.

Królewscy od początku starali się kompletnie zdominować kontrolę nad piłką. Już w czwartej minucie pierwszą okazję po wymianie piłki z Raúlem miał Huntelaar, ale jego strzał był zbyt lekki i minął bramkę Ricardo. Kilkadziesiąt sekund później z dystansu uderzył Diarra, ale strzał byłe o tyle silny, co niecelny. Królewscy nie próżnowali i już w 7. minucie wyszli na prowadzenie. Fernando Gago wrzucił piłkę przed pole karne, tam zgrał ją głową Raúl, a Higuaín miał przed sobą tylko bramkarza. Spokojnie go minął i trafił do pustej bramki. 1:0! Betis próbował szybko odpowiedzieć, ale Ramos jeszcze szybciej i czysto powstrzymał szarżującego Marka Gonzáleza. Kilkadziesiąt sekund później Pepe w ostatniej chwili wybił piłkę Damii. Warty zauważenia był fakt, że trio Higuaín, Raúl i Huntelaar znowu grało ciągle wymieniając się pozycjami. Taka taktyka przyniosła skutek w siódmej minucie, gdy padła bramka.

Betis nie miał zamiaru stać i patrzeć jak Real wygrywa dziewiąty raz z rzędu i zaczął atakować większą liczbą piłkarzy. To stwarzało szanse do kontrataku. Drugi gol padł w 15. minucie po dobrej akcji Marcelo i Heinze. Brazylijczyk podał w tempo do Argentyńczyka, ten wyprzedził obrońcę gości i dośrodkował w pole karne. Na piłkę połasił się Ricardo, ale nie sięgnął futbolówki i wybił ją na czternasty metr do Huntelaara, Holender nie zastanawiając się huknął jak z armaty w sam środek pustej bramki. 2:0! Huntelaar pokazał, że mimo drobnych braków technicznych stale się poprawia i walczy o miejsce w składzie. Może po drugim golu w drugim kolejnym meczu głupie brytyjskie plotki transferowe ucichną. Słowa pochwały należą się również Marcelo. Już dwie minuty później Królewscy pokazali, że dwa to mało i nie będą czekać na koniec spotkania. Sergio Ramos chciał chytrze zagrać do Huntelaara, ale piłka nie dotarła do adresata. Ramos ją przechwycił, przerzucił nad wszystkimi przeciwnikami i efektowną przewrotką wrzucił przed pole karne. Tam znalazł się Marcelo, ale jego strzał z pierwszej piłki trafił wprost w rękawice Ricardo. Czyżby Brazylijczyk właśnie był coraz bliżej pierwszej jedenastki w meczu z Liverpoolem? Huntelaar nie zagra, Higuaín wystąpi w ataku, a jedno skrzydło będzie okupował Robben. Marcelo na dzisiaj wydaje się lepszym wyborem niż wracający po kontuzji Guti czy będący w słabej formie Sneijder.

Kibice często krzyczą: "Dwa? Mało". Jeśli komuś było mało, to od czego jest Huntelaar. W 24. minucie znowu na skrzydle znalazł się aktywny Ramos, który ekwilibrystycznym wolejem wstrzelił piłkę w pole karne. Tam, w asyście dwóch obrońców, piłkę głową uderzył Huntelaar, Ricardo zdołał ją sparować na poprzeczkę, ale wobec dobitki był bezradny. 3:0 w niecałe dwadzieścia pięć minut! Betis, podobnie jak Sporting tydzień temu, był kompletnie bezradny i w ataku, i w obronie. Piłkarze, których stylu gry w obronie boi się cała Liga, byli bezradni wobec ataków mistrza Hiszpanii. Kompletnie nic nie zwiastowało przebudzenia gości. Jednak w 30. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Oliveira, minął Pepe i huknął przy samym słupku. Golazo, Casillas był bez szans. 3:1

Juande chciał chyba pokazać, że Betis może sobie strzelać bramki, ale Real wciąż nie pokazał najlepszego i posłał na rozgrzewkę Robbena. Betis nic sobie z tego nie robił. Fatalny błąd popełnił Casillas, który chciał na kompletnym luzie odegrać z pierwszej piłki futbolówkę do Diarry. Jednak ta trafiła do Oliveiry, który na szczęście Ikera trafił tylko w słupek. Przez tę sekundę całe Bernabéu zamarło i po uderzeniu piłki w słupek dało się słyszeć oddech ulgi. Jednak ten mecz nie dawał odpoczywać. Przynajmniej Marcelo i Raúl. Pierwszy dostrzegł drugiego i zagrał mu świetną piłkę. Raúl, podobnie jak w meczu ze Sportingiem, strzelił z pierwszej piłki z osiemnastu metrów idealnie wkręcając piłkę przy prawym słupku Ricardo. Kolejne golazo w tym meczu! 4:1! Real nie przestawał. Minutę później dogrywał z prawego skrzydła Ramos, piłki nie przejął Higuaín, ale zgarnął ją Marcelo. Brazylijczyk strzelił jednak na wiwat. Trzydzieści sekund i odpowiedź Betisu, jednak Emana strzelił bardzo niecelnie. Co za tempo! Co za mecz! Publiczność była tak zadowolona, że zaczęło się skandowanie słynnego "Olé".

Jednak w pierwszej połowie cztery to było za mało! W 42. minucie Raúl dostał świetne prostopadłe podanie od Gago, wbiegł na pełnej szybkości w pole bramkowe i przelobował wychodzącego Ricardo! Przelobował z takiej odległości! MAGIA! 5:1! To wciąż nie był koniec. W 44. minucie Gabriel Heinze dośrodkował z rzutu wolnego, a Ricardo kapitalnym szczupakiem pokonał Sergio Ramos! 6:1! Real Madryt zniszczył Betis w ciągu czterdziestu pięciu minut!

Po przerwie Juande dokonał trzech zmian. Na boisku pojawili się Guti, Sneijder i Robben, a zastąpili Higuaína, Raúla oraz Cannavaro. Na środek obrony przeszedł Sergio Ramos, na prawej stronie defensywy miał grać Lass, w środku Guti i Sneijder partnerowali Gago, a Robben pojawił się na skrzydle. Wszyscy mieli grać na Huntelaara, ale już trzy minut po przerwie okazję miał Robben. Holendrowi jednak uciekła piłka. Mecz wciąż toczył się w zabójczym tempie. Trzydzieści sekund później Ramos wręcz skasował atak Betisu, a w odpowiedzi Marcelo przestrzelił z pierwszej piłki po podaniu Robbena. Wszystko wydawało się piękne i klarowne. Real Madryt nie przestawał. Świetnie w polu karnym Sneijdera wypatrzył Guti, ale Holendrowi odskoczyła piłka. Dwie minuty później niesamowity aplauz wywołała informacja o bramce Espanyolu, Barcelona przegrywała w tym momencie w derbach Katalonii 0:1, a strata Królewskich wynosiła 7 punktów! Naprawdę, choć niektórym ciężko będzie w to uwierzyć, gol De la Peńi wywołał jeszcze większą radość niż gole Królewskich!

A w Madrycie trwał niesamowity mecz. W 56. minucie Ricardo sparował silny strzał Sneijdera na bok, ale tam czyhał Robben. Szkoda, że dobitka Holendra była zbyt lekka i Portugalczyk bez problemu złapał piłkę. A kibice oszaleli ze szczęścia! Barcelona 0:2 Espanyol! Gola strzelił znowu De la Peńa. Kiedyś mistrzostwo ratował nam Tamudo, czyżby teraz nasz marsz na fotel lidera miał rozpocząć De la Peńa? Tymczasem w Madrycie tempo się uspokoiło, piłkarze na ławce żartowali, a ci na boisku przekazywali sobie informację o derbach Katalonii. A na murawie w 61. minucie świetna akcja Robbena i Marcelo, ale za lekki strzał tego ostatniego. Królewscy się trochę "uspokoili", ale wciąż kontrolowali mecz. Betis dostosował się do jakości widowiska i również od czasu do czasu atakował bramkę Casillasa. Najpierw przestrzelił Oliveira, a minutę później ten sam piłkarz w sytuacji sam na sam przegrał rywalizację z Casillasem. Kilkadziesiąt sekund później odpowiedź Realu. Z rzutu wolnego strzelał Sneijder, ale piłka minęła o dobry metr bramkę Ricardo. Tymczasem kibice westchnęli z małym niepokojem, ponieważ Barcelona za sprawą Touré zdobyła bramkę kontaktową.

Królewscy chcieli jeszcze więcej. W pole karne wpadł Guti, dostrzegł Marcelo, a ten bez zastanowienia strzelił na bramkę rywali. Ricardo jednak po raz kolejny wygrał pojedynek z Brazylijczykiem. Minutę później odpowiedź Betisu i bardzo mocny, ale i niecelny strzał Marka Gonzáleza. Zmiany Juandego Ramosa raczej nie osłabiły zespołu, ale skuteczność trochę zmalała. Mimo wszystko Los Blancos wciąż grali w efektownym tempie i nie popełniali błędów na swojej połowie. Kwadrans przed końcem nasilenie okazji bramkowych spadło, chociaż wciąż dominowali Królewscy. Swoje szanse, choć nie stu procentowe, mieli Sneijder i Huntelaar. W 80. minucie Huntelaar po świetnym podaniu Gutiego strzelił w słupek, sześćdziesiąt sekund później nieznacznie pomylił się Sneijder. Mecz trochę się zaostrzył. Żółty kartonik dostał Heinze, a w środku pola ścięty został Marcelo. Sędzia trochę nie radził sobie z tym zamieszaniem. W końcowych minutach Real nie angażował wszystkich sił do ataku, ale wciąż przeprowadzał groźne akcje pod bramką Ricardo. Królewscy spokojnie doczekali do końca spotkania i dziewiąty raz z rzędu zgarnęli trzy punkty.

Magiczny mecz, magiczny wynik, magiczny Real! Królewscy są naprawdę rozpędzeni i wywierają wielką presję na Barcelonie, która dziś przegrała w derbach Katalonii z Espanyolem i nasza strata wynosi już tylko siedem punktów. Po raz kolejny Królewscy kompletnie zdominowali rywala i prawie w ogóle nie dali mu pograć piłką. Wydaje się, że Real jest w optymalnej formie i w środowym meczu z Liverpoolem jednak to my jesteśmy faworytami. Oby ten piękny ligowy sen trwał też w Lidze Mistrzów.

Składy:
Real Madryt: Casillas - Ramos, Pepe, Cannavaro (46', Sneijder), Heinze - Lass, Gago, Higuaín (46', Robben), Marcelo - Raúl (46', Guti) i Huntelaar

Real Betis: Ricardo - Nelson, Melli, Arzu (79', Juanma), Fernando Vega - Mehmet Aurelio, Juande (53', Monzón), Damiá, Mark González, Emaná (60', Rivera) - Oliveira

Sędzia: Undiano Mallenco (Nawarra)

: Heinze (Real) oraz Emaná, Arzu, Oliveira (Betis)

Gole:
1-0, Higuaín, 7'
2-0, Huntelaar, 15'
3-0, Huntelaar 24'
3-1, Oliveira, 30'
4-1, Raúl, 36'
5-1, Raúl 42'
6-1, Sergio Ramos 45'

Obejrzyj bramki -> KLIK.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!