Portugal nie chce trenować Realu Madryt

Miguel Ángel Portugal zdementował informacje, jakoby miał zastąpić Bernda Schustera na ławce trenerskiej Realu Madryt, jeśli Królewscy przegrają w sobotę z Realem Valladolid. Przypomnijmy, że sekretarz techniczny Królewskich był typowany na jednego z kandydatów do objęcia schedy po niemieckim szkoleniowcu.

- Koncentruję się na swoim projekcie. Nigdy nie wysunąłem propozycji, bym został trenerem. Czy brakuje mi presji związanej z pobytem na ławce? Nie jestem masochistą - oświadczył Portugal podczas spotkania z dziennikarzami.

Były trener Realu Madryt Castilla został zapytany także o rzadkie powoływanie wychowanków Blancos do pierwszej drużyny i ich promocję. Portugal zgodził się z dziennikarzami, dodając, że klub musi zrobić w tę stronę jeszcze wiele: "Gdy odchodziłem z Castilli mówiłem, że byłbym zachwycony, gdyby czterech lub pięć zawodników dołączono do pierwszej drużyny. Rzeczywistość z drużynami juniorskimi jest jednak taka, że przygotowujemy i uczymy ich, a dalej przechodzą tylko wybrani".

- Gdy trener zna młodych przez dłuższy czas, tworzy się swego rodzaju pewność siebie, tak jak było u Del Bosque - dodał sekretarz. - Schuster ich zna, chociaż nie jeździ na ich mecze. Jest informowany poprzez sprawozdania i materiały wideo.

Jako że coraz większymi krokami zbliża się zimowe okienko transferowego, Miguel Ángel Portugal wyjaśnił, że nikt nie podjąłby jakiejkolwiek decyzji transferowej bez zgody wszystkich działaczy. "Wszystkie sprawy uchwalane są jednogłośnie. Stworzę listę z pięcioma najlepszymi zawodnikami na każdą pozycję i jeśli jakiś będzie potrzebny, przestudiujemy możliwość", powiedział Portugal.

- Kiedy podjęta zostaje decyzja, prezes zasiada i to do niego oraz José Ángela Sáncheza, dyrektora finansowego, Pedji Mijatovicia i mnie należy ostateczny głos. Żeby kupić jakiegoś piłkarza, wszyscy musimy być zgodni - dodał na zakończenie sekretarz.