Advertisement
Menu

Obyśmy lubili tam wracać

Wielu twierdzi, że jednym z największych darów, jaki może zaoferować człowiek człowiekowi, jest muzyka. Bardzo często trudno się z tym nie zgodzić, zwłaszcza gdy swoje utwory ofiarowywał nam artysta tego kalibru, co nieodżałowany Zbigniew Wodecki.

Foto: Obyśmy lubili tam wracać
Fot. Getty Images

Śpiewane przez niego piosenki potrafiły chwytać za serce („Z tobą chcę oglądać świat” w duecie ze Zdzisławą Sośnicką), wzbudzać optymizm („Zacznij od Bacha”), podrywać do tańca („Chałupy Welcome To”) czy wykopywać z nas najgłębszą nostalgię i dobre wspomnienia („Lubię wracać tam, gdzie byłem”). Zwłaszcza ostatni z wymienionych tytułów znajduje szczególne upodobanie u osoby piszącej niniejsze linijki, ponieważ w jakiś magiczny sposób utwór ten sprawia, że wszystkie piękne wspomnienia na te parę minut przestają być jedynie odległymi obrazami, a zamiast tego znów stają żywo przed oczami. Tekstu cytować tutaj nie będziemy. Kto chce, niech po prostu sobie posłucha i da się ponieść.

Można jedynie żałować, że akurat dziś przed starciem na Estadio Benito Villamarín piosenka ta nieszczególnie wpasowałaby się ze swoim przekazem. Ostatnie starcie Królewskich na tym obiekcie stanowiło bowiem straszliwą traumę. Po odzyskaniu pozycji lidera w potyczce z Barceloną na początku marca mecz z Betisem przyrównać można było do wbicia sztyletu prosto w serce lub odrywania paznokci na żywca.

Są spotkania, gdzie porażek doznaje się przez głupi błąd, nieuwagę, słabą skuteczność czy sprzeniewierzenie się przeciwko tobie jeszcze jakichś innych, równie tajemniczych sił wyższych. Tamto 1:2 nie miało jednak z wymienionymi sprawkami nic wspólnego. Byliśmy po prostu gorsi pod każdym względem, a Betis zjadł nas na czysto piłkarski sposób. Nie dość, że lider stracony, to jeszcze mało tego chwilę później miało się okazać, że ze wspomnieniem tamtego meczu będziemy musieli żyć przez najbliższe kilka miesięcy. W życie wszedł bowiem trwający ponad sto dni, znany z polskich blokowisk, zakaz gry w piłkę.

Wszystko na szczęście zakończyło się dla nas szczęśliwie. Real Madryt po wznowieniu rozgrywek sięgnął po mistrzowski tytuł, a koszmar z Benito Villamarín można było sprowadzić do rangi niewiele znaczącej z perspektywy czasu ciekawostki. Tak czy inaczej, pewnie każdy z nas zgodzi się, że te najpierw tygodnie, a potem miesiące czekania w niepewności i obawie, czy sytuację w takich okolicznościach da się jeszcze odwrócić, nie były niczym przyjemnym. Odnośnie do dzisiejszego spotkania z tamtej lekcji wyciągnęliśmy zaś to, że Betis to zespół o naprawdę dużym potencjale.

Wieczorna konfrontacja to jednak nie tylko powrót na miejsce zbrodni, lecz także spotkanie ze starym znajomym. Znajomym, do którego w zasadzie aż do teraz trudno mieć jednoznaczny stosunek. Mowa o Manuelu Pellegrinim, zatrudnionym przez Betis tego lata. Chilijczyk objął Królewskich przed sezonem 2009/10, czyli tuż po powrocie Florentino na fotel prezesa. Szkoleniowiec przychodzący z Villarrealu z miejsca otrzymał zabawki warte ponad 300 milionów euro. Do stolicy Hiszpanii trafili wówczas chociażby Cristiano, Kaká, Xabi Alonso czy Karim Benzema.

Mimo to Los Blancos sezon skończyli z pustymi rękami. Jednoznacznie negatywnie można było spojrzeć na pewno na odpadnięcie z Lyonem znów w 1/8 finału Ligi Mistrzów (legendarny słupek na pustą Higuaína), a kompromitacji takiej jak z Alcorcónem nie doczekaliśmy się, na szczęście, chyba do dziś. Nieco inaczej należałoby już jednak spojrzeć na dokonania w lidze. Real zdobył bowiem na koniec 96 punktów, co w minionych siedmiu sezonach wystarczyłoby do mistrzowskiego tytułu. Po raz ostatni mistrzowie kraju więcej punktów zdobywali w sezonach 2012/13 (100 oczek Barcelony) i 2011/12 (100 oczek Realu). Nie brakowało osób twierdzących, że sezon 2009/10 mimo braku mistrzostwa był na tamten czas najlepszym w lidze w historii klubu. Sam Pellegrini w wywiadach po zwolnieniu dość jasno mówił, że zasługiwał na większy kredyt zaufania i, kto wie, być może miał rację. Co by było, gdyby pozostał, to już jednak temat na czysto filozoficzne rozważania. Florentino po ściągnięciu tylu gwiazd światowego formatu nie mógł jednak po roku z pustym przebiegiem  pozwolić sobie na cierpliwość. Tym bardziej że z dnia na dzień coraz bardziej realna stawała się możliwość zatrudnienia José Mourinho. 

Mający dziś 67 lat szkoleniowiec w ogólnym rozrachunku być może nigdy nie wspiął się na trenerski olimp, jednak też dużą przesadą byłoby stwierdzenie, że na swojej robocie się nie zna. Byle kto nie zdobywa mistrzostwa Argentyny (River Plate), nie dochodzi do półfinału Ligi Mistrzów z Villarrealem i Manchesterem City, nie wygrywa mistrzostwa Anglii, nie robi z Málagi jednej z rewelacji europejskiej piłki i nie zdobywa w La Lidze 96 punktów. Tym bardziej ciekawe, jak poradzi sobie w Betisie, w którym drzemie na pewno duży potencjał, lecz który także dysponuje kadrą w praktycznie niezmienionym kształcie w stosunku do poprzedniego sezonu.

Podtekstów brakować dziś z pewnością nie będzie. Każda ze stron ma bowiem tej drugiej coś do udowodnienia. My liczymy na to, że przy następnej wizycie na stadionie Betisu piłkarze Realu będą już sobie mogli spokojnie posłuchać tej wyjątkowej piosenki Zbigniewa Wodeckiego. Na to jednak będą musieli sobie zasłużyć postawą na boisku.Druga wpadka w drugim meczu nie wyglądałaby zbyt dobrze. Zróbcie więc tak, by media jeszcze przez chwilę potrzymały w szufladzie teksty o wielopłaszczyznowym kryzysie w naszym obozie.

Mecz z Realem Betis rozpocznie się o 21:00 na Estadio Benito Villamarín, a transmisję z tego spotkania przeprowadzi Eleven Sports 1 na platformie Player.pl.

Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Warto zagrać na to, że obie drużyny strzelą gola, a Królewscy wygrają mecz, ponieważ kurs na to zdarzenie wynosi aż 3,35.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!