Advertisement
Menu
/ as.com

Modrić: Będę walczyć na boisku, by zasłużyć na pozostanie w Realu

Luka Modrić udzielił wywiadu dziennikowi Sportske novosti. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z pomocnikiem Realu Madryt.

Foto: Modrić: Będę walczyć na boisku, by zasłużyć na pozostanie w Realu
Fot. Getty Images

Wygrałeś 34. mistrzostwo dla Realu Madryt. Jak się czujesz?
Doskonale. Jestem pełny szczęścia i satysfakcji z powodu mojego drugiego mistrzostwa. To moje 16. trofeum w Realu Madryt. Mam cztery Ligi Mistrzów, ale ten tytuł uczynił mnie wyjątkowo szczęśliwym.

Bo to twoje drugie mistrzostwo w ciągu 8 lat?
Taki jest pewnie powód. Na pewno powinniśmy mieć więcej tych tytułów, bo niektóre sezony w kraju były w naszym wykonaniu niezdarne. Jednak niezależnie od przeszłości trzeba cieszyć się teraźniejszością i wpływać na to, co będzie dalej.

To był dziwny sezon z powodu pandemii. Jakie masz wobec tego wszystkiego odczucia?
Przez cały rok mieliśmy ciągłość dobrej gry i szczególnie dobrą pracę wykonaliśmy w tym sprincie po długiej przerwie. Seria 10 wygranych z rzędu i remis mówią o tym Realu same najlepsze rzeczy. Wygraliśmy też w styczniu Superpuchar Hiszpanii i ciągle jesteśmy w wyścigu o Ligę Mistrzów.

Zaskoczyła cię dominacja Realu po okresie izolacji?
Szczerze, nie. W domach wszyscy ciężko trenowaliśmy. Pozostawałem w kontakcie z kolegami i czułem, że wszyscy pracowali z dodatkową motywacją. Pewnie z powodu tej nieoczekiwanej i całkowicie nowej sytuacji, po prostu chcieliśmy powrotu futbolu. Gdy w końcu wróciliśmy do wspólnej pracy, poczułem jeszcze większą więź między zawodnikami. Cieszyliśmy się z bycia razem. To było jasne, że wszystko pójdzie dobrze.

Ale chyba nie myślałeś, że wygracie 10 meczów z rzędu...
Muszę przyznać, że nie, bo wiemy, jaka jest La Liga, jak trudne i mocne są to rozgrywki w kontekście zanotowania takiej serii. Jednak w zupełnie innych warunkach, bez kibiców i na naszym mniejszym stadionie, poradziliśmy sobie świetnie. Byliśmy zwarci, solidni i maksymalnie skupieni w obronie. Pokazaliśmy bardzo konkurencyjny futbol.

Jesteś „bratem” Sergio Ramosa. Co możesz o nim powiedzieć? W 695 meczach strzelił już 100 goli.
Dokładnie, co mogę o nim powiedzieć? Mój brat Sergio to fenomen. I nie mówię tego, bo przez 8 lat stworzyliśmy wyjątkową relację i spędzamy czas wspólnie z naszymi rodzinami, jeździmy razem na wakacje czy dlatego, że mieliśmy fantastyczne doświadczenia w piłce i odnieśliśmy wspólnie wiele sukcesów. Ramos w wieku 34 lat to skała, prezentuje wysoki poziom konkurencyjny i gdy go oglądasz, klarownie widzisz, jak zaangażowany jest w to wszystko i jak bardzo chce odnosić sukcesy. To lider zespołu i najlepszy obrońca na świecie. Jego kariera mówi wszystko o jego klasie.

Kto zrobił na tobie największe wrażenie w tym sezonie?
Nie wyróżniłbym nikogo, bo uważam, że największą siłą tego Realu była grupa! Wszyscy dołożyli swoje do tytułu, także nowe nabytki czy młodzi jak Vinícius czy Rodrygo.

Wiele oczekiwano od Hazarda, ale kontuzje go rozbiły.
Eden to wielki piłkarz! Uwielbiałem oglądać go w Chelsea. Prawda jest taka, że od przyjścia do Realu nie miał szczęścia ze zdrowiem. Widać było, jak chce wrócić do gry i pokazać, co potrafi, a może robić wyjątkowe rzeczy. Ja sam przechodziłem przez ten okres wielkich oczekiwań i proces aklimatyzacji, więc po prostu powiedziałem mu, że musi być cierpliwy. Jego jakość jest ogromna i naprawdę potrzebujemy jego gry, ale kluczowe jest to, żeby był w formie. Jeśli będzie gotowy na City, genialnie, ale jeśli nie będzie, to najważniejsze, żeby na start sezonu we wrześniu był w pełni wyleczony.

Po raz pierwszy Benzema był traktowany jak gwiazda.
Jestem szczęśliwy z powodu Karima. Teraz wszyscy w końcu zrozumieli to, co my, zawodnicy, widzieliśmy od dawna. Benzema to wielki napastnik, z którym granie jest przyjemnością. Jego zrozumienie gry, ruchy czy naruszanie równowagi obronnej rywala to coś wyjątkowego. Benzema zawsze wykonywał wielką pracę dla zespołu i cieszę się, że teraz otrzymał generalną owację. To wielka satysfakcja, że doceniono jego klasę.

Być może po prostu chodzi o to, że wyszedł z cienia Cristiano.
Nie ma sensu dyskutować o znaczeniu Cristiano dla Realu, ale jego brak nas nie przytłacza. W takim sensie, że nasze ambicje nie zmieniły się. Byliśmy przekonani, że będziemy wygrywać też bez niego, bo niezależnie od siły indywidualności to drużyna zawsze jest ponad wszystkim i jej siła jest największa.

Valverde, Vinícius czy Rodrygo... Młodzi naciskają.
Dokładnie. To nowa fala entuzjazmu, świeżości, siły fizycznej i pasji. To wnieśli młodzi gracze i odnowili grupę. Klub i trener działali na tym polu mądrze. To też zmotywowało i wzmocniło starszych oraz tych bardziej doświadczonych, by podnieść swój rytm. Efekty są widoczne.

Zgadzasz się, że kluczowym człowiekiem dla tego kroku do przodu był Zidane?
Bez wątpienia! Zidane potwierdził swoją klasę i to nie tylko futbolem, który jest fantastyczny. Kolejny raz pokazał, jak wielkim jest człowiekiem. Stworzył na swój sposób wielką atmosferę w drużynie i wokół niej. Daje ci spokój, ma bardzo odpowiednie podejście do gracza. Zawsze ci grający mniej nie są zadowoleni i to ma sens, ale podejście trenera sprawiło, że wszyscy czuli się częścią zespołu i zaakceptowali swoje role. Jest tu jeszcze jedna ważna sprawa. W szatni wszyscy są dobrymi gośćmi. Nie ma nikogo robiącego problemy z powodów osobistych. Nie ma tych „zgniłych jabłek”. Uważam, że to bardzo ważny czynnik w naszym zgraniu.

Jaka jest różnica między pierwszym i drugim etapem z Zidane'em?
Na pierwszy rzut oka to ta sama charyzmatyczna osobowość i trener, który rozumie zawodników. Wiele razy o tym mówiłem, ale powtórzę: jasne jest, że Zidane był wielkim piłkarzem i dobrze wie, co i kiedy ma powiedzieć czy jak podejść do zawodnika. Nie ma znaczenia, czy chodzi o rozwój drużyny, taktykę czy jakąś decyzję... Mieliśmy też fazy kryzysów, ale on potrafił reagować na czas i zmienić sytuację. To charakterystyka silnej osoby. W druim etapie Zidane wydaje mi się jeszcze lepszy we wszystkim, co wcześniej robił dobrze. Wniósł coś nowego pod względem treningów i taktyki. Mamy więcej automatyzmów i zrobiliśmy krok do przodu pod względem, który zawsze był dla nas problemem, czyli grze w obronie. To wszystko najlepiej było widać w 11 spotkaniach po izolacji.

Ciągle jednak niektórzy go krytykują.
Widziałem i usłyszałem w futbolu wszystko, więc nie zaskakują mnie takie powierzchowne historie. Gdy ktoś potwierdza siebie jako trenera poprzez tytuły, to bawi mnie, że ktoś wątpi w taką osobę. Zidane to jeden z najlepszych trenerów w historii Realu, a rywalizacja jest tu ogromna. Moim zdaniem dzisiaj jest jednym z najlepszych szkoleniowców na świecie.

Czy w tych obu etapach byłeś czasami zły na niektóre z jego decyzji dotyczące twoich minut?
Ci, którzy mnie znają, rozumieją, że zawsze chcę grać. Chcę grać wszystko na treningach i w meczach, od początku do końca. To oczywiście nie jest realne. Zidane zawsze stawiał na rotacje i dozowanie występów. Ogólnie Real w sezonie gra cały czas co 3 dni i musisz zarządzać siłami zawodników. Czasami nie podobały mi się jego decyzje, ale wychodziło na to, że miał rację.

Jesienią dwa razy odnosiłeś kontuzje na zgrupowaniach reprezentacji i niektórzy, szczególnie Valverde, wykorzystali twoje nieobecności, wskakując do składu. Gdy Zidane pominął cię w jedenastkach na Atlético, PSG czy pierwszy Klasyk, wydawało się, że twoja nietykalność się kończy...
Po pierwsze, ten sezon zaczął się dla mnie źle, bo w pierwszym meczu w Vigo w 56. minucie obejrzałem czerwoną kartkę dosłownie za nic. Co to za kartka, gdy przypadkowo nadepnąłeś na kogoś od tyłu... Straciłem jeden mecz, a z Villarrealem zacząłem na ławce. Następnie w meczu kadry z Azerbejdżanem doznałem kontuzji. Przegapiłem trzy mecze i Zidane posadził mnie na ławce w meczach z Atlético i potem z Granadą...

W tym drugim spotkaniu kontuzji doznał jednak Kroos i wszedłeś za niego w 34. minucie, by w końcówce zdobyć jedną z najładniejszych bramek w karierze.
Tak, naprawdę potrzebowałem tego odczucia, gdy uderzyłem i prawie rozerwałem siatkę. Czułem, jakbym skończył okres frustracji. Niestety w kolejnym meczu kadry z Walią doznałem nowej kontuzji.

Grudniowy Klasyk zacząłeś na ławce.
Tak zdecydował trener i miał do tego prawo. Słuchaj, miałem świetne stosunki z Zidane'em od pierwszego dnia, gdy go poznałem i wtedy, gdy był asystentem Ancelottiego. Wszystko umocniliśmy, gdy objął pierwszą drużynę w 2016 roku i pomógł mi rozwinąć moją grę oraz poczuć się pewniej. Zidane w jednej z pierwszych prywatnych rozmów powiedział, że muszę w siebie wierzyć, że mam wyjątkowe umiejętności i że zasługuję na Złotą Piłkę. To wiele dla mnie znaczyło, bo pierwszy raz usłyszałem coś takiego i pomyślałem, że faktycznie mogę ustawiać siebie na poziomie takich piłkarzy.

Zidane miał rację, bo dwa lata później zdobyłeś Złotą Piłkę. Tej zimy mówiono jednak, że nie czujesz się dobrze w zespole i że wasze relacje nie są dobre. Tak mówiły media...
Kontuzje i naruszony rytm rywalizacji wpłynęły na stworzenie takiej atmosfery w mediach. Jednak w rzeczywistości wszystko wyglądało inaczej. Przede wszystkim, relacja z trenerem. Zidane i ja cały czas rozmawiamy. Gdy jest dobrze i gdy nie jest. Doceniam szczególnie to, że mogę rozmawiać z nim otwarcie i że on przekazuje ci swoją szczerą opinię. Przy tym oczekuje też szczerości od ciebie. Powiedziałem mu wtedy, co mnie martwi. To nie jest problem, że nie widzę siebie na pierwszym planie, ale chciałem wiedzieć czy to temat przejściowy, czy będzie tak w długim okresie. Dobrze trenowałem i gdy grałem, bez fałszywej skromności, prezentowałem się dobrze. Media tego nie doceniały, ale tak było. Chciałem wiedzieć, jak widzi to trener i czy coś się zmieniło, bo na końcu najważniejsze jest to, co uważa szef.

Co odpowiedział?
Powiedział, że jest bardzo zadowolony z mojej pracy oraz podejścia i że muszę dalej robić swoje. Nie miał wątpliwości co do moich umiejętności. Powiedział po prostu, że szczerze w tamtym momencie ma inną wizję tego, co jest najlepsze dla drużyny. Zaakceptowałem to nastawienie i zabrałem do pracy. Wciąż czułem motywację i pragnienie powrotu.

Po czasie wszystko wróciło do normy...
Cóż, ja w siebie nie wątpiłem. Wątpili inni. Mój początek sezonu nie był zły z powodu 34 lat, a z powodu dwóch kontuzji i niezasłużonej czerwonej kartki. To zaburzyło mój rytm i byłoby tak samo w przypadku 24-latka. W Superpucharze po prostu potwierdziłem to, że gdy jestem w formie i mam ciągłość, to ciągle mogę być każdego dnia na poziomie wyzwań, jakie istnieją w Realu.

W mediach stwierdzano jednak, że nie prezentujesz swojego poziomu.
Po pierwsze, mogę powiedzieć, że rozumiem, jak działają media. Od przyjazdu do Madrytu byłem traktowany na wiele sposobów – od wątpliwości, że mogę być porażką po wielkie uznanie i wsparcie. Zawsze akceptowałem, że to część życia w tak wielkim klubie, gdzie oczekiwania są stale wysokie, a presja jest bez przerwy na maksymalnym poziomie. Zawsze balanujesz na linie i tak to wygląda. Musisz być na to przygotowany i skupiać się na pracy oraz prezentować się jak najlepiej, gdy grasz. Mimo wszystko czułem, że w tym sezonie nie byłem traktowany dobrze.

Wiele razy mówiłeś, że chciałbyś zakończyć karierę w Realu Madryt.
A kto by nie chciał? Trzeba jednak zobaczyć, czego będzie chciał klub. Real to mój dom, ale też Real decyduje, co jest najlepsze dla klubu. Wiem, że pomocnicy rzadko zostają tu w wieku 35 lat. Jeśli Real uzna, że nie jestem już właściwym wyborem, jestem gotowy na taką decyzję. Nic nie zmieni moich emocji wobec klubu. Chciałbym jednak złamać tę „zasadę”. Wykonałem wielki wysiłek, by dojść do Realu, przeszedłem przez wszystko i łatwo z tego nie zrezygnuję. Będę walczyć na boisku, by zasłużyć na pozostanie.

Wciąż masz rok kontraktu. Co to oznacza?
Że pewne jest tylko to, że będę grać w Realu do czerwca 2021 roku.

A potem?
W moim wieku nie myślę za dużo, co będzie „potem” [śmiech]. Zobaczymy. Krok po kroku. Dobrze wiem, że nie jestem na starcie kariery. Jednak jestem przekonany, że mam jeszcze w nogach jakieś lata gry. I jestem na 100% pewny, że chcę dalej grać, że mam powody, by trenować, walczyć i poświęcać się w celu zdobywania tytułów.

Ramos ma 34 lata i nikt go tak nie podważa. Może pomocnikom jest trudniej?
Słuchaj, kluczowe jest to, co pokazujesz na boisku, a nie wiek, czyjaś ocena czy twoje osiągnięcia. Nie chcę być uprzywilejowanym czy chronionym przed krytyką z powodu tego, co osiągnąłem, ale uważam, że zasługuję na bycie ocenianym za grę na boisku, że to jest sprawiedliwe, a nie patrzenie na wszystko z perspektywy mojego wieku. To ja jestem swoim największym krytykiem. W momencie, w którym uznam, że nie wytrzymuję już tego rytmu i że nie jestem efektywny, będę pierwszy w przyznaniu tego i zakończeniu kariery.

W niektórych mediach, które uznawane są za posiadające dobre źródła w klubie, przekazywano, że możesz nie zostać w ekipie. Rozmawiałeś o tym z działaczami?
Nie, bo nie czułem żadnej zmiany w zachowaniu klubu względem mojej osoby. Mam doskonałe stosunki z Realem, czyli prezesem Florentino Pérezem i José Ángelem Sánchezem od samego początku. Z czasem pojawiło się wzajemne zaufanie. Real zawsze był dla mnie czymś największym i dlatego daję z siebie dla niego maksimum. Oni dobrze mnie znają i wiedzą, że mogą ze mną rozmawiać otwarcie. Nigdy nie czułem, że mnie podważają czy że coś musimy wyjaśnić.

Więc nie rozmawiałeś z klubem o przyszłości?
Nie i nie ma pośpiechu. Gdy nadejdzie moment, spotkamy się i przedstawimy plany, by wiedzieć, co zrobimy. Uważam, że to coś normalnego i na pewno tak to będzie wyglądać. Bez stresu. Teraz najważniejsze jest skupienie się na Realu i następnie na EURO.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!