Advertisement
Menu

Dawid i Goliat

Już dziś Real Madryt zmierzy się z Deportivo Alavés w meczu, który dla wielu może być idealną okazją, by dać chwilę oddechu najbardziej zmęczonym ostatnimi tygodniami zmagań. Może być jednak również meczem pułapką, bo choć na Di Stéfano przyjeżdża najsłabsza drużyna okresu po pandemii, to i Królewscy będą osłabieni. Teraz już nie można popełnić ani jednego błędu.

Foto: Dawid i Goliat
Fot. własne

W czasach młodzieńczej edukacji bywały takie zajęcia, gdzie młode, chłonne niczym gąbka umysły, miały wyciągnąć pewne niezwykle ważne dla późniejszego życia wnioski z różnych historii z morałem. Mówiło się na przykład o zazdrości przy Kainie i Ablu czy wybaczeniu i również zazdrości w przypowieści o synu marnotrawnym. Kładziono nam do głowy pewne opowieści czy schematy, które z reguły w lot byliśmy w stanie zrozumieć. Pewnie było to ważne dla wielu z nas, bo niejednokrotnie pozwalało w jakiś sposób sobie ten światopogląd ułożyć i przyjąć, że zazdrość wobec brata jest do przyjęcia, ale już okładanie go czymś niekoniecznie.

Jestem w stanie się założyć, że każdy z was w życiu słyszał o historii Dawida i Goliata. W końcu była to jedna z tych historii, którymi karmiono nas, abyśmy uwierzyli, że czasem nawet ten leszcz jest w stanie się postawić silniejszemu. Wiecie, wielki, niepokonany Goliat kontra nieduży, ale odważny Dawid. Proca, kamyk i duży odklepuje. Prosta historia z morałem, a ponoć takie są najlepsze. Problem jest jednak taki, że w dzisiejszym scenariuszu to my jesteśmy Goliatem. Pytanie tylko, czy Deportivo Alavés jest Dawidem czy też którymś z poprzedzających go śmiałków, którzy jednak nie dali rady.

Spójrzmy sobie na sytuację obu drużyn. Nie będzie nadużyciem, jeśli stwierdzimy, że mierzą się najlepsza i najgorsza z drużyn La Ligi w okresie po pandemii. Królewscy idą od zwycięstwa do zwycięstwa i chyba tak naprawdę mało kto zakładał, że po siedmiu meczach będziemy mieli na koncie 21 punktów więcej, podczas gdy Barcelona już trzykrotnie się potknęła. Gdybyśmy mieli stawiać, to raczej założylibyśmy przynajmniej jedną wpadkę, ot choćby na San Mamés. Oczywiście, możemy mówić, że ta gra przez długi czas nie jest niesamowicie porywająca, zawodnicy wypadają z powodu urazów, jak Hazard, czy z powodów głupich, jak Jović, a podopieczni Zidane'a oprócz rywali na boisku muszą się także mierzyć z całą kampanią rozpoczętą przez Gerarda Piqué odnośnie VAR-u i sędziowania.

W ogólnym rozrachunku jednak jesteśmy zdecydowanie na plus. Szczególnie w tak intensywnym okresie liczą się po prostu punkty i dowiezienie tytułu mistrzowskiego. Zgoła odwrotne nastroje panują w obozie dzisiejszego rywala Los Blancos. Po pandemii odnotowali tylko jedno zwycięstwo z tragicznie grającym Realem Sociedad, a wśród pozostałych sześciu porażek wyłapali też na przykład sześć goli od Celty. W sumie w siedmiu spotkaniach strzelili 3 gole i stracili aż 14. Dziś na Estadio Alfredo di Stéfano pojadą raczej jak na stracenie, ale i kibice Realu Madryt nie mogą być zbytnimi optymistami.

Nie wystąpi trzech podstawowych obrońców z bloku defensywnego, a więc zabraknie Daniego Carvajala, Marcelo i Sergio Ramosa, który daje drużynie dużo więcej, niż ktokolwiek inny pod kątem cech wolicjonalnych. Wątpliwości również dotyczą Edena Hazarda, a Vinícius, który jest alternatywą dla Belga, po bardzo dobrych meczach z Sociedad i Mallorcą zgubił gdzieś po drodze dobrą formę. Nie wspominamy już nawet o tym leju po bombie atomowej na prawym skrzydle, gdzie żaden z dotychczas grających tam zawodników nie zagrał nawet poprawnie, a paradoksalnie jest to najlepiej obsadzona pozycja w zespole. Mimo wszystko jednak wiele wskazuje na to, że to Królewscy wrócą z tego pojedynku z tarczą.

Wiele z tych historii, które słyszeliśmy w dzieciństwie jednak nie miały zbyt dużego przełożenia na to, co faktycznie spotykało nas w życiu. Życie nie wygląda tak, jak przypowieści biblijne. Dlatego więc nie bierzcie za pewnik mylnego tytułu o Dawidzie i Goliacie. Wiele już było w futbolu takich historii, gdy ta słabsza drużyna dzielnie opierała się mocniejszej. Pamiętajmy jednak, że przed Dawiem z Goliatem zmierzyło się mrowie innych dzielnych wojowników i żaden z nich nie podołał. Wydaje się więc, że ich los powinno podzielić dziś Deportivo Alavés, ale pewności nie będzie aż do momentu, gdy usłyszymy gwizdek sędziego, pieczętujący kolejny triumf Królewskich.

Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Ostatnio Królewscy byli dość minimalistyczni, ale tracili mało bramek. Kurs na wynik 2:0 wynosi 5,40.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Początek meczu o 22:00 na Estadio Alfredo Di Stéfano. W Polsce na żywo będzie można obejrzeć go w CANAL+ Sport 2 na platformie Player.pl.

 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!