Prezes Getafe: Mam ciągle trzy karnety na Bernabéu

Prezes Getafe udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Swoje stanowisko piastuje już od 18 lat. W tym czasie mógł poznać wiele znanych postaci ze świata piłki nożnej. Do tego grona wliczają się również przedstawiciele Realu Madryt. „Utrzymuję dobre relacje z Florentino Pérezem, chociaż naprawdę dobre stosunki utrzymuję z José Ángelem”, przyznał Hiszpan, któremu często zarzuca się to, że jest karnetowiczem Królewskich. „Ciągle mam trzy karnety Realu Madryt, ale nie chodzę na moje miejsce na Bernabéu od czasów stulecia klubu”, zapewnił.

W pewnym momencie wiele mówiło się o tym, że Getafe jest idealnym kierunkiem dla wychowanków Realu Madryt. Jednak transfery na tej linii nie są wyjątkowo częste. „Istnieje wielka różnica w cenie między wychowankami Realu Madryt i resztą. Chcesz sprowadzić Cucurellę i on zarabia milion euro, chcesz Brahima i wychodzi 4,5 miliona. Nie możemy płacić takich kwot”, tłumaczył.

Nie mogło oczywiście zabraknąć pytań o słynną rywalizację Getafe z Bayernem w ćwierćfinale Pucharu UEFA. „Mecz z Bayernem był jedynym, kiedy złamałem protokół, a wtedy w loży honorowej byli król i książę. Do tego stawili się tam również prezesi i kapitanowie Realu Madryt i Atlético… W zeszłym tygodniu oglądałem powtórkę meczu i to niesamowite, jak to nam się wyślizgnęło z rąk”, wspominał Torres.

Jeśli chodzi o tematy, które nie są bezpośrednio związane z Realem Madryt, prezes Getafe wypowiadał się o tym, że Messi był bliski założenia koszulki Azulones. „W pierwszym czy drugim roku Lionela prawie udało nam się go wypożyczyć do nas. Ostatecznie Rijkaard tego nie zaakceptował i zostaliśmy tylko z chęciami”. O pracę w Getafe otarł się również Guardiola. „Pewnego dnia przy okazji losowania europejskich pucharów w Szwajcarii, spotkałem się z Txikim (ówczesny dyrektor sportowy Barcelony – przyp. red.). Pomysł był taki, żeby Laudrup objął Barcelonę, a my jako zmiennika otrzymalibyśmy Guardiolę, ponieważ Laporta początkowo nie był przekonany do Pepa”, zakończył.