Advertisement
Menu
/ as.com

Czy MLS naprawdę jest w stanie przyjąć Bale'a?

W czasie pandemii Gareth Bale skupił się na wysyłaniu sygnałów działaczom MLS. Co jednak, jeśli Amerykanie nie są w stanie rzucić Walijczykowi koła ratunkowego? Wydaje się to bowiem prawie niemożliwe.

Foto: Czy MLS naprawdę jest w stanie przyjąć Bale'a?
Fot. Getty Images

O ile zeszłego lata przez wprowadzenie restrykcyjnych praw na rynku transferowym na niczym spełzły przenosiny Bale'a do Chin, o tyle w przypadku USA sprawa może być jeszcze bardziej skomplikowana. Kryzys spowodowany koronawirusem sprawił, że tamtejsza federacja negocjuje ze związkiem zawodowym piłkarzy obniżenie pensji o 50%. Ponadto system podatkowy w Stanach Zjednoczonych to prawdziwy koszmar dla księgowych, a sam Bale raczej nie będzie chciał obniżać swojego wynagrodzenia. Warto też dodać, że obecnie najlepiej opłacanym graczem MLS jest Chicharito, występujący w barwach LA Galaxy.

Splot wszystkich okoliczności sprawia, że Bale i jego agent będą mieli olbrzymi problem ze spełnieniem celu, którym było utrzymanie pensji piłkarza na obecnym poziomie. Gareth ma w Realu Madryt kontrakt obowiązujący do 2022 roku, gwarantujący mu zarobki na poziomie 14,5 miliona euro netto. Wspomniany wyżej Chicharito pobiera rocznie 9 milionów dolarów brutto, wliczając już wszelkie bonusy. W przeliczeniu na dolary i z uwzględnieniem podatków (choć nie bez znaczenia byłoby także to, w jakim stanie Bale by podpisał umowę) atakujący Królewskich, by nie stracić nic w stosunku do wynagrodzenia w Hiszpanii, w USA musiałby otrzymać kontrakt opiewający na mniej więcej 31 milionów dolarów rocznie. To kwota prawie czterokrotnie większa od tej, jaką ma zagwarantowaną Chicharito. Blado wypada przy tym 7,2 miliona dolarów, które za sezon gry inkasował Zlatan.

MLS funkcjonuje w inny sposób niż ligi europejskie. Obowiązuje tam limit płacowy, a przybycie Bale'a zmusiłoby pracodawcę do przemeblowania w zarobkowej hierarchii. Jedynie trzech graczy w kadrze nie podlega limitom (Bale byłby jednym z nich), cała reszta piłkarzy nie może natomiast przekraczać zarobków wysokości 590 tysięcy dolarów rocznie. To 60 razy mniej niż życzyłby sobie 30-latek. Mówilibyśmy o niebywałym kominie płacowym na tle całej ligi. Kluby MLS znajdują się co prawda w rękach finansowych potentatów, jednak w Stanach Zjednoczonych zawsze wychodzono z założenia, że należy dbać o to, by futbolowy biznes w jak najmniejszym stopniu narażał biznesmenów na straty.

– Jedynym rozwiązaniem jest to, by Gareth zaakceptował niższe zarobki, ponieważ nikt nie będzie w stanie zaoferować mu tyle, ile dostaje w Realu. Mógłby w zamian przemyśleć na przykład, jak wygenerować większe pieniądze z praw do wizerunku – mówi w rozmowie z Asem specjalista od soccera, Juan Arango. – Czy Bale byłby w stanie zrezygnować z połowy pensji, by grać w Stanach? Wątpię. Z drugiej strony mógłby jednak rozważyć kilka czynników związanych z wygodą życia. Mniejsza presja, większy spokój... No i nikt nie krytykowałby go za golfa – dodaje.

Poza wygodą i niezliczonymi polami do golfa jedną z zalet przenosin za ocean mogłyby być kwestie podatkowe. Ale nie w tym przypadku. Na scenę wchodzi tu bowiem wyjątkowo skomplikowane prawo fiskalne Stanów Zjednoczonych. Na terenie całego kraju osoby zarabiające tyle, co Bale płacą 37% podatku. Do tego dochodzi podatek uzależniony od stanu, w którym przebywasz (tutaj jeszcze dochodzi podatek miejski). Niejeden sportowiec jest w stanie potwierdzić, że to prawdziwy koszmar. Wszystko przez tak zwany Jock Tax, czyli podatek dochodowy wprowadzony dla pracowników wykonujących swoje obowiązki jako osoba odwiedzająca dany stan jako „gość”. Jako pierwszy został on wprowadzony w 1991 roku w Kalifornii, by wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy od Michaela Jordana, gdy jego Chicago Bulls rozgrywało finały NBA w Los Angeles.

Jak Jock Tax wpłynąłby na Bale'a? Bardzo mocno. Księgowy naprawdę miałby olbrzymi ból głowy. Gdyby Gareth przyjeżdżał ze swoją drużyną do jakiegoś stanu wolnego od podatku (a jest ich mało: Floryda, Teksas, Nevada i Waszyngton), nie musiałby nic dodatkowo płacić, podobnie jak w spotkaniach u siebie. Odwiedzając jednak stany, gdzie Jock Tax obowiązuje, za każdym razem byłby zmuszony do uiszczania dodatkowej opłaty. W Kalifornii byłoby to na przykład 13% od sumy, którą zarobiłby tego dnia w stanie, gdzie został zatrudniony. W ciągu dwudniowego pobytu w Los Angeles Bale musiałby więc zapłacić około 25 tysięcy dolarów podatku. W skrócie: piłkarz musiałby wnikliwie przeanalizować mapę, by wiedzieć, gdzie gra opłacałaby mu się najbardziej. W skali rocznej różnice można by liczyć nawet w milionach dolarów. Dość powiedzieć, że w 2016 roku jeden z zawodników NFL musiał przed fiskusem złożyć zeznanie podatkowe na 400 stron...

Wiele oczu zwróconych jest obecnie w kierunku Interu Miami. Nowy klub dowodzony przez Davida Beckhama przeszedł przez prawdziwą prawną drogę krzyżową. Obecnie zaś szuka popularnych twarzy, które byłyby w stanie wypromować markę w świecie soccera. Były angielski pomocnik robił zakusy pod Jamesa, flirtował z Arturo Vidalem, a po publikacji wywiadu z Bale'em od razu zaprosił Walijczyka do Miami. Inter walczy też na drodze sądowej z Interem Mediolan w procesie o bezprawne wykorzystanie nazwy, co może zakończyć się nakazem zmiany szyldu. W powietrzu wisi także wielomilionowy kontrakt z Quatar Airways, na mocy którego klub Beckhama może zyskać 190 milionów euro. Na razie drużyna nie ma też swojego stadionu. Nowy obiekt, na 25 tysięcy widzów, ma zostać otwarty w 2022 roku, o ile pozwoli na to sytuacja epidemiologiczna. Bale nie wpisywałby się również w profil latynoskiej gwiazdy futbolu, która szybciej pozwoliłaby zidentyfikować się z klubem kibicom z Florydy.

Nie wyszło z Chinami, trzeba próbować ze Stanami. Opcja ta jednak ze wszech strony wydaje się mało prawdopodobna, przynajmniej na ten moment. W tej chwili istnieją jedynie dwa rozwiązania: Bale zrezygnuje ze znacznej części pensji albo Real będzie do niej częściowo dopłacał. Zwłaszcza druga z możliwości wydaje się niezbyt realna. Królewscy chcą uszczuplić budżet płacowy, ale nie za wszelką cenę.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!