„Są większe szanse, że piłkarz zarazi się w supermarkecie niż w trakcie meczu”

– Gdy tylko rząd na to pozwoli, musimy wznowić rozgrywki. Oczywiście trzeba to zrobić zapewniając wszystkim bezpieczeństwo i współdziałając z władzami sanitarnymi. Futbol w tym kraju to 1,3% PKB i wiele tysięcy miejsc pracy. To nie jest argument przeciwko zdrowiu, w żadnym razie. Ja sam mam siostrę lekarkę i dobrze wiem, co się dzieje. Jednak gdy Niemcy zapowiadają powrót, to nie są ani głupkami, ani nie porywają się na coś nierealnego. Musimy trzymać się protokołów powrotu do treningów oraz protokołów wznowienia rozgrywek.

– Pozytywny wynik testu u piłkarza? Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, instrukcje są bardzo jasne. Każdy wie, co ma robić i kogo powiadomić. Jednak szanse na zarażenie się w trakcie rozgrywanego meczu będą praktycznie zerowe przy liczbie testów, jaka będzie wykonywana. Są większe szanse, że piłkarz zarazi się na zakupach w supermarkecie niż w trakcie meczu. Wszystko z powodu protokołów i testów wykonywanych przed meczami, po nich i co jakiś czas przy okazji treningów. Uważam, że protokół jest dopracowany.

– Jeśli nie dokończymy sezonu, to efekty globalne dla futbolu będą dramatyczne i drastyczne. Żaden klub nie będzie w dobrej sytuacji, jeśli nie dokończymy rozgrywek. Wszyscy byliby tym dotknięci. Dlatego uważam, że wcale żaden klub, patrząc na to obiektywnie i analizując długi okres, nie myśli o niczym innym niż powrót, oczywiście zachowując protokoły bezpieczeństwa i chroniąc zdrowie. Myślę, że jeśli będziemy mogli grać przy takim stopniu kontroli, to żaden klub nie powinien odmawiać powrotu ze względu na chęć wykorzystania sytuacji do zrealizowania swojego celu sportowego w tabeli. Dzisiaj patrzymy tylko na scenariusze z pełnym dograniem La Ligi.