Advertisement
Menu
/ as.com

Real Sanza cz. 3: Fabio Capello na czele pierwszego projektu

Fabio Capello odzyskał dla Realu Madryt mistrzostwo Hiszpanii, ale jego ciągłe prośby transferowe, złe stosunki z niektórymi piłkarzami i pojawienie się na horyzoncie Milanu sprawiły, że prowadził Królewskich tylko przez jeden sezon.

Real Sanza cz. 1: Mendoza odchodzi przez finanse
Real Sanza cz. 2: Luksusowa rewolucja przywraca nadzieję

Fabio Capello urodził się w Pierisie pod granicą Włoch ze Słowenią 18 czerwca 1946 roku, tuż po II Wojnie Światowej. Został piłkarzem i w wieku 15 lat dołączył do SPAL Ferrara, które wtedy grało w Serie A. Przed 18. urodzinami zadebiutował w pierwszej lidze. Od 1967 do 1970 roku grał w Romie, a następnie przeszedł do Juventusu. Po sześciu sezonach w Turynie podpisał umowę z Milanem, gdzie zakończył karierę. Piłkarską, bo od razu został trenerem – od 1981 roku w kategoriach juniorskich, a od 1987 jako asystent Arrigo Sacchiego. W 1991 roku zastąpił swojego maestro na ławce pierwszej drużyny Milanu, a po pięciu latach przeszedł do Realu Madryt. W reprezentacji Włoch rozegrał 32 mecze i jako pomocnik zdobył 8 bramek.

Jego CV oddawało prestiż, z jakim przychodził do Madrytu. 20 maja 1996 roku podpisał kontrakt w klubowych biurach, który łączył go z klubem na kolejne 3 sezony. Na Barajas przyleciał dzień wcześniej o godzinie 15 i po zostawieniu bagażów w hotelu Eurobuilding obejrzał mecze klubu w Primerze i Segundzie. O 21 spotkał się ze swoim agentem i działaczami klubu, kończąc dzień koło północy.

DOPISEK „4-4-2 Z BEZPOŚREDNIM FUTBOLEM”: Capello jak na Włocha przystało narzucił ekipie bardzo taktyczny i bezpośredni futbol. Najczęściej stawiał na ustawienie 4-4-2, w którym partnerem Redondo w środku pola był Seedorf, przy czym Holender grał w tej parze trochę wyżej. W ataku stawiał na Mijatovicia i Šukera, co zepchnęło Raúla na lewą flankę. Wielką nowością był wychowanek Víctor na prawym boku. Capello nie lubił długiego rozgrywania i zawsze prosił o szybkie przejścia do ataku, gdzie chciał wykorzystywać poprzez zaskoczenie rywali jakość Mijatovicia, Šukera i Raúla. Włoch czuł się niekomfortowo z ofensywnym charakterem Roberto Carlosa i dlatego często zdejmował jednego z napastników (raczej Chorwata), by wpuszczać Lasę i pokrywać przestrzeń za plecami Brazylijczyka.

Rano w dniu podpisania umowy szkoleniowiec spotkał się kolejno z Trigo, Pirrim, Martínezem i Arsenio Iglesiasem. O 13:15 został przedstawiony mediom. Ponad 200 dziennikarzy otoczyło go w sali Związku Prasowego na ulicy Juana Bravo. „Będę pracować, by wygrać La Ligę. Real Madryt musi odnowić drużynę i dlatego muszą odejść tak wyjątkowi zawodnicy jak Míchel. Nie boję się. Real Madryt to wyzwanie, które akceptuję z emocjami i dumą. To motywująca przygoda i wierzę w przywrócenie starych sukcesów i prestiżu temu klubowi. U mnie jeśli ktoś nie biega, to nie gra, o czym już wszystkich ostrzegłem. Spektaklem, jakiego wymagają kibice, jest zwycięstwo drużyny. Reszta przychodzi potem. To zaszczyt być tutaj”, to zbiór jego najbardziej znaczących wypowiedzi. Po konferencji po południu poleciał do Włoch, by udać się na tournée z Milanem po Korei i Chinach.

Jego faktyczny start pracy przypadł na 1 lipca. Od początku Włoch wykazywał się klarownym pomysłem na grę, który wprowadzał w życie na treningach.

DOPISEK „ZAKAZY OD PANA TRENERA”: Tuż po podpisaniu umowy Fabio Capello postanowił wprowadzić dyscyplinę, którą uważał za nieodzowną w odpowiednim działaniu zespołu. Po kilku dniach każdy zawodnik otrzymał list o tytule Normy pana trenera I. Uznano go za normalny, bo przede wszystkim zalecał on graczom dbanie o siebie w trakcie wakacji. Kilka dni później wysłał drugi list Normy pana trenera II”, w którym nałożył na zawodników nowe obostrzenia.

Wśród reguł Capello na sezon znalazły się:
1. Zaleca się ćwiczenia w trakcie dni wolnych.
2. Zakazuje się używania telefonów komórkowych w szatni i w trakcie wspólnych posiłków.
3. Zakazuje się rzucania przedmiotami między zawodnikami w trakcie wspólnych posiłków.
4. Zawodnicy mają kłaść się spać przed północą.
5. Zakazuje się dłuższych podróży bez zgody trenera.
6. Obowiązkowe jest ubranie klubowej odzieży najpóźniej na 30 minut przed treningiem.

Piłkarze byli zaskoczeni tymi listami i nowymi zasadami. Nie zostały one dobrze przyjęte w szatni, bo zawodnicy Realu Madryt nie byli przyzwyczajeni, że traktuje się ich jak zwykłych uczniaków.

Pierwsze zgrzyty pojawiły się już w trakcie letnich przygotowań. Na jednym z pierwszych treningów Quique Sánchez poinformował, że ma problem z paznokciem u stopy. Capello stwierdził, że jeśli jakiś gracz skarży się na taki szczegół, to nie ma prawa być w jego zespole. Chociaż Hiszpanowi zostawały dwa lata kontraktu, to szkoleniowiec od razu go skreślił i pokazał, że nie gada dla samego gadania. Włoch jasno podkreślił już latem, że jedynym autorytetem jest trener i że należy się go słuchać pod każdym względem.

16 sierpnia opinia publiczna dowiedziała się o tym, że Alfonso pracował nad definitywnym odejściem do Betisu. Wobec tego Capello poprosił o Findiego, Almeydę i Flávio Conceição. Klubowa kasa była jednak już pusta i klub nie był w stanie zaspokoić jego potrzeb. Działacze stwierdzili, że drużyna jest już wystarczająco mocna, by powalczyć o wszystkie cele.

Szybko w Corriere dello Sport pojawiły się wypowiedzi trenera, które rozpoczęły burzę: „Mówią, że mamy wielką kadrę, a ja mam tylko 11 zawodników. Nie rozumiem zaplanowania tego sezonu i sposobu, w jaki przygotowywaliśmy się latem. Oni myślą tylko o pieniądzach, a nie o zespole. W miesiąc mieliśmy tu więcej lotów niż przez cały Puchar Europy z Milanem. Zapłacimy za to. Potrzebujemy więcej piłkarzy”.

Prezes Sanz szybko na to zareagował i zorganizował spotkanie z Capello w hotelu Carlton w Bilbao. Do mediów nie wypłynęła dokładna rozmowa obu panów, ale przekazano, że osiągnięto porozumienie o nieagresji. Prezes potem stwierdził: „Powiedziałem mu jedynie, że jeśli coś mu się nie podoba, niech nam o tym powie. Tworzymy projekt na przyszłość i z powodu jednej wypowiedzi nie możemy wszystkiego zrównać z ziemią. Uważam, że Capello nie ma powodów do narzekań. Wyjaśniliśmy sobie pewne słowa, jakie mi się nie spodobały i wszystko jest w porządku”.

W meczu o Trofeo Bernabéu rozgromiono 4:0 Benfikę, a kibice wyszli zadowoleni. Capello po meczu znowu jednak popłynął: „Mam tylko 14 zawodników do gry i grupę chłopaczków. Brakuje wzmocnień. Nie da się tak iść dalej. Muszą przyjść nowi zawodnicy”.

Włoch wymusił transfer wysokiego i doświadczonego golkipera. Sanz od razu dostarczył mu Bodo Illgnera, który mógł zadebiutować na starcie rozgrywek.

DOPISEK „MENADŻER ILLGNERA”: Cappelo chciał wysokiego bramkarza i Sanz pozyskał mu Bodo Illgnera, golkipera Köln, który w 1990 roku został mistrzem świata. Z Illgnerem do Madrytu przyleciała jego żona Bianca, która była też jego agentem i wymuszała na nim wszelkiego rodzaju decyzje.

Niemiec w trakcie pobytu w Realu był zawodnikiem, który wypełniał dobrze swoją rolę na boisku, ale nie zintegrował się z drużyną. Jego żona Bianca, agentka FIFA, zawsze wydawała się kierować nim w każdych decyzjach, nie tylko rodzinnych, ale także sportowych.

Gra drużyny była zbyt mechaniczna, nie było w niej miejsca na radość ani kreatywną wyobraźnię, jaką posiadali dostępni zawodnicy. To doprowadzało do zdegustowania kibiców i swego rodzaju niepewności wśród działaczy. Media w większości krytykowały ten styl (Capello rozpoczął relację z mediami od ciepła i bliskości, ale z czasem oddalał się od dziennikarzy), wykorzystując każdy niekorzystny wynik, na przykład remisy z Deportivo, Betisem i Racingiem. Po meczu w Santander stwierdzono, że zespół nie wziął rywala na poważnie aż do momentu, w którym przegrywał.

Jeszcze większe powody do niepokoju powstały po domowych remisach z Tenerife i Logroñés czy wyjazdowym zgubieniu punktów z beniaminkiem z Estremadury. Przetrzymano jednak ten nieregularny start i wyniki ogólnie były korzystne. Capello przetrwał wszystko i wszystkich, ale głównie z powodu woli Sanza, a nie zaufania prezesa. Pozytywne rezultaty uciszyły krytyków, a gra poprawiła się i można było zaobserwować spektakularne akcje, które zepchnęły opisy o nudnym futbolu w niepamięć.

DOPISEK „OD DRUŻYNY VALDANO…”: Podstawowy skład Valdano składał się z kolejno od góry od lewej: Chendo, Buyo, Redondo, Laudrupa, Luisa Enrique, Quique; Amaviski, Raúla, Zamorano, Sanchísa i Alkorty. Tak naprawdę zmiany przetrwało tylko dwóch z nich.

Przed świętami Bożego Narodzenia Capello ogłosił, że potrzebuje prawego obrońcy. Portugalczyk Sercretario nie sprawdził się, a 35-letni Chendo odczuwał swój wiek, chociaż wykazywał się entuzjazmem. Próbowano na tej pozycji Alkortę czy Fernando Sanza, ale żaden nie zadowolił trenera. Przyszedł więc Panucci, a Capello zamknął jedną ze swoich petycji.

Klasyk był klarownym triumfem Królewskich. Kibice wsparli drużynę w pełnym stopniu i oddali hołd Mijatoviciowi po jego golu na 2:0 po tym, jak Czarnogórzec wyszedł do gry po trudnym dla niego tygodniu przez hospitalizację jego 3-letniego syna Andrei [chorował on na wodogłowie, zmarł w 2009 roku].

DOPISEK „… DO EKIPY CAPELLO”: W sezonie 1996/97 drużyna miała siedem nowych twarzy (Illgner, Seedorf, Šuker, Secretario, Víctor, Roberto Carlos i Mijatović). Zimą Panucci zastąpił Secretario.

Wygrana 1:4 z Atlético na Calderón przy debiucie Panucciego i wyjątkowym popisie Raúla po czerwonej kartce dla Mijatovicia ostatecznie przekonała kibiców do trenera. Status niepokonanego zespołu utrzymano do 25. kolejki, gdy niespodziewanie przegrano w Vallecas. Nie była to zasłużona porażka, więc nie wyciągnięto z niej żadnych konsekwencji. Co więcej, po niej zanotowano 5 wygranych z rzędu i stracono punkty dopiero na przeklętej dla Realu Teneryfie 30 marca, w dniu prezentacji Zé Roberto, po którego prezes poleciał w styczniu do Ameryki Południowej.

Nagle jednak w ciągu 5 kolejek potknięto się w trzech wyjazdowych meczach: zremisowano z Valencią i przegrano z Barceloną i Athletikiem. Cieszono się już 10 punktami przewagi, ale Katalończycy doszli Real na 2 oczka. Ostatnie 3 kolejki pokazały, że Królewscy byli jednak silniejsi fizycznie, a wynikało to z braku udziału w europejskich pucharach. Barcelona ośmieszyła się w Alicante w starciu z Hérculesem, a Real rozbił u siebie Extremadurę i Atleti. Los Blancos sięgnęli po mistrzostwo z 92 punktami (grano 42 kolejki), chociaż w sezonie wiele razy poddawano to w wątpliwość.

REWOLUACJA ZA PRAWIE PIĘĆ MILIARDÓW PESET
ZAWODNIK CENA
Secretario 250 milionów
Illgner 300 milionów
Seedorf 600 milionów
Šuker 600 milionów
Roberto Carlos 600 milionów
Zé Roberto 650 milionów
Panucci 660 milionów
Mijatović 1,28 miliarda
Hierro Został w ekipie
Redondo Został w ekipie
Alkorta Został w ekipie
Raúl Został w ekipie
Víctor Awans ze szkółki

Obserwatorzy byli zgodni w jednym: stadion Santiago Bernabéu zapełniał się coraz bardziej z kolejki na kolejkę niezależnie od rywala. Kibice reagowali na wyniki i wydawali się akceptować żelazną dyscyplinę, z jaką ekipę prowadził Capello. Tradycją stały się gesty zniesmaczenia Šukera przy jego kolejnych zmianach. Na brak szans skarżyli się za to Guti, Secretario i Fernando Sanz.

Fani patrzyli jednak na boisko, gdzie ekipa zdobywała kolejne punkty. Nigdy nie rozumieli oni jednak kolejnych medialno-publicznych konfliktów trenera z prezesem. Mocno komentowano niewystawianie syna Lorenzo Sanza i wpływ tej sytuacji na status szkoleniowca w klubie.

DOPISEK „LUKSUSOWY TERCET”: Capello wygrał ligę w przedostatniej kolejce, bo mógł liczyć na luksusowy tercet w ataku: Šukera, Raúla i Mijatovicia. Ta trójka strzeliła 59 z 74 goli Królewskich w La Lidze. Chorwat zdobył 24 bramki, Hiszpan 21, chociaż grał na skrzydle, a Czarnogórzec dołożył 14 trafień.

Największym obrońcą szkoleniowca był Fernando Hierro: „Capello nadał nam mistrzowski charakter. Dzięki niemu mogliśmy odwrócić losy wielu meczów. Wierzyliśmy w nasze umiejętności i nigdy się nie poddawaliśmy”.

Włoch podpisał kontrakt na 3 lata, a jego zwycięski charakter przypasował kibicom, którzy kompletnie nie rozumieli, dlaczego kwestionuje się jego dalszą pracę z zespołem. W pewnym momencie sytuacja przypominała latynoską telenowelę, a wielkim zwrotem było ogłoszenie, że zrzeka się on należności z tytułu umowy i wraca po zakończeniu sezonu do Milanu.

10 lutego Sanz przyjął w gabinecie Šukera i Mijatovicia. Obaj przedstawili mu oferty z angielskich klubów oraz swoje niezadowolenie ze współpracy z Capello. „Dopóki ekipa wygrywa, niczego nie da się zrobić”, skomentował Sanz na spotkaniu zarządu. Media wypuściły te słowa, a Capello wykorzystał je do ogłoszenia, że nie ma wsparcia prezesa. 17 lutego Hiszpan zgodził się poświadczyć na piśmie, że pozwoli trenerowi odejść wolno po zakończeniu sezonu, jeśli tylko w ciągu trzech kolejnych lat nie podejmie pracy w Barcelonie. Media oczywiście rozgrzały ten temat do czerwoności.

DOPISEK „TRADYCYJNE PODRZUCANIE”: 14 czerwca 1997 roku Real Madryt świętował tytuł mistrzowski po ograniu Atlético. Zawodnicy świętowali trofeum rundą honorową z trenerem, na końcu której wykonali jego tradycyjne podrzucanie. Zrobili to także Mijatović czy Šuker, chociaż ich stosunki ze szkoleniowcem nie były dobre.

Szatnia stawała się wulkanem, a zarząd podzielił się. Wiceprezes ds. ekonomicznych Ignacio Silva poprosił prezesa o zwolnienie skarbnika Juana Onievy. Sanz wsparł Onievę, więc Silva złożył po sezonie dymisję. Capello miał otwarte drzwi do odejścia i ogłosił, że ujawni swoją przyszłość 15 maja. Jednak 18 kwietnia po pokonaniu Sevilli i zwiększeniu przewagi nad Barceloną do 10 punktów doszło do spotkania trenera z prezesem w sprawie zaplanowania kolejnego sezonu, transferów, sprzedaży, letnich przygotowań...

Capello przyznał, że ma ofertę z Milanu i myśli o tym, czy zostać w Madrycie, czy ją przyjąć. Media od razu wiedziały, że poprosił on o sprzedaż Šukera, Secretario, Buyo, Chendo i Alkorty oraz transfery Henry'ego, Karembeu, Rodrigo, Morientesa oraz stopera z pierwszego szeregu. Do tego zaproponował wypożyczenia dla Fernando Sanza, Gutiego i Álvaro oraz powroty Daniego, Jaimego i Contrerasa. Zaczęła się karuzela plotek i spekulacji.

Sanz i Capello dobrze wiedzieli, że nie będą dalej współpracować, ale publicznie wszystkiemu zaprzeczali. Ostatecznie 28 kwietnia Capello ogłosił w radiu: „Odchodzę. Decyzja jest podjęta. Kiedy ludzie nie zachowują się odpowiednio, nie da się pracować. Niemożliwa jest praca w klubie, gdzie odbywa się rozmowa między dwoma osobami, a następnego dnia można ją całą przeczytać w prasie”.

Prezes od razu odpowiedział: „Zrobił nas w konia. Zdenerwował się, bo zakomunikowałem mu, że nie będę z nim rozmawiać do czasu Klasyku. Wkurzył się, gdy powiedziałem, że nie pozwolę mu trenować Barcelony, a dobrze wszyscy wiemy, że w styczniu spotkał się z Gaspartem. Chciałbym, żeby on pracował tu 10 lat, ale on tego nie chce... Czego się spodziewał? Że padnę przed nim na kolana? Poklepię go po plecach i tyle, adiós”.

Wygrano ligę, a Fabio Capello odszedł do Milanu pogrążonego w kryzysie, z którym trener sobie nie poradził.

DOPISEK „KARUZELA OKŁADEK”: Milan wkroczył do gry o Capello na początku 1997 roku, gdy trener prowadził wojenkę z prezesem, co widać na poniższych okładkach Asa. Włoch miał nadzieję, że zainteresowanie jego byłej ekipy nie wypłynie do końca sezonu.

1) [27 lutego 1997] CHCE ODEJŚĆ – Prawnik Capello negocjuje z Realem rozwiązanie jego kontraktu
2) [28 lutego 1997] PAKT WS. LA LIGI – Real zwiera szyki do 30 czerwca
3) [6 marca 1997] Capello ogłosił we Włoszech zamiar opuszczenia Realu
4) [2 kwietnia 1997] „CIĄGLE O NICZYM NIE ZDECYDOWAŁEM” – Capello po raz pierwszy przyznaje, że ma wątpliwości
5) [18 kwietnia 1997] HEYNCKES JEST ZMIENNIKIEM – Jeśli Capello odejdzie, Lorenzo [Sanz] pozostanie w pełni spokojny – Włoch prosi o cierpliwość „dopóki La Liga nie będzie zapewniona”
6) [23 kwietnia 1997] TEN ODCHODZI... i zabiera ze sobą szynkę! – Capello negocjuje warunki kontraktu z Milanem
7) [29 kwietnia 1997] WYBUCHLI – Wypowiedzi trenera uruchomiły ostateczny kryzys – Capello w COPE: „Dzisiaj ogłoszę odejście po treningu”, „Jestem większym madridistą niż niektórzy, którzy siedzą na stołkach”; Sanz w SER: „Chce odejść od stycznia”, „Groził nam robieniem złych rzeczy, żebyśmy go wyrzucili i musieli wypłacić odszkodowanie”.

Prawdziwym dramatem w tamtym sezonie była poważna kontuzja jednej z największych nadziei szkółki – Álvaro Benito Villara. W meczu kadry U-21 ze Słowacją jego kolano rozpadło się na kawałki, niszcząc wielki potencjał młodego zawodnika.

Brak gry w europejskich pucharach sprawił, że Real grał w Pucharze Króla od drugiej rundy. Dwumecze z Salamancą i Valladolidem przyniosły cztery wygrane, a w 1/8 finału trafiono na Barcelonę. Ten dwumecz odbył się w środku walki o ligowy tytuł. Obu meczom towarzyszyły wielkie emocje i maksymalne zainteresowanie. Barcelona wygrała na Camp Nou po wyrównanym meczu, który rozstrzygnął się na korzyść Katalończyków dzięki ich lepszej skuteczności. Ronaldo otworzył wynik, na co odpowiedział Šuker. Po przerwie prowadzenie Realowi dał Hierro, ale po chwili trafił on także do siatki Illgnera. Wygraną na 12 minut przed końcem dał Blaugranie Giovanni.

Rewanż na Bernabéu odbył się po tygodniu, 6 lutego. Pełny stadion, spektakularna atmosfera i emocje bez granic. Barcelona zagrała z kontry i szukała cały czas Ronaldo. Wynik w 70. minucie niefortunną interwencją i trafieniem samobójczym otworzył Roberto Carlos. Królewscy rzucili się do ataku, odpuszczając defensywę. W tamtym momencie nikt nie patrzył na taktykę ani ustalenia. Šuker wykorzystał karnego, ale zabrakło drugiego gola, który dałby awans, dzięki większej liczbie trafień na wyjeździe.

Ostatecznie sezon zakończono z pozytywną oceną. Mistrzostwo, konkurencyjny zespół i awans do Ligi Mistrzów. Minusami był podzielony zarząd oraz konieczność znalezienia nowego trenera. To wszystko wzbudzało wątpliwości co do zdolności do zrealizowania największego celu, jakim było zdobycie upragnionej La Séptimy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!