Advertisement
Menu

Nie dziś

Po latach porastania patyną czasu derby Madrytu wreszcie odzyskały swój blask. Mecze pomiędzy Realem i Atlético to obecnie jeden z najlepiej sprzedających się towarów na piłkarskim rynku. Dziś trudno choćby myślami wrócić do czasów, w których...

Foto: Nie dziś
Fot. Getty Images

– Szanowny Panie Redaktorze, ale...
– Nie teraz!

... w których Królewscy potrafili zlać swojego rywala zza miedzy na tysiąc sposobów, by następnie jedynie obserwować, w jakich obszarach ciała opuchlizna jest najbardziej dorodna tym razem. Szczególnie młodsi kibice mogą nie pamiętać tych – z dzisiejszej perspektywy – dziwnych lat, gdy...

– Przepraszam, ale wie Szanowny Pan Redaktor, że...
– Milcz! 

... gdy starcia te nie grzały w zasadzie nikogo spoza Madrytu. A i kibiców Realu wizja spuszczenia kolejnego łomotu kuzynowi znad rzeki Manzanares niejednokrotnie zaczynała już nudzić. Przełom nastąpił jednak...

– IDIOTO, TO NIE DZIŚ! 
– A, no tak, prawda, faktycznie, faktycznie ... 

***

Codzienna dawna czerstwości odhaczona. Można już bardziej do rzeczy. 

Kiedy miesiąc jest tak pełen wrażeń, a początek następnego zapowiada się równie pasjonująco, łatwo jest nieraz przejąć myślenie od przysłowiowego indyka. Już teraz można przecież stwierdzić, że styczeń był niewątpliwie miesiącem ekscytującym. W ciągu 10 dni mierzyliśmy się bowiem z trzema klubami z krajowej czołówki, a nawet już po zdobyciu Superpucharu Hiszpanii i zwycięstwie z Sevillą w głowie cały czas pozostawała świadomość, że i luty przyjdzie nam zainaugurować konfrontacją na szczycie z Atlético. By jednak do kolejnych derbów stolicy Hiszpanii podejść bez zbędnych niepokojów i pretensji do samych siebie, najpierw musimy uporać się jeszcze z Realem Valladolid oraz Saragossą w Pucharze Króla. 

A że Realu Valladolid nie należy lekceważyć, powinniśmy już doskonale wiedzieć. To właśnie ekipa z Estadio José Zorrilla (tutaj ciekawostka: obiekt dość nietypowo nosi imię... poety) jako pierwsza w tym sezonie sprawiła, że z najlepszych staliśmy się najgorsi. Po fabryce peanów, którym była inauguracyjna potyczka z Celtą Vigo, drużyna z Kastylii i Leónu przyjechała na Santiago Bernabéu, a następnie dość stanowczo stwierdziła, że komuś chyba nieco za wcześnie włączył się tryb euforii. 

Spotkanie z 24 sierpnia mogło nam przypomnieć o niemal wszystkich dolegliwościach trapiących nas w poprzednim sezonie. A gdy już nawet w ostatnich minutach za sprawą Benzemy wreszcie udało nam się wcisnąć tę jedną bramkę, to podopiecznym Zidane'a i tak nie starczyło na tyle koncentracji, by dowieźć prowadzenie do końca. Tamten remis już na samym starcie rozgrywek uświadomił nam, że dawne problemy wraz z rozpocząciem kolejnej kampanii nie znikną  ot tak w cudowny sposób. Jasnym stało się, że przed francuskim szkoleniowcem jest jeszcze sporo do zrobienia. 

Od tamtej pory minęło już jednak wiele czasu. Królewscy zdążyli zaliczyć kryzys i wyjść na prostą. Obecnie zaś przechodzą przez najlepsze chwile w sezonie. Trudno co prawda powiedzieć, że Real co trzy dni zachwyca nas swoją grą, jednak najważniejsza kwestia, czyli rzecz jasna wyniki, w pełni się zgadzają. Zwłaszcza w bieżącym miesiącu drużyna udowodniła, że nawet kiedy nie wszystko do końca się klei, to w tym decydującym momencie szczegóły przeważają na naszą korzyść. 

Jeden Real poszedł w górę, drugi zaś nie potrafi zatrzymać procesu spadania. Zespół z Valladolidu w odróżnieniu od Królewskich znajduje się bowiem, nazwijmy rzeczy po imieniu, w głębokim dole. Los Pucelanos nie potrafią wygrać ligowego meczu już od grubo ponad dwóch miesięcy. Ich ostatnie zwycięstwo datuje się na 3 listopada, wówczas udało im się pokonać 3:0 Mallorkę. Od tamtej pory bieda z nędzą. Pięć remisów i trzy porażki. Na domiar złego zaś odpadnięcie z Pucharu Króla z walczącym o utrzymanie na zapleczu Primera División Tenerife. Na ten moment Valladolid zajmuje 15. miejsce w tabeli z sześcioma punktami przewagi nad strefą spadkową (stan przed rozpoczęciem kolejki – przyp. red). Jeśli jednak w najbliższym czasie nic się nie zmieni, za chwilę na Estadio José Zorrilla może zacząć się robić naprawdę nieciekawie. 

Powtórzenie błędów z końcówki wakacji na Bernabéu nie będzie tolerowane i spotka się z naszej strony z jednoznacznym potępieniem. Pokonaliśmy w tym sezonie już zbyt długą drogę, by potknąć się akurat dziś. Załatwmy tę sprawę tak, byśmy do derbów Madrytu mogli podejść z niezmąconą wiarą i pełni optymizmu. Zwyczajnie nie wypada, by Real Valladolid przełamał się akurat na nas. Choć oczywiście nauczeni doświadczeniami dalecy jesteśmy od spodziewania się łatwego meczu. 

Mecz z Realem Valladolid rozpocznie się o 21:00, a w Polsce na żywo będzie można obejrzeć go na CANAL+ Sport na platformie Player.pl.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!