Advertisement
Menu
/ marca.com

Zmian brak

Nie ma rewolucji, na którą tak wielu liczyło

Tak, to jest okres przygotowawczy i jest jeszcze zbyt wcześnie, aby wyciągać jakiekolwiek definitywne wnioski. Ale nie da się ukryć, że odczucia, jakie generuje ten Real Madryt, nie są dobre. Królewscy zamykają tournée po Stanach Zjednoczonych z bilansem jednego remisu, jednej porażki i jednej kompromitacji. Po ostatniej klęsce z Atlético Madryt Zinédine Zidane na konferencji prasowej robił wszystko, aby uspokoić nastroje wśród madridistas, ale wszyscy z niepokojem zaczynają spoglądać na projekt szykowany na sezon 2019/20.

Kibice wciąż zadają to samo pytanie: Gdzie jest ta rewolucja? Gdy 11 marca Zizou ponownie przejmował pierwszą drużynę, dał jasny komunikat: „Zmienimy pewne rzeczy”. To przesłanie miało zapowiadać nową drużynę i wielkie transfery, ale cztery miesiące później okazuje się, że rdzeń zespołu jest ten sam, który w dwóch ostatnich sezonach kończył ligowe rozgrywki ze stratą 17 punktów do Barcelony. Tylko Eden Hazard jest nowością w pierwszym składzie.

Ta sama jedenastka
Po trzech pierwszych meczach trwającej obecnie pretemporady można stwierdzić, że Real Madryt ma praktycznie taką samą pierwszą jedenastkę jak w poprzednim sezonie. Środek pola wciąż należy do Toniego Kroosa i Luki Modricia, ofensywa do Karima Benzemy, a obrona do Daniego Carvajala, Sergio Ramosa, Raphaëla Varane'a i Marcelo. Praktycznie ten sam blok, który zakończył sezon bez trofeów i ze stratą 17 punktów do Barcelony. Oprócz Hazarda każdy transfer dotyczył zawodników, którzy początkowo mają być tylko rezerwowymi.

Ta sama apatia
Przyznał to sam Zidane: „Nie weszliśmy dobrze w mecz, zabrakło nam intensywności i wbili nam siedem bramek”. Ponownie na konferencjach francuskiego szkoleniowca pojawia się słowo „intensywność”. Ten Real Madryt niewiele się różni od tego, który w poprzednim sezonie przegrywał z Rayo Vallecano, Realem Sociedad czy Betisem. Praktycznie każda drużyna, która mierzy się z Królewskimi, sprawia wrażenie świeższej. Ten okres przygotowawczy to powtórka z rozrywki – chcą, ale nie mogą.

Te same problemy na bramce
Thibaut Courtois wyszedł kilka dni temu przed szereg i otwarcie stwierdził: „Myślę, że teraz jest jasne, kto jest numerem jeden”. Fakty są jednak takie, że Real Madryt wciąż ma duże problemy w tym aspekcie. Belgijski golkiper nakładając koszulkę Królewskich traci to coś, co wyróżnia go spośród innych i z wielką łatwością puszcza kolejne bramki. W poprzednim sezonie strzelano mu między innymi pięć goli na Camp Nou, trzy na Sánchez Pizjuán czy cztery w rewanżowym starciu z Ajaxem... I pod tym względem niewiele się zmienia – w ostatnim meczu z Atlético w samej pierwszej połowie puścił pięć bramek. Takich rzeczy szybko się nie zapomina.

Ta sama liczba kontuzji
Real Madryt zakończył rok 2018 z 43 różnego rodzaju kontuzjami. Biorąc pod uwagę, że rozgrywki trwają dziesięć miesięcy, piłkarze Królewskich doznają urazu średnio raz na tydzień. Plaga ta bardzo szybko powróciła już w okresie przygotowawczym. I to wszystko po zmianie trenera od przygotowania fizycznego i totalnej rewolucji w sztabie rehabilitantów. Real Madryt wraca z Ameryki Północnej z czterema kontuzjowanymi – Brahimem, Marco Asensio, Ferlandem Mendym i Luką Joviciem.

Ten sam brak zaufania wobec młodych
W poprzednim sezonie Santiago Solari w pewnym momencie rozpoczął poważne zmiany i postawił na młodych – Marcosa Llorente, Sergio Reguilóna i Viníciusa Júniora. Polityka ta odeszła w zapomnienie od razu po powrocie Zidane'a, który od początku stawia na swoją starą gwardię. Z Francuzem na ławce w pierwszej jedenastce ponownie regularnie zaczęli się pojawiać Kroos, Modrić, Casemiro, Marcelo, Isco... Początkowo wydawało się, że miało to na celu spokojne i bezkonfliktowe dokończenie straconego już sezonu. Teraz jednak widać, że to jest po prostu plan na przyszłość.

Ta sama blokada przy wielkich transferach
Nie można powiedzieć, że Real Madryt wydał w tym okienku niewiele. Ale fakty są takie, że do drużyny dołączył tylko jeden crack z najwyższej półki – Hazard. Pozostali nowi zawodnicy to uzupełnienie szerokiego składu. Paul Pogba, Neymar, Kylian Mbappé? Madridismo wciąż może jedynie wspominać galaktyczne transfery Florentino Péreza i jego prawdziwą rewolucję z 2009 roku, gdy sprowadził Cristiano Ronaldo, Kakę, Karima Benzemę i Xabiego Alonso. To właśnie tego rodzaju ruchów spodziewali się madridistas po tak fatalnym sezonie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!