Advertisement
Menu
/ bernabeudigital.com

Real Ancelottiego zaczyna przypominać Real Queiroza?

Felieton dziennikarza <i>bernabeudigital.com</i>

Autorem poniższego tekstu jest dziennikarz strony bernabeudigital.com, Jorge Calabrés.

San Mamés potwierdziło jedynie, że Real Madryt przechodzi kryzys. Los Blancos przegrali z kretesem po kolejnym tygodniu, w trakcie którego można było przygotować się porządnie do spotkania. Athletic wykorzystał dobry moment, przez który obecnie przechodzi, mimo zmęczenia spowodowanym rozgrywaniem meczu w Pucharze Króla i odprawił z kwitkiem Królewskich pozbawionych duszy i jakichkolwiek walorów piłkarskich. Ancelotti wygłupił się na przedmeczowej konferencji, a podopieczni Ernesto Valverde wykorzystali wczorajszy pojedynek, by pomalować mu twarz. Miękka ręka, twarda ręka... wszystko jedno. W Bilbao widzieliśmy szkoleniowca, którego przerosła sytuacja i który był pozbawiony jakiejkolwiek taktycznej wizji mogącej odwrócić losy potyczki. Carletto po raz kolejny się potknął, a najbardziej martwiące jest to, że popełnił dokładnie te same błędy co przeciwko Villarrealowi.

Ancelotti coraz bardziej zaczyna przypominać Carlosa Queiroza. Real Madryt w obecnym sezonie zaliczył kapitalną pierwszą część sezonu, jednak po Klubowych Mistrzostwach Świata dopadł go kryzys fizyczny i nadeszły słabe wyniki. W sezonie 2003/04 z Queirozem na ławce Królewscy grali fantastyczny futbol i do 31. kolejki pozostawali na fotelu lidera. Niemniej, przegrany finał Copa del Rey był dla drużyny szokiem. Było to preludium fatalnego końca sezonu. Los Blancos zakończyli ligowe rozgrywki na czwartym miejscu, a z Ligi Mistrzów wyeliminowani zostali przez Monaco, w którym wiodącą rolę pełnił Fernando Morientes. W styczniu 2004 roku mówiono o potrójnej koronie, natomiast zaledwie sto dni później na Bernabéu nadciągnęła apokalipsa. Od tamtego gola Gallettiego w dogrywce do niedawnego pogromu na Vicente Calderón. Różnica jedenastu lat, różni szkoleniowcy, jednak ze zbyt wieloma wspólnymi punktami.

Carlo Ancelotti prezentuje liczne objawy syndromu Queiroza. Dwie lewe ręce połączone z taktyczną impotencją w stresujących sytuacjach. Ancelotti pilnie potrzebuje odnalezienia złotego środka. Innym rozwiązaniem jest zatrudnienie egzorcysty, który wypędziłby ze stolicy Hiszpanii ducha Queiroza unoszącego się ostatnio nad Bernabéu. Włoch wyczerpał kredyt zaufania. Do maja będzie jechał na ekspresowej pożyczce. Albo zdobędzie jakiś tytuł, albo dni pod znakiem słońca i hiszpańskiej szynki dobiegną końca.

Piłkarze również nie mają być z czego dumni. Imprezy w towarzystwie piosenkarzy, potajemne kolacje, wakacje kontuzjowanych... a gdzie w tym wszystkim piłka? Od tak uzdolnionej kadry trzeba wymagać wiele więcej. Nikt nie jest w stanie obronić się przed obecną krytyką. Wszyscy powinni bardziej się angażować. Dzisiejszy Real Madryt emanuje wstydliwą apatią. Trzeba umieć wsadzić nogę, biegać, zostawiać na placu gry duszę. Postawa Ancelottiego jedynie podsyca teraźniejszy stan rzeczy. Reakcja w porę jest w stanie naprawić wiele. Nie, Carlo, nic nie jest pod kontrolą. Sytuacja jest krytyczna, a za dwa tygodnie przecież Real zawita na Camp Nou...

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!