Advertisement
Menu
/ własne

Relacja z meczu z Fiorentiną

Sierpniowe spotkanie z perspektywy naszego czytelnika

Drogie Polskie Madridismo!

Nazywam się Mateusz i chciałem się podzielić z Wami moimi wrażeniami z sierpniowego meczu naszej kochanej drużyny w Warszawie. Na całe wydarzenie patrzyłem z nieco innej perspektywy.

Od lat jestem zagorzałym madridistą, codziennie czytuję RealMadryt.pl, oglądam wszystkie mecze, tak jak Wy żyję życiem tej drużyny. To moja pasja. W tym momencie chciałbym Wam powiedzieć, że każda pasja może służyć zrobieniu czegoś dobrego, co udało mi się właśnie tamtego dnia.

W tym roku stałem się wolontariuszem Inkubatora Miłosierdzia przy Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie. To bardzo fajne miejsce, gdzie studenci mogą udzielać się na rzecz potrzebujących, dając bezpłatne korepetycje lub pomagając w domach dziecka czy ośrodkach opieki paliatywnej. Ja od przyszłego roku będę zajmował się współpracą z ośrodkami pomocy dla najmłodszych chorych i opieką paliatywną.

Pod koniec czerwca, kiedy pewne było już, że Real Madryt zagra w Polsce i że – choćby się waliło i paliło – ja na ten mecz pojadę, pomyślałem, że fajnie byłoby przy tej okazji zrobić coś dla innych. Pierwszym moim pomysłem było to, aby drużyna odwiedziła Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Przy tej okazji nawiązałem kontakt z panią Martą Skibską z Polish Sport Promotion, czyli firmy, która była organizatorem Super Meczu. I tutaj chciałbym z całego serca tej pani podziękować, bo dzięki jej wysiłkowi udało się wszystko, o czym dalej napiszę.


Pod koniec lipca dowiedziałem się, że choć nie da się zaprosić drużyny do Centrum, to organizatorzy przeznaczają 12 darmowych biletów dla jego podopiecznych. Fantastyczna wiadomość! Tym bardziej, że chodzi o dzieciaki z chorobami nowotworowymi... Radość była ogromna, dzięki temu, że można takim ludziom pomóc właśnie przez tego typu inicjatywę. Już na samym meczu dowiedziałem się od jednego z rodziców chorych dzieci, że gdyby nie te darmowe bilety, nie byliby w stanie pozwolić sobie na obecność na tym wydarzeniu.

Kiedy już domykałem kwestie związane z przekazaniem biletów, przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł – może moglibyśmy spotkać się z piłkarzami? I tutaj znowu pojawia się fantastyczna osoba pani Skibskiej. Ta wspaniała kobieta umożliwiła nam kontakt z piłkarzami tuż po meczu – coś nieprawdopodobnego. Tym bardziej dla mnie – zagorzałego madridisty.

Razem z dziećmi i ich rodzicami weszliśmy na mecz i cieszyliśmy się grą Realu. Pod koniec spotkania, kiedy wszyscy przeżywali jego dramatyczną końcówkę, my mieliśmy inny problem – jak zdążyć na spotkanie z którymś z piłkarzy. Sytuacja wyglądała w ten sposób, że wszystko zależało od dobrej woli zawodników. Mogliśmy znaleźć się tuż obok szatni i czekać na to, co się dalej wydarzy. Przed końcem meczu wyszliśmy pośpiesznie z trójką pracowników PSP i rodzinami, aby tylko zdążyć przed wejściem piłkarzy do autokaru, co mieli uczynić niezwłocznie po spotkaniu. Przemierzaliśmy podziemia Stadionu, mijając kolejnych strażników i kontrole – wyglądało to jak bunkier CIA, w którym schowany jest pozaziemski statek kosmiczny – niesamowite uczucie.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, jeden z organizatorów ustawił mnie wraz z dziećmi z boku i kazał nam czekać na to, co się stanie – nie mogli niczego obiecać. Mieliśmy jednak słowo, że jeżeli nie uda się zrobić fotki i pogadać z którymś z piłkarzy, dzieciaki będą mogły wejść na murawę stadionu – „hmm... zawsze coś...”, pomyślałem. Ale jakie było moje zaskoczenie... Po przejściu Cristiano i paczki, których widzieliśmy na wyciągnięcie ręki, pierwszy w kierunku autokaru zmierzał... Gareth Bale! Choć było widać, że Walijczyk nie był w najlepszym nastroju, zatrzymał się obok nas, podpisał dzieciakom piłki i zdjęcia oraz zapozował z nami do wspólnej fotografii. Ja sam zgłupiałem totalnie, bo to mój ulubiony piłkarz, a zeszłoroczną telenowelę transferową śledziłem z zapartym tchem jak zakochana nastolatka... Coś niebywałego. Następnie udaliśmy się do wyjścia i zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie.


Piękna przygoda na Narodowym, dzieciaki szczęśliwe, rodzice zadowoleni, pamiątki podpisane – pomimo przegranego meczu ten wieczór był dla mnie i podopiecznych Centrum Zdrowia Dziecka wyjątkowo udany.

Chciałbym na koniec powiedzieć, że warto jest pomagać innym, bo uśmiech dzieciaków, które mają naprawdę duże problemy, rekompensuje wysiłki. Jesteśmy kibicami najlepszego klubu na świecie – dawajmy tego przykład chociażby w naszych komentarzach na stronie, w myśleniu o innych i w każdej sytuacji na co dzień.

Hala Madrid! To zobowiązuje :)

Pozdrawiam

Mateusz

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!