Advertisement
Menu
/ Maciek Hypś

Nie jedziemy na egzekucję

Sobota, godzina 22.00, Camp Nou

Najważniejsze mecze ligowego sezonu w Europie. Dawno już nie działo się przed jednym z nich tak wiele. Pogrążony w kryzysie Real Madryt zaledwie kilka dni temu zmienił trenera – Bernda Schustera zastąpił Juande Ramos – co Dariusz Wołowski nazwał „aktem rozpaczy”. Nie da się ukryć, ale w gruncie rzeczy była to rozpacz nieprzytłoczona paniką, a nawet rozpacz rozsądna. Juande Ramos nie popisał się za bardzo w Tottenhamie, gdzie wiązano z nim olbrzymie nadzieje, ale przecież wcześniej, jako szkoleniowiec Sevilli, odniósł największe sukcesy w historii klubu z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. Na pewno jest to decyzja zdecydowanie lepsza niż awansowanie kogokolwiek z niższych szczebli sztabu szkoleniowego. Koncepcja ta zdała zresztą już na ocenę bardzo dobrą pierwszy egzamin, mecz z Zenitem. Teraz jednak nadchodzi egzamin przed komisją składającą się z najbardziej wymagających piłkarskich profesorów Półwyspu Iberyjskiego.

Nawet w Barcelonie nie odbywały się obecnie żadne walki byków *

Niestety, trudno o gorszy moment na rozegranie tak trudnego meczu. Prawda jest taka, że spotkanie z Zenitem nie wyjaśniło nam absolutnie niczego poza tym, że po tak przekonywającym zwycięstwie prawdopodobnie poprawiły się nastroje w drużynie. Gdyby między Zenitem a Barceloną czekały nas jeszcze, powiedzmy, dwa mecze z drużynami ze środka tabeli, można by mieć nadzieję, że Los Blancos nabiorą rozpędu, odzyskają formę i w dobrej dyspozycji przystąpią do El Clásico. Z drugiej jednak strony, możemy liczyć na efekt „nowej miotły” – zawodnicy, chcąc się pokazać przed nowym trenerem i czując, że sytuacja klubu jest mocno nieciekawa (w końcu nie zmienia się szkoleniowca w środku sezonu, który idzie po myśli władz klubu), często potrafią wykrzesać z siebie dodatkowe umiejętności.

Nie warto jednak narzekać na terminarz, bo i tak nie da się go zmienić. Zajmijmy się raczej samym meczem. Z kim przyjdzie się zmierzyć Realowi Madryt? Nasz typ odnośnie wyjściowego składu Dumy Katalonii to:

Víctor Valdés – Daniel Alves, Rafael Márquez, Carles Puyol, Éric Abidal – Yaya Touré, Seydou Keita (albo Eidur Gudjohnsen), Xavi – Leo Messi, Samuel Eto'o, Thierry Henry

W meczu z Sevillą trener Josep Guardiola postawił na Keitę, z Valencią jednak na Gudjohnsena, a tak naprawdę najchętniej desygnowałby w to miejsce Andrésa Iniestę, jednak wbrew wcześniejszym prognozom 24-letni wychowanek barcelońskiej szkółki nie zdążył się wykurować. Zresztą nawet gdyby zdążył, wątpliwe, by od razu bo zakończeniu rehabilitacji znalazł się w wyjściowym składzie na tak wymagające spotkanie. Czasami zastępował go też dwudziestoletni syn słynnego bramkarza Carlesa Busquetsa, Sergi, ale jak przyszło co do czego, czyli do grania z silnymi przeciwnikami, Guardiola stawiał jednak na Islandczyka lub Malijczyka.

Co się tyczy linii obrony, dla Abidala to będzie dopiero drugi mecz po kontuzji, ale z Valencią zagrał (jak na rekonwalescenta) co najmniej dobrze, chociaż trzeba przyznać, że tamtego dnia drużyna z Estadio Mestalla nie postawiła wysoko poprzeczki. Na środku, co oczywiste, Puyol, i chyba jednak Márquez. Gerard Piqué co prawda gra nieźle, ale nawet słaby Real Madryt to drużyna, na którą trzeba wystawić najlepszych z najlepszych, więc na doświadczonego Meksykanina, który poza odbiorem potrafi też rozegrać piłkę od tyłu lub bardzo dokładnie podać ją daleko do przodu, ostatnio głównie do Messiego lub Alvesa.

No właśnie, Alves. 25-letni Brazylijczyk z całą pewnością zajmie miejsce na prawej obronie. Jest zawodnikiem, który dużo biega, często dośrodkowuje, a przy tym bardzo dobrze wykonuje rzuty wolne. Przywoływany już Dariusz Wołowski właśnie w świetnej grze obrony FCB widzi główny dowód na to, jak silna jest obecnie ta drużyna.

Barcelona znów odzyskała swój dawny, pospolity wygląd

Co do pomocy, z perspektywy Barçy lepsze chyba będzie wystawienie Keity, który wspólnie z Yayą Tourém stanowić może parę nie do przejścia, dominującą i w powietrzu, i na ziemi, zwłaszcza wobec braku Diarry w Los Blancos, gdyż pozostali nasi pomocnicy za wiele nie wskórają w siłowych pojedynkach z tym afrykańskim duetem. Jeśli będą mieć dobry dzień, naszą jedyną nadzieją może niestety być wymuszanie fauli przez Gutiego i jak najszybsze utemperowanie waleczności pomocników Barcelony żółtymi kartkami. Lecz w takim wypadku miejsce jednego z nich może od razu zająć Busquets, zawodnik nie mniej wysoki i silny, a jego znikoma kreatywność nie będzie wówczas szczególnie istotną wadą. Wraz z nimi zagra Xavi, obecnie jeden z najlepszych zawodników La Liga, utrzymujący świetną dyspozycję, która dała mu wyróżnienie dla najlepszego gracza Euro 2008. Nie tylko świetnie podaje, jest też bardzo dobrym wykonawcą rzutów wolnych, choć nie takim jak Ronaldinho w szczytowej formie i chyba nawet nie tak dobrym jak Alves. Podkreślmy jednak, że nie ma co wskazywać na odcinanie Xaviego od podań jako na niezawodny sposób walki z FCB. Niestety, w takim wypadku Katalończycy zrezygnują z jego usług, przenosząc ciężar gry na prawe skrzydło. No i nie zapominajmy, że Xavi również potrafi dobrze wystawić się na faul.

Analiza przedniej formacji Dumy Katalonii jest przygnębiająca. Eksperci od Tagu po Wołgę zachwycają się siłą jej ataku i trudno się temu dziwić. W końcu trzeba nie byle jakich piłkarzy i współpracy między nimi, by w czternastu meczach ligowych zdobyć aż 44 gole, w tym w czterech spotkaniach pięć lub sześć (tak surowy wyrok wydano na Sporting, Atlético, Almeríę i Real Valladolid). Obecny Thierry Henry to oczywiście nie ten poziom co w Arsenalu, do tego wszyscy już się przyzwyczaili i chyba z tym pogodzili, ale Francuz wciąż potrafi od czasu do czasu nawiązać do formy z czasów londyńskich. Jednakże Eto'o i Messi to zupełnie inna sprawa. Łącznie 23 gole w La Liga, ponad połowa dorobku całej drużyny (dla porównania: nasi dwaj najlepsi strzelcy, Higuaín Raúl, pokonali bramkarzy rywali zaledwie czternaście razy), pełna wymienność pozycji, a przy tym świetna współpraca Messiego z Alvesem na prawej flance. Czy Barcelona ma obecnie najlepsze prawe skrzydło w swojej historii? Bardzo możliwe. W całej historii futbolu? To już przesada, ale nie da się ukryć, że to właśnie po naszej lewej stronie czaić się będzie największe zagrożenie. Będzie to szczególnie ważne w tym meczu, gdyż Marcelo nie może grać za kartki, a Heinze jest niestety zawodnikiem bardzo niepewnym i zdarzają mu się mecze, w którym bardziej szkodzi kolegom niż pomaga.

Na lewym skrzydle Barcelony tymczasem Henry zapewne zmierzy się z Ramosem, będzie to więc pojedynek zawodnika z czołówki swojej drużyny jeśli chodzi o odbiory i ilość fauli, których ofiarą padł, przeciwko obrońcy, który w praktycznie każdym meczu zbiera kartki.

O wydarzeniach w Barcelonie dochodziły jedynie mętne wieści

Barça niczym nas nie zaskoczy, tak jak i nie zaskoczyła innych drużyn, z którymi grała. Wszyscy wiedzą jakich ma zawodników i jakim gra ustawieniem, ale nie za bardzo im to pomaga, co niestety potwierdzają wyniki. Czy nam się to podoba, czy nie, jest to drużyna niezwykle silna, my natomiast jesteśmy dużo słabsi, niż powinniśmy być. Niektórzy piłkarze z tych, których ma do dyspozycji Juande Ramos, są po prostu gorsi od bezpośrednich przeciwników z Barcelony, inni nie mają formy (podobnie jak i cała drużyna), jeszcze innych wyłączyły z gry kartki i kontuzje. A najbardziej niepokojący w skali indywidualnej jest kryzys formy Ikera Casillasa. Jeśli piłkarz jest tak dobry, jak jego ostatni(e) mecz(e), to nasz portero jest obecnie (nie myślałem, że dożyję momentu, w którym będę musiał to przyznać) zdecydowanie gorszy od Valdésa (brrrr...). A skoro od czasu Mistrzostw Europy, na których był obok Xaviego i Marcosa Senny bezwzględnie najlepszym piłkarzem Złotej Drużyny, nie zagrał żadnego supermeczu, to nie ma powodu, by wobec ostatnich występów, w których seryjnie przepuszczał piłkę do bramki, nagle miał takowy rozegrać. Nie liczmy jednak na to, że zagra Jerzy Dudek. Pomijając już doniesienia prasowe, które jednoznacznie wskazują na Hiszpana, było dość oczywiste, że posadzenie Casillasa na ławce jest posunięciem jedynie tymczasowym, umożliwiającym mu odpoczęcie. Rzecz w tym, że poprzedni trenerzy nigdy takich posunięć nie stosowali.

Do niedyspozycji Casillasa dokłada się jeszcze omawiana już na wszystkie sposoby ogólna niedyspozycja drużyny. Gole strzelane przez Real Madryt to ostatnio często kwestia bardziej szczęścia i niefrasobliwości przeciwnika niż przemyślanych, pięknych akcji kombinacyjnych. Los Blancos to obecnie drużyna solidna, ale nijaka, brakuje lidera z prawdziwego zdarzenia i stałej, jednorodnej koncepcji wyjściowego składu, a sytuację może dodatkowo pogorszyć zatrudnienie nowego trenera. Nasze akcje są na tyle schematyczne, że nawet przeciętna defensywa umie sobie z nimi poradzić, który to stan rzeczy dodatkowo podkreśla brak Van Nistelrooya, gdyż magiczne umiejętności Holendra w polu karnym pozwalały maskować nieporadność naszych pomocników, teraz widoczną jak na dłoni. Odpowiednio ustawiony i wspomagany z drugiej linii Saviola potrafił w Barcelonie strzelić około dwudziestu goli w sezonie, ale gdzie Rzym, a gdzie Krym (czyli Saviola madrycki)... Całe szczęście, że właśnie w tej chwili formę zyskał Gonzalo H., bo strach myśleć, gdzie bylibyśmy bez niego.

A już zupełnie dobija nas lista nieobecnych. O tym, jak wiele tracą Królewscy przez kontuzję Diarry, już pisaliśmy. O tym, jak bardzo przydaliby się Marcelo i Van Nistelrooy, także. Dodajmy do tego nieobecność Wesleya Sneijdera (kontuzja, z którą być może uda się coś zrobić dosłownie na ostatnią chwilę) i Arjena Robbena (kartka) i okaże się, że nasza i tak mało kreatywna pomoc zupełnie straciła pazury. Źle się dzieje w państwie... no, może niekoniecznie duńskim.

W czym więc możemy szukać nadziei?

Na pewno w statystyce. Jak już pisaliśmy, w ostatnich latach Camp Nou był dla nas bardzo gościnnym stadionem, a mecze te były rozgrywane przy bardzo różnych układach ligowej tabeli. Przede wszystkim jednak w psychicznej mobilizacji madridistas (przegrana w Barcelonie równać się będzie zmniejszeniu szans na obronę mistrzostwa do absolutnego minimum) oraz... w samej nazwie El Clásico. Nie bez przyczyny mówi się przecież, że są to mecze magiczne, mecze, w których niezależnie od przedmeczowych prognoz może paść dosłownie każdy wynik.

Barcelońskie ulice brukowane są kwadratowymi kamieniami

Kiedy tak czytam, co napisaliśmy na temat nadchodzącego meczu, dochodzę do wniosku, że wyszedł nam strasznie przygnębiający tekst, de facto skazujący Los Blancos na pożarcie bez popicia. No i powiedzmy sobie szczerze: obiektywna, dokonana na zimno ocena sytuacji musi być właśnie taka, a trener Schuster miał pod tym względem rację. Niemniej jednak, gdy dotarła do mnie wypowiedź Niemca, moje ręce – podobnie jak ręce Michała Pola – opadły.

Bo po pierwsze dobry trener musi umieć wykrzesać z drużyny nie tylko sto procent mocy wtedy, gdy ta jest „w gazie”, ale przede wszystkim sto pięć procent, gdy brakuje i formy, i wiary, i nadziei. Dobry trener, taki jak choćby Fabio Capello, potrafi wznieść się ponad zimną logikę i... dokonać cudu, jeśli nic innego nie pomoże. Po drugie zaś: mecz Realu Madryt z Barceloną to nie jest mecz, w którym stosuje się tradycyjne prawa futbolowej logiki. Dlatego prawdziwy madridista, choć świadom tego, o ile lepszą drużyną jest obecnie FC Barcelona, nie może tracić wiary w zwycięstwo.

A podsumować to wszystko można tylko w jeden sposób: przypominając, co to znaczy wierzyć we własne siły i walczyć do końca, wbrew wszystkiemu. Tego właśnie potrzeba nam jutro.




Ostatnie mecze naszych rywali

DataRozgrywkiRundaWynik
9 grudnia 2008Liga Mistrzów6. kolejkaFC Barcelona - Szachtar Donieck 2:3
6 grudnia 2008Liga BBVA14. kolejkaFC Barcelona - Valencia CF 4:0
29 listopada 2008Liga BBVA13. kolejkaSevilla FC - FC Barcelona 0:3
26 listopada 2008Liga Mistrzów5. kolejkaSporting CP - FC Barcelona 2:5
23 listopada 2008Liga BBVA12. kolejkaFC Barcelona - Getafe CF 1:1
16 listopada 2008Liga BBVA11. kolejkaRecreativo Huelva - FC Barcelona 0:2
12 llistopada 2008Copa del Rey1/16 finałuFC Barcelona - Benidorm 1:0
8 listopada 2008Liga BBVA10. kolejkaFC Barcelona - Real Valladolid 6:0
4 listopada 2008Liga Mistrzów4. kolejkaFC Barcelona - FC Basel 1:1
1 listopada 2008Liga BBVA9. kolejkaMálaga CF - FC Barcelona 1:4


* Wszystkie śródtytuły są cytatami, opisującymi sytuację Barcelony w różnych momentach hiszpańskiej wojny domowej, zaczerpniętymi z książki George'a Orwella „Hołd dla Katalonii”, którą niniejszym gorąco polecamy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!