I tak źle, i tak niedobrze
Czy da się wygrać i przegrać jednocześnie? Z technicznego punktu widzenia nie za bardzo. W praktyce jednak nic nie jest aż tak czarno-białe.
Xabi Alonso zbija piątkę z Rodrygo. (fot. Getty Images)
W rozgrywanym pod koniec kwietnia 1993 roku na stadionie Widzewa meczu Polski z San Marino komentujący tamto spotkanie Dariusz Szpakowski nie bawił się w dyplomację i głośno zastanawiał się, ile bramek biało-czerwoni zapakują słabeuszowi. Wówczas nie miał jeszcze pojęcia, że właśnie skomentuje spotkanie, które wielu kibiców reprezentacji pamięta do dziś. I to bynajmniej nie z powodu rozniesienia rzeczonego słabeusza w pył rekordową liczbą goli.
Orły Andrzeja Strejlaua co prawda wygrały, ale zaledwie 1:0. Nie rozmiar wygranej był jednak największym problemem, lecz fakt, że Jan Furtok zwycięskiego gola strzelił jednym z bodaj najbardziej chamskich zagrań ręką w historii futbolu. Z pragmatycznego punktu widzenia, zadanie zostało wykonane. Trzy punkty zostały przecież na miejscu. W rzeczywistości nie sposób było zdystansować się od okoliczności zwycięstwa nad zespołem uchodzącym w Europie za chłopców do bicia i łowców pamiątek.
Choć z Talaverą Real Madryt nie musiał uciekać się do oszustwa, by zwyciężyć, to jednak po ostatnim gwizdku środowej potyczki dziwnym trafem skojarzyła nam się ona właśnie z przytoczonym wyżej starciem Polski z San Marino. Nawet jeśli poziom zespołów w piłce nożnej z dnia na dzień staje się coraz bardziej wyrównany, to mimo wszystko w rywalizacji z czerwoną latarnią trzeciej ligi jako Real Madryt mieliśmy święte prawo spodziewać się po prostu łatwego meczu i to bez względu na ostatnie problemy drużyny.
Co zaś dostaliśmy? Spotkanie, po którym nawet nie stoimy w miejscu. Trudno o optymizm, gdy losy meczu z zespołem z głębokich peryferii poważnej piłki musi rozstrzygać Kylian Mbappé, a wynik w ostatnich sekundach ratuje nam bramkarz. Wiemy, że głównym zamysłem w tego rodzaju potyczce nie było bezlitosne pastwienie się nad trzecioligowcem, by odreagować niepowodzenia. Powinna ona jednak pozostawiać w nas poczucie, że gdyby tylko nam na tym zależało, moglibyśmy zacząć się znęcać nad Talaverą w każdej chwili.
Królewscy po raz pierwszy od przełomu października i listopada wygrali dwa mecze z rzędu, ale trudno powiedzieć, by wątpliwości zostały rozwiane choćby w niewielkim stopniu. Już po starciu z Alavés ciężko było doszukiwać się powodów do zadowolenia. Mimo wszystko dało się na upartego uznać, że postawiliśmy jakiś malutki krok do przodu. Wrażenie to szybko wyparowało po wizycie w Talaverze.
W środę Xabi Alonso na pomeczowej konferencji stwierdził, że wraca do Madrytu uradowany, wczoraj natomiast w rozmowie z dziennikarzami zapewniał, że ma się dobrze. Szczerze mówiąc, nie mamy pojęcia, czy mówił poważnie, sam jest już zmęczony, czy postanowił wchodzić w jakieś gierki z mediami. Bez względu na to, która z tych opcji jest najbliższa prawdy, każda z nich i tak sugeruje, że coś wciąż nie gra.
W meczu z Sevillą w najlepszym razie otrzymać możemy jakiś sygnał mogący zwiastować poprawę. W razie zwycięstwa i tak będziemy musieli poczekać dłuższą chwilę, by przekonać się, czy mowa o pojedynczym wyskoku, jak z Bilbao na San Mamés, czy coś jednak trwale ruszyło do przodu. Cokolwiek wydarzy się tego wieczoru na Santiago Bernabéu, z czystym sumieniem możemy napisać, że to dobrze, iż ten rok dla Realu Madryt wreszcie się kończy. Z perspektywy kibica Królewskich był on niesamowicie wyczerpujący. Dlatego też dziś będziemy usatysfakcjonowani, jeśli po prostu nie zepsujemy nic jeszcze bardziej. Za naprawianie weźmy się już z choć odrobinę świeższym umysłem.
***
Mecz z Sevillą rozpocznie się o 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ Sport w serwisie CANAL
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze