Advertisement
Menu
/ marca.com

Xabi i Real, czyli kiedy projekt upada przez szatnię

Juan Ignacio García-Ochoa z dziennika MARCA stwierdza, że problem Realu Madryt Xabiego Alonso nie wynika z aspektów czysto piłkarskich. Lub wynika nie tylko z nich. Przedstawiamy tekst dziennikarza na temat upadku Królewskich w ostatnich tygodniach.

Foto: Xabi i Real, czyli kiedy projekt upada przez szatnię
Xabi Alonso podczas meczu z Celtą. (fot. Getty Images)

Projekt Xabiego Alonso zaczął upadać w dniu, w którym Vinícius wybuchł na oczach całego Bernabéu. Bez wsparcia klubu, który zdecydował się nie interweniować i zostawił wszystko w rękach trenera, Xabi zaczął tracić autorytet i tożsamość, dzięki którym wygrał pierwsze 13 z 14 spotkań. Zwycięstwo z Barceloną pozostawiło po sobie ranę, która zamiast się goić, staje się coraz większa, pisze Juan Ignacio García-Ochoa z dziennika MARCA.

Xabi Alonso przyszedł do klubu z jasną misją: zbudować nowoczesny i rozpoznawalny zespół ze zdefiniowaną tożsamością. W Realu byli już zmęczeni „miękką ręką” Carlo Ancelottiego czy Zinédine'a Zidane'a i po latach łagodnego zarządzania oraz nienaruszalnych hierarchii klub chciał dać sobie szansę na postawienie na trenera nowej generacji, „bardziej nowoczesnego”, jak mówiono w klubie, kogoś zdolnego wyznaczyć kierunek, na wzór Mikela Artety w Arsenalu. Baskijski szkoleniowiec zachwycił wiosną swoim zespołem i wszyscy na Bernabéu byli przekonani, że ich Real potrzebuje czegoś podobnego, mimo że była to formuła, która historycznie w klubie się nie sprawdzała.

Xabi Alonso, który zrobił z Bayeru Leverkusen mistrzowski zespół, a z nieznanych piłkarzy gwiazdy światowego formatu, zaakceptował to wyzwanie wierny swoim ideom. Nie przychodził tu, by przystosowywać się do szatni, ale po to, by ją zmienić. 

Jasny plan od pierwszego dnia
Od momentu przybycia Xabi Alonso doskonale wiedział, jaki typ drużyny chce zbudować i bardzo szybko zaczął to pokazywać, bo już na Klubowych Mistrzostwach Świata. Xabi proponował zespół bogaty taktycznie, zdolny do poruszania się w wielu systemach, ale oparty na jednej, niepodważalnej idei wyjściowej: wysokim pressingu i zaangażowaniu całego zespołu. Aby to osiągnąć, pierwszym krokiem było zbudowanie drużyny wokół Mbappé, którego mieli otaczać zawodnicy solidarni. Trener postąpił sprytnie i oparł się na najlepszym piłkarzu świata, kończąc z niejednoznacznością, jaką rok wcześniej wykazywał Ancelotti.

Jednocześnie, stawiając na Kyliana, wysłał bezpośrednią wiadomość do Viníciusa: jeśli chcesz grać, musisz biegać. Brazylijczyk częściej niż zwykle siadał na ławce, wielokrotnie zaczynając mecze jako rezerwowy, a Real, zamiast się kruszyć, zaczął wygrywać. Z powodu operacji barku na początku sezonu nie było też Jude’a Bellinghama, co sprzyjało bardziej wyrównanemu i zespołowemu kontekstowi na boisku z Ardą Gülerem jako punktem odniesienia drużyny.

Początkowo wyniki dopisywały. Real wygrał 13 z pierwszych 14 spotkań, co było jednym z najlepszych startów w historii klubu. Gra nie była szczególnie efektowna, ale zespół był solidny, konkurencyjny i stały. W tym okresie w wyjściowych jedenastkach pojawiali się tacy zawodnicy jak Mastantuono, Brahim czy Rodrygo. Szczególnie Argentyńczyk był kluczowym elementem w układance Xabiego ze względu na swoją zdolność do pressingu, agresywnej gry i podtrzymywania wysiłku całej drużyny. Nagłe pojawienie się młodego piłkarza River budziło pewne wątpliwości z powodu jego problemów ze skutecznością, ale dla Xabiego był on bezcenny ze względu na swój głód gry i za naturalną dyscyplinę zarówno w wysokim pressingu, jak i w defensywie. Mastantuono był żołnierzem i wzorem, czyli dokładnie tym, czego Alonso chciał w swoich pierwszych dniach pracy w roli trenera.

Jednak podczas gdy wyniki się zgadzały, szeroka część szatni zaczęła kręcić nosem. Ważni zawodnicy, jak Vinícius, Bellingham czy Valverde, wyrażali swoje niezadowolenie z metod pracy trenera. Zaczęły się przecieki: za dużo analiz wideo, ciężka praca taktyczna, nadmierne wymagania na tablicy taktycznej. Klasyczna zimna wojna między piłkarzami a sztabem szkoleniowym.

Zimna wojna w szatni i Klasyk jako punkt zwrotny
Twarzą tego konfliktu był Vinícius. Brazylijczyk nie akceptował drugoplanowej roli, wymagań defensywnych narzucanych mu przez Xabiego, a tym bardziej jego częstych zmian w trakcie meczu. Przekaz trenera był jasny i spójny z jego projektem, ale szatnia zaczynała iść w odwrotnym kierunku.

Wszystko ostatecznie pękło w dniu Klasyku. Vinícius publicznie wybuchł po tym, jak Xabi Alonso zmienił go na 20 minut przed końcem spotkania. To był punkt zwrotny, niestety ku gorszemu. Klub postanowił nie ingerować w ten akt niesubordynacji i całą sprawę pozostawił w rękach trenera, który został całkowicie sam. Nie było żadnej kary. I wtedy Xabi przegrał tę bitwę.

Od tamtego dnia, poza pojedynczymi meczami, jak z Valencią czy na San Mamés, Real stacza się po równi pochyłej. Nie jest przypadkiem, że zespół przestał pressować tak jak wcześniej, że Brahim czy Mastantuono (nawet po powrocie po kontuzji) zniknęli z wyjściowej jedenastki, że Vinícius i Bellingham stali się nietykalni, że Valverde niemal przestał pojawiać się na boku obrony… Po Klasyku Xabi przestał działać jak trener, a zaczął jak zarządca ego. Czyli dokładnie jako ktoś, kim nie miał być, gdy przychodził.

Pierwotna idea Xabiego była zupełnie inna: chciał drużyny, w której wszyscy biegają, niezależnie od nazwiska czy statusu. Stąd jego początkowa surowość wobec Viníciusa i Jude’a Bellinghama. Jego celem nie było karanie, lecz nauczenie ich czegoś innego niż to, do czego byli przyzwyczajeni. Uświadomienie im, że aby grać w jego Realu, trzeba biegać. Xabi oczywiście liczył na Viníciusa i Bellinghama, których uważa za gwiazdy światowego formatu, ale chciał, by zaangażowali się w określoną ideę. Postawił na to, by być trenerem twardym, może mało empatycznym, jednak po chwili musiał się z tego wycofać dla dobra atmosfery w szatni. W tym momencie problem piłkarski staje się oczywisty.

Nie ma wątpliwości, że tę bitwę wygrali piłkarze. Bez wsparcia klubu w dniu, w którym Vini eksplodował, Xabi Alonso stracił władzę. Dziś jest bardziej zdany na łaskę szatni niż na własny pomysł taktyczny. Jego projekt, który narodził się z sensem i spójnością, pomimo surowości niektórych decyzji, rozmył się w ustępstwach. Real Madryt ponownie stał się drużyną bez wyraźnej tożsamości, a Xabi Alonso trenerem uwięzionym między swoimi ideami a rzeczywistością, której nie kontroluje.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!