Zwycięstwo imienia Sergio Llulla
W 9. kolejce Ligi Endesa Real Madryt pokonał na wyjeździe Tenerife. Niewiele brakowało, żeby Królewscy wypuścili prowadzenie z rąk w ostatnich sekundach, ale nie pozwolił na to Sergio Llull.
Sergio Llull. (fot. Getty Images)
Real Madryt pokonał Tenerife na wyjeździe i ma szansę na to, by zostać liderem Ligi Endesa. Teraz wszystko zależy od rozstrzygnięcia wieczornego meczu Baskonii z Valencią. W dzisiejszym spotkaniu Królewscy przez większość czasu, bo przez prawie 33 minuty, znajdowali się na prowadzeniu, ale Kanaryjczycy walczyli do ostatnich sekund i byli bliscy sprawienia niespodzianki. Graczem meczu został Sergio Llull, który dzisiaj dobrze spisywał się na obwodzie.
Pierwsza kwarta i cała pierwsza połowa były mocno defensywne. Królewscy od początku mieli zdecydowaną przewagę przy zbiórkach. Było to jednak neutralizowane poprzez straty. Tych przytrafiło się zbyt dużo, szczególnie że Tenerife w początkowych minutach grało bardzo uważnie. Tavares i spójka skutecznie odstraszali Kanaryjczyków spod kosza, lecz rzuty z dystansu wychodziły gospodarzom przyzwoicie. Różnica po dziesięciu minutach była niewielka (16:18).
W drugiej części Real Madryt ani na moment nie oddał prowadzenia rywalom. Wręcz przeciwnie, budował swoją przewagę, która osiągnęła dwucyfrową wartość. Świetna defensywa i walka o zbiórki mogły przyczynić się do zbudowania ogromnego prowadzenia. Zabrakło jednak skuteczności, i to spod kosza. Właściwie do każdego zawodnika można było mieć o to pretensje. W połowie wynik jeszcze niczego nie rozstrzygał (25:33).
Po zmianie stron przez kilka minut wszystko układało się po myśli madrytczyków. Jednak krok po kroku Tenerife się rozkręcało i zaczęło gonić. Pomagała w tym wysoka skuteczność na obwodzie. Kanaryjczycy wykorzystywali też nieobecność Tavaresa. Sergio Scariolo stracił w pewnym momencie cierpliwość i zarobił faul techniczny. Z prowadzenia Królewskich został tylko punkt (48:49).
Bardzo ciekawie było w ostatniej kwarcie. Tenerife było bardzo skuteczne na obwodzie, ale również pod koszem. Real Madryt był w stanie na to odpowiedzieć, ale Królewscy popełniali zbyt wiele strat. To dodawało wiary gospodarzom, którzy na 49 sekund przed końcem doprowadzili do remisu. Jakby tego było mało, w kolejnej akcji Campazzo spudłował, kiedy na zegarze zostały 2 sekundy i do tego sfaulował. Jaime Fernández miał dwa rzuty osobiste, z których wykorzystał tylko drugi. Madrytczycy mieli ostatnią akcję, Maledon podał do Llulla, a kapitan zrobił to, z czego jest znany przez całą swoją karierę. Oddał celny rzut w decydującym momencie i zapewnił Realowi Madryt zwycięstwo.
70 – Tenerife (16+9+23+22): Van Beck (15), Fitipaldo (5), Scrubb (8), Guerra (9), Doornekamp (7), Kostadinow (-), Fernández (14), Bordón (2), Szermadini (4), Abromaitis (3), Giedraitis (3), Alderete (3).
71 – Real Madryt (18+15+16+22): Krämer (5), Campazzo (9), Procida (4), Hezonja (17), Tavares (7), Okeke (6), Maledon (3), Deck (5), Garuba (2), Llull (11), Feliz (0), Łeń (2).
Poza kadrą znaleźli się:
- Alberto Abalde – decyzja trenera
- Trey Lyles – jeden z trzech zawodników z paszportem spoza Wspólnoty (do każdego meczu Ligi Endesa można zgłosić dwóch takich graczy, tym razem byli to Okeke i Deck)
- Izan Almansa – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze