Zwycięstwo z liderem
W 13. kolejce Euroligi Real Madryt pokonał na wyjeździe Hapoel Tel Awiw. Mecz był bardzo wyrównany, ale Królewscy zasłużyli na wygraną.
Elijah Bryant i Mario Hezonja, MVP dzisiejszego spotkania. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt pokonali lidera Euroligi, wyraźnie pokazując, że wyjazdowy problem zakończył się również w Eurolidze. Królewscy prowadzili przez większość spotkania i wytrzymali zaciętą końcówkę. To spotkanie mocno pokazało różnicę w podejściu obu trenerów. Itoudis zawęził rotacje w tym spotkaniu i posłał na parkiet tylko ośmiu graczy, z których sześciu grało przez ponad 25 minut. Scariolo korzystał z jedenastu zawodników i tylko Tavares był na boisku dłużej niż 25 minut. Graczem meczu został znakomity dzisiaj Hezonja. Chorwat jeszcze niedawno był krytykowany, a dzisiaj udowodnił swoją wartość.
Real Madryt rozpoczął mecz bardzo dobrze, trafiając dwukrotnie z dystansu. To było o tyle ważne, że z tym aspektem gry drużyna ciągle ma problemy. Hapoel szybko się ocknął po tym początku i doprowadził do remisu dzięki Jonesowi. Królewscy natomiast ponownie wyszli na prowadzenie dzięki Hezonji, który wyróżniał się w tej części rywalizacji. Był odpowiedzialny za połowę zdobyczy punktowej, a ponadto pomagał w defensywie i po naprawdę dobrej kwarcie madrytczycy mieli kilka oczek więcej na koncie (18:22).
Po krótkiej przerwie dobra passa trwała i przewaga Realu Madryt zrobiła się dwucyfrowa (18:28). Wtedy do akcji wkroczył Blakeney. Jego rzuty z dystansu przywróciły Hapoel do gry w trudnym dla niego momencie. Nie pozwolił Królewskim na odskoczenie. Kiedy gospodarze zbliżyli się punktowo, to tempo gry wyrównało się pod oboma koszami. Gra punkt za punkt przełożyła się na to, że madrytczycy schodzili do szatni z niewielką zaliczką (36:39).
Po zmianie stron sytuacja się powtórzyła. Real Madryt rzutami z obwodu zwiększył przewagę, a później Hapoel stopniowo odrabiał stratę. Dobrze dzisiaj prezentował się Abalde. W końcu jednak swój moment mieli gospodarze. Blakeney czy Motley wyprowadzili swoją drużynę na sześciopunktową przewagę. Królewscy zachowali zimną krew i zakończyli kwartę serią 8:0. Dzięki temu to oni prowadzili przed decydującą częścią gry (58:60).
Czwarta kwarta to znów dobry początek Realu Madryt i doskok Hapoela. Później rozpoczęła się zacięta walka o zwycięstwo. Każda akcja była na wagę złota. W ciągu ostatnich pięciu minut defensywa była kluczowa, ponieważ w połowie kwarty był remis 69:69. Przez resztę spotkania obie drużyny zdobyły łącznie jedenaście oczek. Na szczęście o jedno więcej znalazło się na koncie madrytczyków, chociaż Micić miał rozpaczliwy rzut na zwycięstwo równo z końcową syreną. Real Madryt wygrał tylko jedną z czterech części meczu, ale to wystarczyło, żeby móc wracać do stolicy Hiszpanii z wygraną w garści.
74 – Hapoel Tel Awiw (18+18+22+16): Jones (14), Bryant (13), Micić (8), Wainright (6), Oturu (6), Motley (10), Blakeney (14), Segev (-), Timor (-), Ennis (-), Blayzer (-), Malcom (3).
75 – Real Madryt (22+17+21+15): Abalde (11), Campazzo (11), Okeke (0), Hezonja (19), Tavares (4), Lyles (2), Maledon (6), Deck (9), Garuba (4), Llull (3), Feliz (6), Łeń (-).
Poza kadrą znaleźli się:
- Izan Almansa – przebywa na zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii
- Gabriele Procida – decyzja trenera
- David Krämer – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze