Courtois cz.1: Wymieniam błędy drużyny po meczu, ale sam też potrafię przyznać, że przegraliśmy finał Pucharu z mojej winy
Thibaut Courtois udzielił wywiadu programowi El Partidazo w radiu COPE. Przedstawiamy pierwszą część wypowiedzi bramkarza Realu Madryt z tej rozmowy.
Thibaut Courtois. (fot. Getty Images)
[prowadzący Juanma Castaño] To luksus móc porozmawiać z takim piłkarzem z najwyższego poziomu. I zapewne najlepszym bramkarzem na świecie. Czy ktoś ma co do tego wątpliwości? Witam, Thibaut. Ty uważasz, że jesteś najlepszy na świecie?
Cóż, na pewno jednym z najlepszych [śmiech]. Na końcu to zależy od preferencji każdej osoby i każdy ma swoje zdanie. Ja muszę pomagać mojemu klubowi i mojej drużyny, a potem każdy wyda swoją opinię.
Twoje top3 bramkarzy.
Siebie pominę, ok? To ma być obecnie?
Tak.
Myślę, że w tym sezonie świetny poziom prezentuje Oblak. Bardzo podoba mi się Alisson, nawet jeśli teraz jest kontuzjowany. I bardzo podoba mi się też w tym sezonie David Raya. To nie jest ustawione pozycjami, po prostu wybieram tę trójkę.
Jak się czujesz? Będziesz mógł zagrać w weekend?
Tak, będę gotowy na weekend. To była malutka kontuzja. Musiałem odpocząć, zregenerować się i wyleczyć. Dzisiaj popracowałem już trochę na boisku. Jutro zrobię trochę więcej i powoli będę dochodzić do 100%. W poprzednim sezonie miałem dwie kontuzje mięśnia przywodziciela. W meczach wykonuję dużo wykopów i dlatego chciałem teraz ochronić trochę mięsień bez podejmowania ryzyka, bo nadchodzą ważne miesiące i nie chciałem zobaczyć, jak wypadam na 5-6 tygodni. Dlatego też zaskoczyło mnie trochę poruszenie w Belgii, że specjalnie uciekałem od reprezentacji. Wcale tak nie było, bo dodatkowo nie wiem, ile jeszcze będę grać w kadrze i każdy mecz w niej jest dla mnie czymś pięknym. Czasami jednak ciało jest ważniejsze.
Teraz przy każdych powołaniach powstaje spory rozgardiasz: komunikaty medyczne, zamieszania, ktoś nie gra w kadrze, ale gra w pierwszym meczu w klubie... Tak będzie też w twoim przypadku. Padają podejrzenia, że się oszczędzacie.
Nie, tak nie jest. Chodzi o to, że ja w meczu w środku tego tygodnia nie mógłbym zagrać. Nie mogłem grać. Nie było tak, że byłem gotowy do gry. Po Rayo poczułem, że z przywodzicielem jest trochę źle. Zrobiliśmy rezonans i dostrzegliśmy kontuzję. Jest mała, ale istniało ryzyko jej pogłębienia. Nie mogłem zagrać w środku tygodnia ani w weekend. Rozumiem, że nie zawsze jest łatwo selekcjonerom i klubom, bo każdy chce chronić siebie i to samo dotyczy zawodników. Nie jest łatwo, ale powtarzam, że to końcówka mojej kariery reprezentacyjnej i też nie chcę tracić meczów. Ważna jednak dla mnie jest też dobra dyspozycja przez cały sezon i gra w każdym meczu w Realu, a potem zaliczenie pięknego mundialu.
Czy według ciebie Real ma obecnie mały dołek? Mały kryzys? Małą obniżkę wyników i gry?
Wiesz, że kiedy remisujemy lub przegrywamy, to zawsze mówi się o kryzysie, ale zawsze więcej hałasu jest na zewnątrz niż w środku. To jest dla mnie jasne. Wiesz, mecz z Liverpoolem nie był dobry. Przegraliśmy zasłużenie, ale mecz z Rayo nie był tak zły. Boisko Rayo zawsze do tego doprowadza, że ciężko się tam gra. Mieliśmy w pierwszej połowie 2-3 okazje, ale nie strzeliliśmy gola, a w drugiej części zabrakło nam trochę kreacji. Jednak mecze z Rayo do tego prowadzą. W ostatnich latach ten wyjazd wiele nas kosztował. Dwa lata temu też tam nie wygraliśmy, ale na koniec zdobyliśmy mistrzostwo i Ligę Mistrzów. To trudne mecze, ale wiemy, że musimy się poprawić. Teraz przed nami trudny miesiąc z wieloma wyjazdami i poradzimy sobie dobrze. Trzeba wrócić do wygrywania w meczu z Elche.
Myślę, że ludzie lepiej rozumieją mecz z Rayo niż z Liverpoolem. To był twój fantastyczny występ. Bez ciebie to byłby pogrom. Xabi Alonso ocenił jednak, że mecz rozstrzygnęły szczegóły, że starcie było dosyć wyrównane. Ludzie odpowiadali: szczegółem był Courtois. Kibice byli zaskoczeni słowami trenera.
Tak, ale na końcu też możesz to odczuwać inaczej przed telewizorem niż my na boisku. Na boisku ja czułem, że w pierwszej mieliśmy dosyć duża kontrolę, a wiele ich okazji to były strzały z dystansu, co może się dziać, albo brały się ze złego wybicia, bo tak powstała ta akcja Wirtza z Szoboszlaiem. W drugiej połowie okazje pochodziły ze stałych fragmentów. Nie musiałem wykonywać wielu parad po akcjach z gry. Ja też czułem, że w pierwszej połowie prezentowaliśmy się lepiej w meczu i graliśmy dosyć dobrze, a w drugiej wiele kosztowało nas stworzenie zagrożenia. Tak było też z Rayo. W tym możemy się poprawić. Faktycznie słowa, że mecz z Liverpoolem rozstrzygnęły detale, mogą wydawać się szalone, ale wcale tak nie jest. Na końcu na boisku widzimy to tak samo. I tak było, że w pierwszej połowie było dosyć równo, a w drugiej oni byli lepsi ofensywnie i defensywnie.
Pojawiły się informacje, że Xabiemu trochę wymyka się spod kontroli szatnia. Że niektórzy nie są za bardzo zadowoleni. Że dochodzi do przeciągania liny między niektórymi piłkarzami a trenerem. Czy ty masz w środku tę faktyczną władzę, że możesz naprostować sprawy, gdy coś wymyka się spod kontroli?
Ja nie czuję, że nie ma dobrych relacji. Dobrze trenujemy, jest dobra relacja z trenerem i na końcu w szatni zawsze wypowiada się ktoś, kto jest niezadowolony, że nie gra za dużo czy gra inaczej. Tak może się dziać, ale w naszym zespole zawsze mówimy sobie wszystko wprost na spotkaniach i nie ma żadnego problemu. A ja myślę, że mam 33 lata i gdy trzeba zaprowadzić porządek, to jestem jednym z tych, którzy mogą to zrobić i będzie to zaakceptowane [śmiech]. To nie jest jednak coś, czego potrzebowaliśmy. Wszyscy wiedzą, że wiosłujemy w jednym kierunku i moim zdaniem nie ma problemu. Czasami uważam, że informacje na zewnątrz są szalone. Czytam coś i sam mówię: to nie jest prawda, to tak nie wygląda. To jednak tworzy hałas i tak to wygląda w Realu Madryt.
Dla ciebie sytuacja Viníciusa z Klasyku została dobrze zamknięta? To już jest zabliźnione?
Tak, jest zamknięte i zaakceptowane. Przeprosił i tyle, ruszyliśmy dalej. Nie było tam żadnego problemu i na końcu wszyscy jesteśmy ludźmi. W meczu z wysokim pulsem i adrenaliną możemy zareagować w sposób, którego potem żałujemy. To przytrafiało się mi i innym ludziom. Na końcu on przeprosił całą drużynę i cały sztab szkoleniowy. Tam to zostało zamknięte dla całego zespołu.
Ciekawe, czy tu powiesz prawdę. Praktycznie zawsze jesteś gotowy udzielić wywiadu po meczu, padł dobry lub zły wynik. Czasami krytykujesz zespół. Mówisz wprost, że nie możecie tak bronić czy popełniać takich fauli. Jesteś czasami ostry wobec ekipy. Czy to stworzyło ci kiedyś problemy z kolegami? Powiedzieli, że pewnych komentarzy możesz sobie oszczędzić? Powiedz prawdę.
[uśmiech] Nie, ja zawsze mówię prawdę, nie mam z tym problemu. Nikt nic takiego mi nie mówił i to też nie jest jakieś najeżdżanie na kolegów. Po prostu mówię, jak jest, bo inaczej, po co byłyby te wywiady? Oczywiście nie można wyciągać wszystkiego na zewnątrz, ale czasami są oczywiste rzeczy, które należy wymienić. Jeśli na końcu ktoś w klubie ma z tym problem, może to mi powiedzieć. Nie jest też tak, że to są ataki na jakąś osobę.
Więc nigdy żaden kolega nie powiedział ci: po co to gadasz?
Nie... W Realu nie, w reprezentacji to się zdarzyło [śmiech]. Nie mam z tym jednak problemu, wytłumaczyłem mu, o co mi chodziło. Rozumiem, że pewne rzeczy lepiej mówić w środku i to też robimy między sobą. Jeśli jednak coś mówię na zewnątrz, mówię to też w środku. Nie ma z tym żadnego problemu i mogę każdemu spojrzeć w oczy, nie gadam za plecami. Nie mam żadnego problemu. Nie mam też problemu z tym, że ja też popełniam błędy. W finale Pucharu zrobiłem błąd przy 2:2 i przyjmuję to, przeprosiłem za to drużynę i poszliśmy dalej. Ktoś czasami powie, że wtedy nie wyszedłem przeprosić publicznie, ale też ogólnie nie wyszedł nikt z naszej drużyny. Gdybym wyszedł do mediów, przyjąłbym ten błąd i przyznał, że przegraliśmy z mojej winy. Nie mam z tym żadnego problemu.
Ty lubisz amerykański sport. Moim zdaniem zawsze trzeba wyjść do mediów - wygrywasz czy przegrywasz. W sporcie brak komentarza po porażce to wręcz zła nauka dla młodzieży. Porażka to część sportu i wytłumaczenie porażki ma taką wartość jak opisanie zwycięstwa, a nawet większą.
Tak, całkowicie się zgadzam, ale na końcu moje zdanie jest takie... I nie chcę was tu obrazić, ale uważam, że w piłce nożnej szuka się bardziej kontrowersji, chwytliwego nagłówka niż w futbolu amerykańskim. Wyobraź sobie, że w NBA dziennikarze mogą nawet wchodzić do szatni. Myślę, że gdyby media, nie mówię hiszpańskie, ale ogólnie piłkarskie weszłyby do naszej szatni, to zamiast z nami rozmawiać szukałyby czegoś innego, z czego można zrobić newsa, co nie ma żadnego związku z piłką. Jak gacie tamtego były brudne czy ten zrobił taki gest [śmiech prowadzącego]. Tak to wygląda, że często rozmawiacie o wielu rzeczach, które nie mają nic wspólnego z futbolem czy meczem. A my potem się obrażamy, bo... Jasne, że wy macie prawo do wydawania opinii, ja to szanuję, a mój bliski przyjaciel Héctor Fernández pracował w radiu i ja wiem, jak to działa, ale czasami to może przeszkadzać i nam odbiera chęci do wypowiadania się. Więc jeśli to nie jest obowiązkowe, to piłkarz często woli nic nie mówić. Ja przyjmuję tę odpowiedzialność, bo wiem, że jeśli jestem jednym z kapitanów, to ważne jest, by twoi kibice dostali wytłumaczenie od jakiegoś zawodnika, który grał w danym meczu. Dlatego wychodzę, gdy gram dobrze, gram źle, wygrywamy czy przegrywamy. Bo uważam to za naszą odpowiedzialność, ale też mogę zrozumieć, dlaczego czasami jest inaczej. W NFL czy NBA jest trochę więcej szacunku, chociaż też jest wiele programów, które szukają każdego typu informacji. Nie jest łatwo, ale wiem, że potrzebujemy mediów i to pomaga, by futbol był tym, czym jest dzisiaj, czyli najbardziej oglądanym sportem na świecie. Dzieje się tak również dzięki mediom i telewizji.
Rozumiem cię i podoba mi się, że możemy usłyszeć coś takiego od tak znaczącej osoby. Na przykład, zamieszanie z Lamine'em przed Klasykiem. Kto stworzył to zamieszanie? Media? Lamine? Kings League [gdzie wypowiadał się Lamine]? Kto do tego doprowadził?
Zobaczmy... [uśmiech] Myślę, że kiedy jesteśmy w zaufanym otoczeniu, to możemy odlecieć i powiedzieć coś, czego mogłeś nie chcieć powiedzieć. Na końcu Lamine to dla mnie wielki zawodnik. To będzie zawodnik, który naznaczy epokę w Barcelonie, takie mam zdanie. Na końcu wypowiedział się w taki sposób, trochę podgrzał mecz i oczywiście media do tego dołączyły.
Przepraszam, ale media dołączyły i wy także. Po meczu na Lamine'a ruszyłeś ty, a nie ja, który cytował jego słowa. To ty ruszyłeś na niego i krzyczałeś: pogadaj sobie teraz.
[śmiech] Tak, bo na końcu widziałem, że rozmawiał z Carvą i coś tam zaczęło się tworzyć, więc też mu coś powiedziałem. Ale to wszystko dlatego, że kiedy jesteśmy na wysokim pulsie, z dużą adrenaliną, to czasem mówisz rzeczy, po których później sam stwierdzasz: to nie było potrzebne. Jednak taki jest Klasyk. Czasami potrzebujemy takiej atmosfery i myślę, że po poprzednim sezonie, w którym przegraliśmy cztery razy, to myślę, że też potrzebowaliśmy tego ognia w stylu „to jest wróg i trzeba na nich ruszyć”. Bo kiedy też wygrywali oni, to też nas nie szanowali. Więc sądzę, że trochę chodzi o to, ale myślę, że jutro Carva czy Dean będą na kadrze i myślę, że będzie zero problemów z Lamine'em. To coś, co zostaje na boisku i poza nim nie istnieje. Jeśli jutro spotkam Lamine'a w restauracji, to przywitałbym się z nim. Nie ma żadnego problemu między mną a Lamine'em. To sprawy futbolu. Ja latem grywam sobie z przyjaciółmi na plaży w siatkówkę, piłkę czy siatkonogę i też grzeję się przeciwko nim. To zostaje na boisku. Albo gram w padla - przecież potrafiłem kłócić się z jednym z moich najlepszych przyjaciół. To są starcia boiskowe i poza nim się o tym zapomina.
Ok, ale mówisz, że Lamine był trochę dolaniem benzyny. Wam to też pomogło się zmotywować na Klasyk.
Słuchaj, Klasyk motywuje sam w sobie, ale czasami takie słowa motywują jeszcze bardziej. Jeśli jesteś zwycięzcą i chcesz wygrać, to takie słowa motywują cię jeszcze bardziej. Ale cóż, to są sprawy osobiste każdej osoby.
Jak mówisz, kiedy jesteś w zrelaksowanej atmosferze, jak stream na Twitchu, to czujesz się komfortowo i gadasz sobie, jakbyś gadał z przyjacielem, a te słowa później są cytowane w każdym miejscu. To coś bardzo niebezpiecznego.
Oczywiście. Trochę czasami zapominamy, że jesteśmy na kanale na Twitchu, który ogląda 200 czy 100 tysięcy osób. Na końcu to pomaga nam zbliżyć się do fanów i mi bardzo podobał się czas COVID-u, kiedy byliśmy jednymi z pierwszych na Twitchu z Ibaiem. Ja bardzo lubię zbliżać się do ludzi i kibiców. Ale co wtedy się dzieje? To, co ma miejsce w dużym stopniu w dzisiejszym futbolu i sporcie, czyli cała toksyczność sociali. Przychodzi ktoś z Barcelony czy Atleti, zaczyna cię obrażać i odbiera chęci na tę rozmowę. To wielka szkoda dla tysięcy, którzy rozmawiają z tobą z szacunkiem, ale zawsze tak będzie, bo sociale wyglądają bardzo źle. To też dzieje się potem na stadionach. Oglądasz mecz NBA i jasne, że tam atmosfera jest inna. Mnie podoba się atmosfera z mieszanką kibiców obu ekip, ale przy tym jeśli tam obrażasz zawodnika, to jesteś wyrzucany z hali. Jesteś wypraszany. W futbolu może to nie jest potrzebne, ale czasami jestem zaskoczony, gdy dzieci w wieku 10, 11 czy 12 lat pokazują nam środkowy palec i wyzywają od wszystkiego. To mnie boli także jako ojca, bo nie chcę, by tacy byli mój syn czy córka.
Courtois cz.2: Traktowanie meczu z City jako wielkiego testu dla trenera jest niesprawiedliwe
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze