Advertisement
Menu
/ Cadena SER

Mastantuono: Dzisiaj Lamine jest ode mnie lepszy

Franco Mastantuono udzielił wywiadu programowi El Larguero w radiu SER. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi Argentyńczyka z tej rozmowy.

Foto: Mastantuono: Dzisiaj Lamine jest ode mnie lepszy
Franco Mastantuono. (fot. Getty Images)

Jak się czujesz?
Bardzo dobrze. Obecnie ciężko pracuję, by się wyleczyć i wrócić na boisko, gdzie czuję się najlepiej.

Jak idzie ci z pubalgią?
Bardzo dobrze. Prawda jest taka, że odczuwałem ten ból od dłuższego czasu i to był moment, by się zatrzymać i dobrze się wyleczyć, bym mógł być gotowy na 100%, czego wymaga ten klub. To było najlepsze rozwiązanie i niedługo będę grać z powrotem.

Miałeś te problemy wcześniej?
Miałem to w drugim meczu Klubowego Mundialu z River Plate. Wtedy narodził się ten ból. Od tego momentu to mi przeszkadzało, cały czas coraz bardziej i w końcu musiałem stanąć przez ten ból.

Ludzie pokładają w tobie ogromne nadzieje. Rozumiem, że widziałeś to od przyjazdu do Madrytu? Fani oczekują od ciebie najlepszej wersji.
Ludzie są niesamowici. Czuję sympatię od pierwszego dnia. Gdy byłem już w hotelu, to czułem wsparcie fanów i to dla piłkarza plusik. Jak oni, ja też chcę pokazywać moją najlepszą wersję. Po tej rehabilitacji myślę, że zacznę podnosić swój poziom. Będę czuć się lepiej i spróbuję podarować to fanom, którzy na to zasługują, oraz klubowi, który tego wymaga.

Ludzie z twojego otoczenia mówią, że presja Bernabéu i białej koszulki nie jest dla ciebie problemem. Wszyscy podkreślają twoją dojrzałość. Mówią, że ty lubisz grać z tą presją.
Ja próbuję przeżywać to z dużą radością. Wykonuję piękną pracę. Gra w piłkę to moim zdaniem błogosławieństwo. Cieszę się tym, że gra to moja codzienna rutyna. Oczywiście dochodzi do tego odpowiedzialność wynikająca z gry w Realu Madryt, ale zawsze próbuję się tym cieszyć. Myślę, że w taki sposób będę mógł pokazywać moją najlepszą wersję, gdy nie będę odczuwać presji i będę cieszyć się grą.

Gra w Realu musi być dla ciebie zupełnie inna niż w River. Tam 90% piłek kierowano do ciebie. Tu patrzysz w prawo i czeka Valverde. W lewo Vinícius. Z przodu Mbappé. Obok Bellingham. Taka gra też wymaga dostosowania się i nauki, tak przynajmniej to sobie wyobrażam.
Tak. Oczywiście gra z tymi wszystkimi zawodnikami oraz pozostałymi tworzącymi klub to przyjemność. Zawsze pięknie jest grać z najlepszymi. Dużo się od nich uczysz. Wejście do nowej drużyny, klubu, miasta i innej ligi to też część aklimatyzacji. Myślę, że z czasem będę znać kolegów coraz lepiej i będę pomagać w tym, w czym będzie trzeba. Nie myślę o byciu pierwszoplanową postacią, a o pomaganiu kolegom, bo w ten sposób będzie mi iść tak, jak tego chcę.

Czy najlepsza wersja Mastatuono potrzebuje większej liczby kontaktów z piłką?
Cóż, tak. W River miałem ważniejszą rolę. Grałem tam trochę swobodniej, mogłem częściej schodzić do środka, ale to też część futbolu. Dzisiaj trener prosi, bym grał bardziej przyklejony do linii i ja zawsze będę to robić z maksymalną miłością i pasją do tego klubu oraz sportu. Będę pomagać tam, gdzie trzeba i będę robić to, co jest pozytywne dla zespołu.

Podkreślmy, że nie mówisz, iż to nie jest twoja gra na skrzydle.
Nie, ja gram tam, gdzie widzi mnie trener i gdzie mogę pomóc drużynie. Ja czuję się komfortowo wtedy, gdy mogę pomóc ekipie. Na prawym skrzydle, lewym czy gdziekolwiek trzeba. Kiedy będę mógł pomóc, będę robić to z pełną pasją.

Z kim zbudowałem najlepsze połączenie w szatni?
Napotkałem niesamowitą grupę ludzi, którzy tworzą piękną codzienność. Taka codzienność w takim klubie to coś wspaniałego. Mam świetne relacje z Brahimem, Valverde, Huijsenem czy Carrerasem. To spektakularne chłopaki. To świetna szatnia z dobrą energią. To niesamowite osoby, a do tego imponujący zawodnicy.

A kto zaskoczył cię najbardziej pod względem piłkarskim?
Niedawno mnie o to zapytano i odpowiedziałem, że Bellingham wydaje mi się niesamowitym graczem. Podtrzymuję to.

Dlaczego?
Wydaje mi się niesamowity przede wszystkim z powodu swojej osobowości w grze, obecności na boisku, techniki. To piłkarz, który poza techniką i talentem, przekazuje wiele na murawie i to bardzo pomaga drużynie. Do tego świetna osoba. Z nim też mam świetne stosunki. Bardzom cieszę się, że mogę z nim grać.

A co wyróżniłbyś u Mbappé?
Wszystko [śmiech]. Naprawdę ma świetny czas i bardzo nam pomaga. Złoty But... Nie muszę mówić, kim jest. To urodzony strzelec. Bardzo nam pomoże i obyśmy my bardzo pomagali mu jako tej gwieździe, którą już jest i którą miejmy nadzieje będzie długo w Realu Madryt.

Ma niesamowitą łatwość w strzelaniu goli.
Niesamowitą. Naprawdę nigdy czegoś takiego nie widziałem. On zawsze ma bramkę na celowniku i gdy zbliża się do bramki, wiesz, że coś się wydarzy. To dodaje drużynie pewności siebie i oddechu, bo wiemy, że kiedy ma piłkę przy polu karnym, to wydarzy się coś dobrego. To dla nas coś ważnego, że możemy na niego liczyć.

Na prezentacji przyznałeś, że jesteś graczem Realu, ale uważasz, że najlepszy jest Messi. Powiedziałeś to bez zawahania.
Jak mówisz, jestem kibicem Realu i gram w największym klubie na świecie, ale dla mnie zawsze najlepszym zawodnikiem w futbolu jest Messi. Będzie tak do dnia, w którym zakończy karierę. Teraz mogę z nim dzielić reprezentację i jest niesamowity. Piłkarz godny podziwu, na którego patrzysz z otwartymi ustami, gdy tylko dotyka piłkę. To niesamowite, że on wciąż zaskakuje nawet swoich kolegów. Mnie bardzo zaskakuje, a miałem szczęście grać z wieloma piłkarzami o wielkiej jakości. Przebywanie z nim to jednak nauka każdego dnia. To podglądanie i próba kopiowania tego, co robi. Wiele się od niego uczysz. Jestem mu wdzięczny, jak zawsze się wobec mnie zachowywał. Bardzo mi pomaga. Naprawdę... Tyle mam do powiedzenia o Leo.

We wrześniu na zgrupowaniu kadry nosiłeś numer 10, bo on był nieobecny. Pytałeś go o zgodę?
Nie, nie rozmawiałem z nim o tym, ale używanie tego numeru Leo czy Diego to coś imponującego. To gracze-ikony dla futbolu i Argentyny. Myślę, że to był jeden z najpiękniejszych momentów, jakie przeżyłem w futbolu i oby w przyszłości to mogło się powtórzyć.

Czy to najpiękniejsze, co dotychczas ci się przytrafiło?
Tak, tak, prawda jest taka, że tak. Tak, bo też nie spodziewałem się tego. Wszedłem do szatni i to mnie zaskoczyło. Do tego też przebywałem z Leo i oglądałem to, jak on to reprezentuje, co dodało mi chęci, by też to robić. Oczywiście nikt nie będzie jak on, ale to zaszczyt, że mogę używać numeru, który on nosił przez tyle czasu.

Czy łatwo jest znosić presję takich oczekiwań? Wszyscy mówią, że trzeba dać ci numer 10. W Realu musisz być gwiazdą w wieku 18 lat. To nie może być łatwe w takim wieku.
Presja to prawo futbolu. Ja nie wybieram presji ani tego wszystkiego nie wybierałem. To prawda, że w pierwszej lidze debiutowałem w bardzo młodym wieku. Mówiono o mnie dużo już wtedy, gdy mieszkałem jeszcze w akademiku River, co oczywiście jest ogromną zmianą... Próbuję się tym cieszyć, bo wiem, że ludzie doceniają to, co robię. Oczywiście ludzie mają swoje wymagania. Także dlatego, że gram w River, Realu czy dla Argentyny. To mi się też podoba, że tak jest. Sam też stawiam sobie własne wymagania. Dokonuję dużej samokrytyki i zawsze chcę się poprawiać. Wiem, że pochwały i krytyka mogą mi pomóc być lepszym i dalej się rozwijać.

Zawsze porównywano Messiego do Cristiano, a w Hiszpanii mamy te chęci do znajdowania nowych gwiazd. Teraz rozmawiamy o tym, czy teraz w tej dekadzie to będzie pojedynek Lamine'a jako lidera Barcelony z Mastantuono jako liderem Realu.
Cóż, tak, już o tym mówiłem. Ja nie lubię porównań, ale zawsze pięknie jest mieć rywali na poziomie Lamine'a, Barcelony czy Hiszpanii. To motywacja, by być jeszcze lepszym i oby było tak przez długi czas, aż do zakończenia mojej kariery.

Kto jest lepszy: Lamine czy Mastantuono?
Dzisiaj?

Tak.
Dzisiaj Lamine. Dzisiaj Lamine. Naprawdę pokazuje niesamowity poziom. Już wiele pokazał. Jest w niesamowitej formie. Ale cóż, ja dopiero co przybyłem do Realu Madryt. Jestem w procesie adaptacji, który mam nadzieję przebiegnie szybko. Oby udało mi się szybko złapać rytm europejskiego futbolu, rytm Realu Madryt i oby była to długa historia do opowiedzenia, z wieloma meczami.

Czuję z twoich słów, że ty sam bardzo chcesz zaliczyć tę ostateczną eksplozję swojego talentu. Jesteś świadomy, że ciągle nie sięgnąłeś swojego sufitu i stawiasz sobie wysokie wymagania.
Moja najlepsza wersja jeszcze nie nadeszła. Miałem dobry moment w River, który pozwolił mi tu trafić, ale to nie jest mój sufit. Nie zadowalam się tym, co było dotychczas. Zamierzam dalej pracować i się poprawiać. To mój cel — utrzymać się przez długi czas na najwyższym poziomie w klubie, który jest największy na świecie. Mogę w nim być już w wieku 18 lat i chcę, żeby to trwało bardzo długo oraz żebym z każdym razem prezentował coraz lepszą wersję.

Argentyna i Hiszpania to najwięksi faworyci mundialu?
Myślę, że tak. Że to jedni z faworytów. Także Francja... Jest wiele reprezentacji, które mają wielkie drużyny i działają dobrze. To będzie świetny mundial. Zawsze są kandydaci i zawsze są też niespodzianki, to jest piękno mundialu.

A kogo wybierasz między Juliánem Álvarezem a Mbappé?
Uf... To jest złe... [uśmiech]

Ty zawsze wyrażasz swoje zdanie, nigdy nie uciekasz od pytania. To jest trudne, co?
Cóż... Myślę, że obaj są w niesamowitej formie. Julián jest jednym z najlepszych na świecie, bez żadnych wątpliwości. Udowodnił to już na mundialu, gdzie w młodym wieku wywalczył sobie miejsce w składzie. Strzela wiele goli i ma świetną grę, inteligencję oraz ogromne poświęcenie dla drużyny, co bardzo się docenia. A Kylian jest urodzonym strzelcem. Jeśli dzisiaj nie jest najlepszym piłkarzem na świecie, to jest drugi [uśmiech]. Myślę, że obaj należą do najlepszych, a ja gram z nimi dwoma. Każdy ma swoje rzeczy i wybieram obu.

To jak wybór między tatą a mamą.
Właśnie tak.

A jak wygląda twoje życie w Madrycie? Jak przebiegła przeprowadzka?
Bardzo dobrze. Madryt mi się spodobał, to wspaniałe miasto, mieszka tu wielu Argentyńczyków. W klubie czuję się jak w domu, a poza nim też czuję się komfortowo. Moje otoczenie zawsze sprawia, że czuję się dobrze. Rodzice przylecieli mnie odwiedzić, bo nie mieszkają ze mną. Są ze mną członkowie rodziny, agenci, przyjaciele. Jestem im za to bardzo wdzięczny, a Madryt bardzo mi się podoba i dzięki niemu naprawdę mniej tęsknię za Argentyną.

[przy rozmowie o pasji Mastantuono do muzyki]
Joaquín Sabina i Leiva [których słucha Franco] to kibice Atlético.
Nie ma znaczenia, rozmawiamy o muzyce. Każdy ma swoje wady [śmiech]. Ich muzyka jest niesamowita.

Na koniec, szatnia Realu Madryt. Był temat Valverde, temat Viníciusa, temat gestów, temat przeprosin Viníciusa wobec wszystkich poza Xabim Alonso. Jak przeżyłeś ze swoją dojrzałością te momenty? Jak oceniasz sposób, w jaki zarządzał tym trener?
Nie, posłuchaj, kiedy on schodził w tym meczu, oczywiście to nie był odpowiedni sposób. On to przyznał i przeprosił Xabiego, przeprosił nas wszystkich w szatni.

W szatni przeprosił Xabiego?
Tak, tak, przeprosił Xabiego i całą drużynę. W rzeczywistości przeprosił całą drużynę, bo jesteśmy jednym zespołem, jesteśmy jednością i nie jesteśmy indywidualnościami. Chodzi o to, by drużyna prezentowała się dobrze i byśmy wszyscy byli zjednoczeni, idąc dalej razem. Vinícius jest niesamowitą osobą. Dużo się go podważa, za to, jaki jest i jak się zachowuje, ale to naprawdę niesamowita osoba. W szatni zawsze zaraża radością i zawsze jest gotowy do gry. Oczywiście złości się tak jak wszyscy się złościmy i czasami nie zachowuje się odpowiednio, ale on sam szybko to przyznał i on wie, że jest bardzo ważny dla drużyny. Jest jednym z kapitanów. Przeprosił i tyle, to zostaje na tym. To są rzeczy z futbolu, które się zdarzają. Myślę, że przeprosił i uważam go za niesamowitą osobę.

Na koniec, jeszcze został mi Courtois. Czy widziałeś kiedyś lepszego bramkarza od niego?
Uf, Thibaut jest imponujący. Ostatnio z Liverpoolem wynik był negatywny, ale on mocno błyszczał. Zawsze błyszczy... Jest bramkarzem najlepszej drużyny na świecie i odpowiada na to swoim poziomem. To osoba, która bardzo dużo wnosi. To bramkarz, który przejdzie do historii futbolu także dzięki pasji i poświęceniu, jakie wkłada w trening i pomaganie drużynie. Jest niesamowity. W Argentynie mam obok siebie Dibú, który również jest niesamowity [śmiech]. Mam szczęście mieć topowych kolegów. Mundial, który rozegrał, oraz to, jak broni barw reprezentacji z taką miłością i oddaniem, jest imponujące. Robi to z wielkim uczuciem i dlatego tak bardzo się go docenia.

Nie wiem, czy słyszałeś, ale Ancelotti mówił, że czasami prosił na treningach Courtois, by wpuścił kilka goli, aby napastnicy przestali czuć się sfrustrowani.
[śmiech] Tak, tak, bardzo trudno strzelić mu gola. Na treningach jest jeszcze lepszy. On w tym względzie nie dodaje ci pewności siebie. Bardzo się poświęca i bardzo pomaga drużynie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!