„Xabi Alonso potrzebuje, aby klub stanął po jego stronie”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat sytuacji Xabiego Alonso. Przedstawiamy opinię dziennikarza.
Xabi Alonso. (fot. Getty Images)
Stwierdzenie, że piłka nożna należy do piłkarzy, a nie do trenerów, to coś, co w Realu Madryt zawsze rozumiano lepiej niż w jakimkolwiek innym klubie. Jedyny wyjątek, gdy ludzie przychodzili na Bernabéu skandować nazwisko trenera zamiast drużyny, wynikał z piłkarskiej słabości wobec wielkiego rywala. Przy braku tytułów do świętowania wielu kibiców zadowalało się oklaskiwaniem pomysłów Mourinho.
Xabi Alonso był piłkarzem, i to znakomitym, w Realu Madryt, więc doskonale wie, jak to działa. Po porażce i remisie w tym tygodniu ostrza krytyki skierowały się w niego z wyjątkową zaciekłością, i to mimo że jego zespół nadal prowadzi w tabeli i ma trzy punkty przewagi nad rywalem. Nietolerancja wobec wszystkiego, co nie jest zwycięstwem, rośnie w sposób niezdrowy wśród części madryckich kibiców, rozpieszczonych i przyzwyczajonych do epoki, która może się już nigdy nie powtórzyć. To wypaczona forma umierania od własnego sukcesu. Trzeba być ślepcem, by nie zrozumieć, że widok drużyny zdobywającej sześć Lig Mistrzów w dwanaście lat powinien być powodem do wiecznej wdzięczności za to, że przyszło nam żyć w czasach tego sportowego zjawiska. Podnoszenie Pucharu Europy zawsze będzie wyjątkiem, nie regułą.
Alonso jest trenerem metodycznym, dokładnie takim, jakiego szukał klub – twarda ręka przy dobrych relacjach. Podniósł wymagania, wprowadzając rutyny niewygodne dla szatni o niskiej intensywności i nakładając obowiązki defensywne na gwiazdy, które nie są przyzwyczajone do pressingu. Jego ambicją jest nadanie drużynie własnej tożsamości, opartej na rozgrywaniu meczu 30 metrów od bramki przeciwnika, a to jest możliwe tylko wtedy, gdy drużyna odzyskuje piłkę w sposób skoordynowany, zaczynając od napastników. W ostatnich meczach Mbappé, Vinícius i Bellingham wydawali się rezygnować ze swoich zadań. Real miał za sobą serię sześciu zwycięstw i stały wzrost formy, gdy nagle pojawiło się rozluźnienie.
Trener wie, że musi ponownie zaangażować gwiazdy, które są niechętne zmianom, bo odnosiły sukcesy w zupełnie innej filozofii, a to nigdy nie jest łatwe. Właśnie dlatego przydałoby się wsparcie ze strony klubu w konfliktach takich jak ten, który wywołał w Klasyku zaskakujący Vinícius. Bo o ile działania w kwestii odnowienia kontraktu Brazylijczyka mogą być oparte na pewnej strategii, to jeszcze ważniejsze jest, żeby piłkarze wiedzieli, że muszą szanować autorytet trenera. W przeciwnym razie, jak widzieliśmy w poprzednim sezonie, to prosta droga do katastrofy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze