Valencia zmiażdżona na Bernabéu
W meczu 11. kolejki La Ligi Real Madryt wygrał na Bernabéu z Valencią 4:0. Bramki zdobyli Kylian Mbappé (dwie), Jude Bellingham i Álvaro Carreras.
Arda Güler i Kylian Mbappé. (fot. Getty Images)
Xabi Alonso ponownie nie zaskoczył z wyjściową jedenastką i względem Klasyku dokonał tylko jednej zmiany. Do składu wrócił Franco Mastantuono, który zastąpił Eduardo Camavingę. Pewnym zaskoczeniem mógł być za to sam początek spotkania, gdy to Valencia miała inicjatywę. To jednak trwało dosłownie kilka minut, po czym wszystko wróciło do normy – lub do tego, co tą normą powinno być.
Real trochę mocniej przycisnął, zaczął dominować, a efektem tego był rzut karny po zagraniu ręką Césara Tárregi. Do piłki podszedł Kylian Mbappé i otworzył wynik meczu. Bramka nie wpłynęła pozytywnie na walory estetyczne tego meczu i kolejne minuty upływały dość wolno, tyle że nie była to zła wiadomość. Królewscy utrzymywali się przy piłce, ale brakowało trochę energii, która na szczęście nadeszła w idealnym momencie. Bellingham uruchomił Ardę, ten oczywiście znalazł Mbappé, który zupełnie zgubiony z radaru Copete podwyższył wynik meczu.
Przy takiej grze Valencii jasne było to, że bez dużych głupstw ze strony samego Realu… Mbappé i spółce nic już nie zagrozi. Wtedy przyszedł rzut karny po faulu Correii na Carrerasie i złe wykonanie w wykonaniu Viníciusa. Złe było też – i to naprawdę oczywiste – ponowne przekazanie Brazylijczykowi tej odpowiedzialności. Ten temat na pewno jeszcze wróci, ale na szczęście dziś te rozważania podczas meczu nie trwały zbyt długo, bo duet Valverde-Bellingham wspólnymi siłami stworzył gola na 3:0. Ten rzut karny był jedynym „ale” pierwszej połowy.
Po przerwie tempo meczu musiał spaść. Valencia bała się, że będzie ofiarą goleady, a Real przeszedł na tryb ekonomiczny. W dalszym ciągu miał przewagę – nawet większą niż przed przerwą – ale nie tworzył kolejnych sytuacji. Mówiąc krótko, można było się najzwyczajniej w świecie zanudzić. To jednak spory pozytyw. Nudzenie się przy wyniku 3:0 jest obiektywnie dużo lepsze dla kibica niż obgryzanie paznokci przy 0:0. Real zasłużył na to, by dziś mieć prawo nas trochę zanudzić.
Z impasu wyrwał nas jednak Álvaro Carreras, który do wywalczonego karnego (który nie zakończył się golem) dorzucił wspaniałe trafienie na 4:0. To był ostatni akcent tego meczu, który podsumował zarazem bardzo dobry występ lewego obrońcy, jak i całej drużyny.
Real Madryt uniknął zachłyśnięcia się wygraną w Klasyku. Przynajmniej do jutra powiększył przewagę nad Barceloną do ośmiu punktów, ale między Królewskimi a zespołem Hansiego Flicka jest jeszcze Villarreal, który również 4:0 pokonał dziś Rayo Vallecano, najbliższego rywala Realu w La Lidze. Do idealnego meczu trochę dziś drużynie Xabiego Alonso brakowało, ale przesadne i zbyt widoczne kręcenie nosem przy tym wyniku byłoby nietaktowne.
Real Madryt – Valencia CF 4:0 (3:0)
1:0 Mbappé 19' (rzut karny)
2:0 Mbappé 31' (asysta: Arda Güler)
❌ Vinícius 43' (rzut karny obroniony)
3:0 Bellingham 44' (asysta: Valverde)
4:0 Carreras 82'
Real Madryt: Courtois; Valverde, Militão, Huijsen (68' Asencio), Carreras; Tchouaméni (46' Camavinga), Arda Güler (46' Ceballos), Bellingham; Mastantuono, Vinícius (79' Rodrygo), Mbappé (79' Endrick)
Valencia: Agirrezabala; Thierry Correia (55' Jesús Vázquez), Tárrega, Copete, Gayà; Pepelu (87' Guerra), Santamaría, Rioja (55' Duro), Diego López (55' Cömert); Beltrán (46' Almeida); Danjuma
Przypominamy o trwającym konkursie organizowanym przez HP, gdzie można wygrać drukarkę i koszulki Realu Madryt! [współpraca]
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze