Wyjazdowa niemoc trwa
Real Madryt przegrał w Belgradzie z Maccabi Tel Awiw i dalej jest zespołem bez wyjazdowego zwycięstwa. Królewskim zabrakło szczęścia w końcówce, bo wcześniej byli w stanie odrobić dużą stratę.

Roman Sorkin i Edy Tavares. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt pozostają w tym sezonie bez wyjazdowego zwycięstwa. O ile w lidze ta sytuacja zapewne wkrótce się zmieni i nie ma powodów do niepokoju, o tyle w Eurolidze każdy przegrany mecz jest wielką stratą. Szczególnie kiedy wygrana była na wyciągnięcie ręki. W końcówce spotkania zabrakło odrobiny szczęścia. Graczem spotkania został Roman Sorkin.
Początek meczu był bardzo wyrównany i z wieloma skutecznymi akcjami pod obiema tablicami. Od razu na wysokie obroty wskoczyli Hezonja i Lyles. Maccabi wytrzymywało to tempo przez 7,5 minuty. Wtedy gospodarze zdobyli ostatni punkt w tej kwarcie i całkowicie się zablokowali. Królewscy próbowali na tej podstawie budować przewagę i to się udało za sprawą rezerwowych. Punkty zdobywali Okeke i Garuba, dzięki czemu madrytczycy mieli o 10 oczek więcej na koncie (17:27).
W drugiej kwarcie obrona Realu Madryt przestała istnieć. Łatwość, z jaką Maccabi zdobywało punkty, była bardzo martwiąca. Po przeciętnym początku uaktywnił się Lonnie Walker i przewaga Królewskich błyskawicznie topniała. Gospodarze zaczęli kwartę serią 14:3, dzięki czemu wyszli na prowadzenie. Wtedy sytuację nieco uspokoił Mario Hezonja, który niemal w pojedynkę odpowiadał na znakomitą ofensywę Maccabi. Później Chorwata próbował jeszcze wspierać Lyles, ale ostatnie momenty należały do Lonniego Walkera, który rozegrał prawdziwie gwiazdorską kwartę (zdobył 20 punktów). Dzięki niemu Maccabi schodziło na przerwę z korzystnym wynikiem (57:48).
Scariolo w szatni zdołał przekazać drużynie sposób na poprawę obrony i po zmianie stron obraz gry wyglądał inaczej. Królewscy od razu zabrali się za odrabianie strat. Pomagała im w tym skuteczność na obwodzie. Pojawił się też moment słabości, kiedy różnica na korzyść Maccabi znów stała się dwucyfrowa. W ostatnich chwilach, w dużej mierze dzięki Maledonowi, Real Madryt serią 9:0 wrócił do gry (76:74).
Wszystko rozstrzygało się w ostatniej kwarcie, w której obie drużyny mocno skupiły się na defensywie. O zdobywanie punktów było bardzo trudno. Początkowo lepiej radziło sobie Maccabi. Gospodarze ponownie odskoczyli na kilka punktów, stawiając madrytczyków w trudnej sytuacji. Lyles, Tavares i Campazzo wspólnymi siłami odrobili straty. Ostatnie dwie minuty byłe pełne emocji. Real Madryt wyszedł na prowadzenie i był o włos od wygranej. Pechowo Hezonja przy zbiórce dotknął linii, co dało Maccabi drugą szansę. Znakomitym sytuacyjnym rzutem z dystansu popisał się Blatt, zostawiając Maccabi z prowadzeniem, a Real Madryt z czterema sekundami na akcję. Rozegranie ostatniej akcji nie poszło po myśli trenera. Hezonja oddawał rzut z trudnej pozycji i spudłował.
92 – Maccabi Tel Awiw (17+40+19+16): Hoard (2), Walker (27), Sorkin (21), Brissett (18), Blatt (12), Clark (2), Santos (1), Rayman (0), DiBartolomeo (-), Omoruyi (-), Dowtin (0), Leaf (9).
91 – Real Madryt (27+21+26+17): Lyles (16), Abalde (0), Hezonja (24), Maledon (11), Tavares (6), Krämer (3), Campazzo (14), Okeke (3), Procida (-), Almansa (0), Deck (2), Garuba (12).
Poza kadrą znaleźli się:
- Sergio Llull – uraz
- Andrés Feliz – uraz
- Bruno Fernando – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze