Advertisement
Menu
/ as.com

Motta: Real Madryt jest w dużo lepszej formie niż Juventus

Marco Motta, były gracz Juventusu a obecnie trener jednej z drużyn młodzieżowych w madryckim Rayo Alcobendas, udzielił wywiadu dziennikowi AS przed jutrzejszym spotkaniem Realu Madryt z Juventusem w Lidze Mistrzów. Przedstawiamy rozmowę z Włochem.

Foto: Motta: Real Madryt jest w dużo lepszej formie niż Juventus
Marco Motta w 2011 roku. (fot. Getty Images)

Jak to się stało, że trafiłeś do Madrytu?
Mój syn jest zakochany w Realu Madryt, a oglądanie meczów z sześciogodzinną różnicą czasu w Indonezji było trudne… Zaproszono mnie na mecz pożegnalny Toniego Kroosa, co było ogromną niespodzianką dla mojego syna. Następnego dnia przedstawiono mi projekt Rayo Alcobendas, a dokładnie w drużynie Cadete B. Kiedy zacząłem przygodę z byciem trenerem, zależało mi, by oddać coś piłce. Chcę przybliżać chłopców do ich marzeń, tak, jak chciałbym, żeby ktoś kiedyś zrobił to ze mną. W Indonezji odrzuciłem kilka ofert prowadzenia pierwszych drużyn, bo chciałem zacząć od zera. Fascynowała mnie myśl, że mogę coś zwrócić futbolowi. Mój syn był bardzo podekscytowany piłką, chciał realizować swoje marzenia. A futbol dla dzieci jest tutaj, w Hiszpanii, w Europie. Więc objąłem drużynę Cadete B z drugiego roku i mieliśmy niesamowity sezon. Awansowaliśmy, a potem mogłem zabrać swoją drużynę do Dżakarty, do Indonezji, na międzynarodowy turniej. To było dla nich niezwykłe doświadczenie, poczuli się jak prawdziwi piłkarze. Mam licencję trenerską UEFA A i chciałem kontynuować ten projekt, a potem, wiadomo, przyjdzie czas na kolejne rzeczy. 

Jaki jest twój cel na tym etapie kariery trenerskiej?
Jestem człowiekiem bardzo szczerym, bezpośrednim i zawsze uważam, że trzeba marzyć naprawdę daleko. Mówię to moim zawodnikom i sam robię to samo. Moim celem jako trenera jest dotrzeć jak najwyżej dzięki pracy, poświęceniu, pozytywnemu nastawieniu i ogromnej ambicji. Byłem piłkarzem, to było moje pierwsze marzenie. Mam rodzinę – to było drugie. Teraz idę po trzecie. W kwestii pasji i głodu sukcesu nikt mnie nie przebije. Potem oczywiście trzeba pracować, uczyć się, obserwować, mieć trochę szczęścia… Mam osobowość i umiejętność prowadzenia zespołu. Moim celem jest znowu usłyszeć hymn Ligi Mistrzów, siedząc na ławce trenerskiej. Dlaczego nie?

Jak widzisz pojedynek Realu Madryt z Juventusem?
Przede wszystkim to nie jest zwykły mecz. To wyjątkowe spotkanie. Dwa kluby, które w swoich krajach mają bardzo podobną historię. To drużyny, w których wygrywanie nie jest opcją, lecz obowiązkiem. Patrząc realistycznie, Real Madryt jest w dużo lepszej formie, zarówno fizycznej, jak i mentalnej. Przegrali derby, ale myślę, że Xabi Alonso robi fantastyczną robotę. Zespół gra dobrze, grają inaczej niż z Ancelottim. Na przykład wprowadzili Gülera. Mają różne style. Real to zawsze Real, a do tego gra u siebie. Juventus zaczął bardzo dobrze, ale po świetnym meczu z Interem zaczęły się problemy. Remisy z BVB, Villarrealem… Porażki z Veroną, Como, remis z Atalantą. Tak istotny mecz to szansa, by się odbić, ale jednocześnie porażka może jeszcze mocniej wpłynąć na morale piłkarzy. 

Czy Juventus jest w dobrych rękach pod wodzą Tudora?
Zawsze staram się wczuć w daną sytuację, bo sam byłem piłkarzem, a teraz jestem trenerem. Gdy Tudor przyszedł, wszyscy myśleli, że zostanie tylko na kilka miesięcy. Został, bo na to zasłużył, ale teraz wyniki nie zadowalają kibiców. A w Juventusie, gdy tak się dzieje, zawsze podważa się pozycję trenera. To trudna sytuacja, ale taka jest praca szkoleniowca. Od środka wszystko wygląda inaczej, a potem każdy podejmuje swoje decyzje. Juventus nie może być siódmy we Włoszech. To oczywiste, ze względu na historię i skład. Może nie mają najlepszych indywidualności, ale mają drużynę na o wiele wyższe miejsce w tabeli.

Benatia sugerował, że Realowi Madryt pomaga się na Bernabéu, podobnie jak Buffon mówił w 2018 roku. Zgadzasz się z tym?
Trzeba być uczciwym i realistą. Nie, nie zgadzam się. Sędziowie są ludźmi i mogą popełniać błędy. Stadion jak Bernabéu, ze swoją historią, kibicami i takim zespołem, wywiera presję na wszystkich: na rywalu, sędziach… Ale to wszystko dzieje się naturalnie, nie w złej wierze. Real Madryt to Real Madryt. Teraz, w 2025 roku, sędziowie mają znacznie więcej narzędzi, by unikać pomyłek. Mam nadzieję, że to będzie wielki i piękny mecz. Będę go oglądał i chcę się nim cieszyć jak tysiące kibiców na stadionie i miliony przed telewizorami.

Wspomniałeś o Ancelottim. Co sądzisz o jego projekcie z reprezentacją Brazylii?
Carlo Ancelotti to dla mnie trener z absolutnego topu. To ktoś, kto samymi wynikami zasłużył, by być na szczycie. Ale futbol to też inne rzeczy, nie tylko puchary. Aura trenera, presja stadionu… Ancelotti to właśnie taki typ trenera. Jego obecność sprawia, że ludzie bardziej wierzą w swój zespół. Głowa jest bardzo ważna w piłce. Wiara w to, co robisz, potrafi wszystko zmienić. Myślę, że Ancelotti może wykonać świetną pracę w Brazylii. Jako Włoch cieszę się, że ktoś z mojego kraju doszedł tak wysoko. Może nawet otworzy drzwi innym włoskim trenerom.

A jak oceniasz poziom włoskich trenerów obecnie?
Jestem Włochem i kocham swój kraj. Przyjechałem do Hiszpanii, by dalej się edukować, bo tutaj robi się to naprawdę dobrze. Reprezentacja jest tego najlepszym dowodem. Są świetni trenerzy i bardzo dobre pomysły. Dlatego zrobiłem licencję UEFA B we Włoszech, UEFA A w Madrycie, a potem chcę zrobić UEFA Pro. Mamy wielu dobrych włoskich szkoleniowców i akurat wielu z nich pracuje w innych krajach. De Zerbi wykonuje znakomitą pracę, utrudnił życie Realowi na Bernabéu i prowadzi w Ligue 1. Farioli z Porto, Maresca w Chelsea… We Włoszech też są ciekawi trenerzy.

A jako trener, na kim się wzorujesz?
To może brzmieć jak przypadek, ale bardzo lubię Xabiego Alonso. Podoba mi się jego sposób bycia, na boisku i poza nim, jego relacje z zawodnikami, komunikacja. To człowiek poważny, prosty, pokorny. Bardzo go cenię. Lubię też De Zerbiego, to dla mnie również wzór.
Jeśli chodzi o trenerów, którzy uformowali mój styl, to są to Antonio Conte, Luciano Spalletti, Gian Piero Gasperini oraz Claudio Ranieri. 

Reprezentacja Włoch ma problemy z awansem na następny mundial. Uda się?
To prawda. Włochy przeżywają trudny moment. To problem, który ciągnie się od dawna, od sposobu szkolenia młodzieży, od tego, jak zmieniły się akademie. Dorastałem w świetnej szkółce Atalanty od 7. do 18. roku życia i widzę, że dziś to wygląda inaczej. Największym problemem może być mentalność. Po dwóch mundialach bez drużyny presja jest ogromna. Czekają ich prawdopodobnie baraże. Mam nadzieję, że Gattuso potrafi usunąć strach przed powtórką z przeszłości. Włochy muszą być na mundialu. Mają potencjał i talent, żeby tam być.  

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!