Advertisement
Menu

Sukces w granicach możliwości

Prawdziwy sukces nie zawsze musi ładnie wyglądać i bić po oczach.

Foto: Sukces w granicach możliwości
Franco Mastantuono. (fot. Getty Images)

Wydawać by się mogło, że na dzisiejszym etapie rozwoju cywilizacyjnego rzucanie zaklęć uznać można za coś niedorzecznego. A jednak w ostatnim czasie całkiem sporo ludzi ulega mimo wszystko dziwacznej modzie na wszelkiej maści afirmacje. Niektórzy zaczynają wierzyć, że jeśli powtórzymy daną rzecz tysiąc razy, to stanie się ona faktem wyłącznie za sprawą naszej szczerej chęci wspartej przez słowa i machanie rączkami w określony sposób. Najlepiej bez dodatku choćby grama realnej ciężkiej pracy. 

Spektakularny sukces jest fajny, ale składa się na niego tak wiele okoliczności i różnych zmiennych, że siłą rzeczy nawet powtarzanie afirmacyjnych mantr nie zmienia faktu, iż pozostaje on poza zasięgiem zdecydowanej większości populacji. Jakkolwiek okrutnie to zabrzmi, wyjątkowo cenną umiejętnością w życiu może nieraz okazać się ta polegająca na sprawnym poruszaniu się w obrębie własnych ograniczeń. 

Jeśli nie jesteś w stanie kogoś ugryźć, spraw, by łamał sobie na tobie zęby. Jeśli nie możesz pozwolić sobie na 300-metrowy apartament z miejscem na lądowanie dla śmigłowców, przynajmniej trzymaj porządek w swoim skromnym, choćby wynajmowanym lokum. Jeśli nie możesz pozwolić sobie na drogi garnitur, pierz regularnie te ubrania, które masz oraz dbaj o higienę i czystość. Jeśli zaś nie możesz kupić piłkarza za sto milionów euro, to gdy już takiego spotkasz, spraw, by nie było widać, jak wielką fortunę kosztował. 

Klubem La Ligi, który świetnie opanował właśnie poruszanie się w granicach swoich faktycznych możliwości, jest Getafe. Nasz dzisiejszy rywal zapewne już nigdy nie odepnie od siebie legendarnej łatki „ekipy spod Madrytu”. Nie zmieni tego nawet to, że pochodzi przecież z miasta liczącego sobie całkiem sporo, bo niespełna 200 tysięcy mieszkańców. Tak czy inaczej, jest to zespół, który zasługuje na uznanie. Nie licząc lokalnej społeczności, może i rzeczywiście trudno identyfikować się z drużyną grającą niezbyt porywający futbol, niemającą graczy, którzy przyciągaliby rzesze widzów przed telewizory, pozbawioną wielkich tradycji i nieposiadającą nawet nie tyle trofeów, ile nawet gabloty na nie przeznaczoną. 

A mimo to Getafe od lat trzyma się na najwyższym poziomie rozgrywkowym, a gdy już od wielkiego dzwonu z niego spada, za moment melduje się na nim ponownie. I choć rzeczywiście od momentu powrotu do La Ligi w sezonie 2017/18 Los Azulones czterokrotnie musieli drżeć o pozostanie w hiszpańskiej elicie, to jednak ich bytność nie ogranicza się wyłącznie do tego. Dość wspomnieć 8. miejsce tuż po awansie, 5. lokatę rok później, powtórzenie 8. miejsca w kampanii 2019/20 i spokojne utrzymanie przed dwoma laty. 

Gdyby Getafe było którąś z dalszoplanowych postaci w serialu lub książce, zapewne dużo łatwiej byłoby nam z nim sympatyzować czy wręcz może i się utożsamiać. Jego losy byłyby bowiem dużo bliższe prozie życia każdego z nas. Raz na wozie, raz pod wozem, ale zawsze z jakąś wewnętrzną siłą, która czasami wznosi na wyżyny, a innym razem po prostu nie pozwala dać się złamać. Kiedy zaś trzeba stanąć oko w oko z najmożniejszymi, to nawet jeśli najczęściej bez ostatecznego powodzenia, to za każdym razem nie spuszczając przed nimi wzroku. Niewiele zmienia tu fakt, że łączna wartość zespołu wynosi mniej więcej tyle, za ile tego lata Królewscy sprowadzili Franco Mastantuono.

Futbol to jednak nie powieść obyczajowa, lecz przede wszystkim rozrywka i widowisko, w którym walor estetyczny odgrywa bardzo ważną rolę. O biznesowym aspekcie nie ma się już nawet co rozpisywać. Trudno więc dziwić się, że kibic dobrego futbolu o wiele częściej będzie utożsamiał się z historią i sukcesami Realu Madryt. Zwłaszcza gdy legendą tego klubu przejdziemy już w najmłodszych latach, kiedy przesiąka się wartościami niejednokrotnie pozostającymi z nami aż do końca. 

Czy jednak oznacza to, że poszliśmy na łatwiznę? Nie. Raczej sami daliśmy się w to wciągnąć i również doskonale znamy smak kibicowskiego cierpienia. Odczuwamy je po prostu w innych okolicznościach i w inny sposób. Dziś z szacunkiem podejdziemy do zespołu poruszającego się w obrębie własnych ograniczeń na jednym poziomie, za chwilę z Juventusem i Barceloną może się okazać, że to nam przyjdzie robić to samo, tyle że piętro wyżej. 

***

Mecz z Getafe rozpocznie się dzisiaj o godzinie 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ Sport w serwisie CANAL+.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!