„To nie futbol, to liga Tebasa i media cenzurujące protesty przeciwko meczowi w Miami”
Mario Cortegana na swoim kanale krytycznie skomentował działania La Ligi. Do jakich wniosków doszedł dziennikarz The Athletic?

Piłkarze Oviedo i Espanyolu protestują. (fot. Getty Images)
W piątkowy wieczór podczas meczu Oviedo – Espanyol wycięto z hiszpańskiej transmisji pierwsze sekundy spotkania, gdy piłkarze planowali krótki, 10-sekundowy protest. Był to gest zapowiedziany przez AFE, Stowarzyszenie Hiszpańskich Piłkarzy, przeciwko planowanemu na grudzień meczowi Villarreal – Barcelona w Miami. Zdaniem Mario Cortegany, który skomentował sprawę na swoim kanale i w materiale zatytułowanym „To nie futbol, to liga Tebasa i media cenzurujące protesty przeciwko meczowi w Miami”, to pokazowy przykład cenzury – decyzja realizacyjna, za którą odpowiada La Liga jako organizator i producent przekazu telewizyjnego z meczów najwyższej klasy rozgrywkowej.
Cortegana akcentuje, że wycięcie protestu potwierdza zarzuty o brak przejrzystości formułowane wcześniej przez Real Madryt (pierwszy klub, który oficjalnie zakwestionował przeniesienie meczu do USA) oraz przez samą AFE. Dziennikarz nie kwestionuje samej idei rozgrywania pojedynczych meczów poza granicami – „świat się globalizuje” – ale podkreśla, że proces został przeprowadzony bez realnego udziału klubów i zawodników, a komunikacja La Ligi była niewystarczająca. Jeśli wszystko miałoby być zgodne z procedurami, pyta Cortegana, to dlaczego potrzeba było uciszać kilka sekund symbolicznego gestu?
Dziennik wprost wzywa Movistar i DAZN, aby publicznie odniosły się do wycięcia fragmentu – choćby po fakcie. Jego zdaniem milczenie stacji podważa standardy zawodowe i szacunek wobec widzów. Zwraca uwagę, że w mediach społecznościowych kanałów również nie opublikowano klipu ani oświadczenia, a to dodatkowo wzmacnia poczucie, że La Liga skutecznie wygasiła temat na poziomie przekazu.
Cortegana opisuje też szerszy kontekst: AFE od tygodni zabiega o spotkanie z władzami La Ligi, lecz terminy są wyznaczane w okresach, gdy wielu piłkarzy nie może uczestniczyć ze względu na puchary i podróże. Równolegle rusza sprzedaż biletów na mecz w Miami – co, jak argumentuje AFE, ma praktycznie uniemożliwić odwrócenie procesu. W praktyce wygląda to na strategię „popychania puszki dalej”, aż projekt stanie się faktem.
Wątek „efektu mrożącego” wobec środowiska piłkarskiego i medialnego przewija się przez całą wypowiedź Cortegany. AFE miała nawet wyłączyć z planu protestu zawodników Villarrealu i Barcelony z obawy, że zostanie to odczytane jako wystąpienie przeciwko własnym klubom. Jednocześnie są pojedyncze głosy – jak Frenkiego de Jonga – krytyczne wobec pomysłu wyjazdowego meczu. Cortegana dodaje, że w hiszpańskich redakcjach La Liga jest ważnym reklamodawcą instytucjonalnym, co może tłumaczyć ostrożność części mediów, ale chwali dziennik AS za nazwanie sprawy cenzurą i publikację opinii krytycznej wobec takiego działania.
Konkluzja reportera The Athletic jest jednoznaczna: niezależnie od sporu o sam sens rozgrywania meczów za granicą, La Liga jako organizator rozgrywek i producent sygnału nie powinna pozbawiać widzów dostępu do informacji o faktycznych wydarzeniach na boisku. Jeśli piłkarze naruszają przepisy – argumentuje – istnieją formalne środki reakcji, ale ingerencja w przekaz telewizyjny to krok w stronę cenzury, z którym hiszpański futbol – i hiszpańska sfera publiczna – nie powinny się godzić.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze