Advertisement
Menu
/ marca.com

Ciągle ta sama historia Ceballosa

Pomocnik powtarza schemat, który prześladuje go od 2017 roku.

Foto: Ciągle ta sama historia Ceballosa
Dani Ceballos. (fot. Getty Images)

Dani Ceballos znów musi przerwać dobrą passę akurat wtedy, gdy wydawało się, że zaczyna wracać na właściwe tory. Hiszpan nabawił się przeciążenia mięśniowego i to kolejny uraz w kluczowym momencie, kolejna przerwa w procesie, który od 2017 roku – odkąd trafił do Realu Madryt – powtarza się u niego z niepokojącą regularnością. Pomocnik z Utrery zbyt wiele razy przechodził przez ten sam cykl: startuje poza planami trenera, ciężko pracuje, wywalcza miejsce, a kiedy zaczyna je utrwalać, pojawia się uraz i wszystko przerywa, opisuje dziennik MARCA.

W poprzednim sezonie było podobnie. Przekonał do siebie Carlo Ancelottiego, wszedł do wyjściowej jedenastki i jego gra zaczęła płynąć naturalnie. Jednak na Anoecie zderzenie z Kubo wykluczyło go na dwa miesiące – dokładnie w najważniejszym momencie rozgrywek. To był bardzo mocny cios, bo być może właśnie wtedy był w Realu w swojej najlepszej formie. I niestety nie był to jedyny epizod w czymś, co wygląda jak niekończąca się pętla prześladująca zawodnika z numerem 19.

Od 2017 roku jego historia to jazda kolejką górską. Zinédine Zidane przez dwa sezony rzadko na niego stawiał; musiał więc odejść na wypożyczenie do Arsenalu, gdzie rozegrał 77 meczów, rozwinął skrzydła i zdobył Puchar Anglii. U Francuza w pierwszym roku tylko dziewięć razy wyszedł w podstawowym składzie, za to u Unaia Emery’ego wszystko się zmieniło – dostał minuty i zaufanie, czyli to, czego najbardziej potrzebował. Dwa udane lata w Londynie nie wystarczyły jednak, by Luis Enrique zabrał go na EURO. Wtedy Luis de la Fuente powołał go na igrzyska olimpijskie, przypomina MARCA.

W Tokio jego kłopoty tylko się nasiliły. Już w pierwszym meczu, po ostrej interwencji Egipcjanina Mohameda Tahera, doznał poważnego urazu. Początkowo zdiagnozowano skręcenie stawu skokowego; został z kadrą, próbował grać i tylko pogorszył stan. W sierpniu 2021 roku rezonans potwierdził złożone uszkodzenie więzadeł skokowo-strzałkowego przedniego i piętowo-strzałkowego. Ceballos wrócił do Realu z zaufaniem Ancelottiego, a klub sprzedał wtedy Ødegaarda – wydawało się, że drzwi naprawdę się przed nim otwierają. Rehabilitacja jednak się przeciągnęła i do zespołu wszedł dopiero na początku 2022 roku.

Ceballos wykorzystał drugą część sezonu, zakończoną historycznym zdobyciem Pucharu Europy. Był jednym z jokerów w remontadzie z Manchesterem City, a w finale z Liverpoolem pojawił się na murawie w ostatniej minucie. Znów było widać potencjał piłkarza o dużej jakości, agresywnego i grającego do przodu… choć okazało się to tylko mirażem. W rozgrywkach 2022/23 – po 21 dniach przerwy spowodowanej urazem – 26 razy wyszedł w podstawie, ale w Lidze Mistrzów uzbierał zaledwie 79 minut. Końcówka sezonu zmieniła jednak jego status, zauważa MARCA.

„Ceballos robi to, co powinien robić piłkarz – z powagą i profesjonalizmem. Wykorzystuje szanse, cieszy się czasem, który mu daję, i jesteśmy z niego zadowoleni. To, że Bernabéu mu to okazuje, jest dla niego dobre” – tłumaczył Carlo Ancelotti, chcąc wyjaśnić zwrot w karierze zawodnika przed podpisaniem nowego kontraktu. Ceballos całkowicie podbił serca kibiców, którzy w trakcie meczów skandowali: „Ceballos, zostań”.

I wtedy cykl znów ruszył od początku. Gdy pomocnik zaczynał na nowo cieszyć się grą, organizm powiedział „stop”. W lipcu 2023 roku, zaledwie kilka tygodni po przedłużeniu umowy do 2027, doznał urazu ścięgna mięśnia dwugłowego uda, który uniemożliwił mu udział w okresie przygotowawczym w Stanach Zjednoczonych. Był zmotywowany, gotów rywalizować z Jude’em Bellinghamem, który właśnie przybył, i z resztą… a trafił do gabinetu lekarskiego. Kolejna przeszkoda, kolejny restart.

Tamten uraz był ciosem – i fizycznym, i mentalnym – w jego marzenie, by udowodnić, że ma miejsce w Realu Madryt. Pracował bez przerwy aż do 27 września, kiedy na Bernabéu wrócił na boisko: pół godziny z Las Palmas, a potem trzy kolejne mecze z rzędu (Girona, Napoli i Osasuna). Ancelotti dawał mu minuty, żeby złapał rytm i czucie piłki, lecz nowy problem wszystko przerwał. Zakończył sezon 2023/24 z 864 minutami w 27 spotkaniach… i bez występów od 1/8 finału aż do finału, który przyniósł Puchar Europy.

Rzeczywistość jest taka, że Ceballosowi nie udało się utrzymać ciągłości, na jaką zasługuje jego talent. Kontuzje i ogromna konkurencja nie pozwoliły mu ugruntować pozycji w Realu Madryt, choć jego profesjonalizm i upór pozostają bez zarzutu. Każdy sezon wygląda tak, jakby musiał zaczynać od nowa – nieustanna walka z czasem i pechem. „Tak, tak, rozumiem, że są ważni piłkarze. W zeszłym roku 24 razy zaczynałem w podstawie na 68 meczów i było dobrze” – przyznał na początku sezonu w rozmowie z Santi Cazorlą. Tę lukę w minutach zdołał nadrobić w ostatnich meczach, aż przyszła kolejna kontuzja, która wykluczy go ze spotkań z Getafe i Juventusem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!